Skocz do zawartości
Nerwica.com

miserable000

Użytkownik
  • Postów

    12
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia miserable000

  1. Chciałabym kiedyś dojsc do takiego etapu, w jakim jesteś. Byłabym wdzięczna za jakiekolwiek rady co do poleconych lekarzy. -- 11 maja 2012, 23:46 -- No i stało się... nie mam komu, więc piszę tutaj. Odszedł. Stwierdził, że nie jestem osobą, która mogłaby dać cieplo rodzinne i zapewnić miłość w domu... Po takich słowach naprawdę odechciewa się żyć...
  2. a ja właśnie nie uwazam sie przy nim za zajebistą osobę, z innymi ludzmi - owszem, mam wyzsza samoocene, a przy nim czuje sie stłamszona i taka, ze to on moze mnie zostawic. nie wiem z czego to wynika. a czy ta babka jest z warszawy? czy moglabys moze polecic osrodek? Jesli wolisz, na priv. pozdr.
  3. A na jaką terapię chodziłaś> czy to były też rozmowy z psychoterapeutą? Mam nadzieje, że mi tez sie w koncu uda. Najbardziej przeszkadzają mi ciagła chec kontroli go, obawa, że odejdzie, ze cos jest nie tak. a jednoczesnie potrzeba afirmacji z jegoo strony. Tez tak miałaś? > pozdr.
  4. byłam wczoraj na spotkaniu. Pani miła, rozmawiałysmy...no właśnie, ja jestem dosc niecierpliwą osobą, boję się, ze stwierdze, ze same rozmowy nic mi nie dają :/ moze zle wybrałam ? jak powinna wyglądac taka sesja/ spotkanie? Candy, nie miałaś takich problemów ze zwiazkami? Nie odczuwałaś ciągłej obawy, napięcia? Staram sie panować nad emocjami,ale czasem mam takie napady histerii, lęku że się nie udaje. Wczoraj np. zrobiłam awanture o to, że nie powiedział mi, że planuje się spootkac z kolegą. Dlaczego? Bo poczułam się mniej wazna... Takie właśnie rzeczy siedzą w mojej głowie :/
  5. Dziękuję za rady, zapisałam sie w tygodniu do psychoterapeuty, może pomoże. -- 05 maja 2012, 21:19 -- Czy DDD mają szanse stworzyć normalny związek?
  6. tez zastanawiam sie nad jakąś terapią. Ale nie raz bylam u psychologa z innym problemem, i nie widzialam, zeby rozmowy typu " Jak sie z tym czujesz?" w jakiś sposób mi pomogły...
  7. No, cos z tym dziecinstwem jest. i rzeczywiscie chcialabym, żebym była dla mojego partnera najwazniejszym elementem jego zycia. wiec co, mam odpuscic? Mam udawac, ze wcale nie ejstem zazdrosna itd? -- 05 maja 2012, 10:06 -- u mnie w domu nigdy nie było ciepła, uczuc, rodzice byli czesciej w pracy niz w domu. Myslisz, ze to dlatego mam tak niska samoocene? Czy Waszym zdaniem naprawde zwiazek moze tak wygladac? Każdy zyje sobie osobno i tylko raz / dwa razy w tyg sie spotykasz z partnerem? Dla mnie to strasznie dziwne... a poza tym - uważacie, że mam teraz zaczac byc miła, udawac ze nic mi nie przeszkadza?
  8. Tak, zyje w ciaglej niepewnosci. I to mnie wykancza. Najgorsze jest to, ze on nie chce na razie, zebysmy ze soba "byli" tylko zebysmy sie spotykali i stwierdzili, co z tego moze wyjsc. a jak sam stwierdzil, to moze trwac kilka miesiecy, rok. Nie wiem czy psychicznie to wytrzymam... Jego głownym powodem rozstania bylo to, ze " sie nie dogadujemy i nie rozumiemy nawzajem". Nic istotnego sie w jego zyciu nie wydarzylo.
  9. Zgadzam sie z Wami, ja sama też uwazam,ze super ze trafilam na kogos, który mi ufa bezgranicznie.ale czasem to jest trudne, kiedy nie czuje od niego odrobiny zazdrosci cz zainteresowania. Tak, okazywałam zainteresowanie, ale zawsze sie konczylo tym, ze wg niego chce go skontrolowac :/ Zastanawiam się, poniewaz wczesniej nigdy nie spotkalam faceta, ktory tak zupelnie mial gdzies moje sprawy, zycie, kiedy z nim nie jestem. On wcale nie chce wiedziec co wydarzylo sie w mojej pracy, kogo spotkalam itd. Mam dosc klotni i płaczu w tej kwestii, a sama nie wiem jak to rozwiazac. Całkowicie przestac pierwsza sie odzywac? I jeszcze jedno. Po fakcie, kiedy powiedział, ze mnie juz nie kocha tak jak kiedys, i ze to nie ma przyszlosci, dalismy sobie 2 , ostatnia szanse. Teraz myslalam,ze jakos damy rade, bo jest super jak sie spotykamy (na jakis czas nie mieszkamy razem) i jak spedzamy razem czas, ale on wciaz podkresla to, ze nie moze mi niczego obiecac i nie wie co z tego bedzie, jakby na sile bronił sie przed tym. Nie wiem czy dalej w tym trwac,skoro ja sie wykanczam a jemu nie zależy... Eh, jak to wszystko sie zmieniło od kiedy sie poznaliśmy pozdrawiam.
  10. od tego, że od nie interesował się tak mną, wydawało mi się, że on też chce byc ze mna w ciaglym kontakcie, a tymczasem cały dzien moze nie dzwonic , nie widziec sie ze mna itd. Uważam, że jeśli on nie jest zainteresowany, to mu mniej zależy. I stąd pewnie niska samoocena. A ona pociąga za sobą zazdrość, że on może byc zainteresowany kims innym. a tak poza tematem - czy uważacie, że męźczyznie bardziej zalezy, jeśli się odpusci? jeśli się przestanie okazywać zainteresowanie? Cały czas myslalam,ze jest odwrotnie... -- 04 maja 2012, 21:53 -- Chciałam dodać jeszcze jedną , dla mnie dosc istotną rzecz. Otóż mój narzeczony, nie wiem jak to mozliwe, nie jest o mnie zupelnie zazdrosny (nawet jak kolega wciaz zaprasza mnie na kolacje czy wino), zupelnie nie wykazuje takiego uczucia! rozumiem,ze zazdrosc jest szkodliwa, ale jak jej nie ma wcale? poza tym, to pewnie drobnostka i juz wymyslam, ale np. nigdy nie prawi mi komplementów, nie czuje zadnej namietnosci z jego strony, mimo, ze ladie sie ubiore, gdzies idziemy itd, on nawet na mnie nie spojrzy jak np. koledzy z pracy. dziwi mnie to... czy to oznacza, ze mu juz nie zalezy?
  11. ale ja chodzę na fitness, siłownie itd. sęk w tym, że dla mnie dziwne jest to, że Twoja ukochana osoba nie chce wiedzieć np jak Ci mija dzień, czy to dziwne?
  12. Nie wiem co się ze mna dzieje od dłuższego czasu. W skrócie - mam 30 lat, zwiazek był cudowny od samego poczatku ( jestesmy razem 2 lata). Od 2 miesiecy cos ze mna dzieje sie dziwnego - wiem,ze jestem atrakcyjną kobieta, zabawna i lubiana, a jednak przy moim narzeczonym czuje sie malo atrakcyjna, "stłamszona", argumentuję to sobie tym, ze nie jest on osobą, która dzwoni w ciagu dnia, pyta co słychac, nie wyczuwam takiego zainteresowania jak np. porównując z kolezankami itd. Tak czy inaczej nie wiem czy moze to jest przyczyną mojego zachowania... Zaczelam kontrolowac partnera, ciagle klotnie i sprzeczki doprowadziły do tego ze tydzien temu powiedzial, ze juz mnie nie kocha i ma tego dosyc. Najgorsze jest to,ze chcemy obydwoje dać sobie tzw "ostatnią szanse", ale nie wiem, czy mozna cos takiego zrobic, kiedy jego miłość już minęła. Co gorsza, nie wiem co można ze mna zrobic, kiedy wciaz jestem zazdrosna ( o wszystko! nawet o to, że rozmawiał z kolezanka z pracy). Mam wrazenie,ze zupelnie sie zmienilam. Z kiedys pewnej siebie osoby, teraz wciaz placze, jestem rozdrazniona, dzwonie sama, skoro mój narzeczony tego nie robi, a ten z kolei zarzuca mi ciągle telefony. to jest zamkniete koło... Błagam, pomozcie, przyjmę każdą radę :)
×