Nie wiem jak zacząć pisać ten post. Nic w moim życiu nie ma sensu. Coraz częściej myślę nad tym, żeby skończyć to wszystko, a w takim stanie w jakim jestem teraz niewiele mnie od tego dzieli. Co mam napisać? Nigdy nie byłam u psychologa, nie byłam u psychiatry, boję się tego co bym usłyszała. Od lat jestem na 'diecie' głodzę się i jem kompulsywnie na zmianę. Tyję i chudnę, waga potrafi spaść w szybkim tempie o ponad 10kg, w jeszcze szybszym wrócić - wtedy nienawidzę siebie, tak bardzo siebie nienawidzę. Robię wszystko by schudnąć. Faszeruję się ogromnymi ilościami tabletek, środków przeczyszczających i kawy. Palę paczkę papierosów dziennie, już od lat. Myślę, że już nigdy nie zaakceptuję siebie, nienawidzę jak ludzie na mnie patrzą.
Dalej, alkohol. Piję codziennie. Nie potrzebuję już towarzystwa, piję by nie myśleć, by zatopić smutki.
Jestem samotna, odpycham potencjalnych partnerów od siebie. Czasami, kiedy analizuję wszystko, dochodzę do wniosku że będę sama, już do końca. Nie potrafię uwierzyć, że ktoś może zainteresować się mną, taką beznadzieją mną. Nie chcę żeby się interesowali, a raczej wstydzę się siebie, boję się że facet dostrzeże moje wszystkie wady. Brzydzę się sobą. Nigdy nikogo nie miałam.
Przeciętni ludzie mnie nie rozumieją, nie biorą na poważnie, mają mnie za głupią próżną panienkę.
Samookaleczam się, zawsze kiedy nie panuję nad sobą, później wstydzę się tego.
Teraz studiuję poza swoim miastem. Źle wybrałam mieszkanie. Nie mogę spać, cały czas śnią mi się koszmary, często mam przywidzenia - boję się tego, boję się, że całkowicie wariuję. Płaczę i użalam się nad sobą. To takie żałosne, nienawidzę być żałosną, nie chcę.
Zawalam studia, rodzice opłacają moje mieszkanie, a ja często nie chodzę na zajęcia, bo po prostu nie jestem wstanie, nie chcę być wśród obcych ludzi, którzy patrzą.
Nie pamiętam kiedy byłam tak naprawdę szczęśliwa. Dobrze wspominam tylko okres dzieciństwa, kiedy biegałam po podwórku i po prostu bawiłam się, jak wszystkie dzieci, choć i wtedy było coś nie tak, nie potrafię tego opisać. Całę życie chciałam być kimś lepszym niż jestem.
Mam dopiero 20 lat, a czuję się już tak zniszczona. Zniszczona psychicznie i fizycznie. Nie wiem po co piszę. Chyba potrzebuję w końcu o ty napisać, a tutaj jestem anonimowa.