Witajcie, chciałbym się dowiedzieć czy to co odczówam to objawy nerwicy natręctw/myśli. Mianowicie od kilku lat nękają mnie dziwne myśli. Idąc np: przez dworzec autobusowy wmawiam sobie że ludzie widzą mnie i myślą o mnie negatywne rzeczy, mam ochotę jak najszybciej zejść z widoku. Zawsze wszystko analizuję, nawet to co teraz piszę, zastanawiam się kilka/kilkanaście sekund zanim napisze jakiś wyraz aby pasował on do kontekstu wypowiedzi. Do tego momentu zdążyłem przeczytać od początku kilka razy moją wypowiedź, sam nie wiem dlaczego. Gdy oglądam telewizję, bądź słucham muzyki to skalę regulatora głośności muszę ustawić na np: 20, 25, 30, itd jak ustawie na np: 23, 27, 31 to czuję coś dziwnego i muszę przestawić. Pomimo tego, że jestem bałaganiarzem, wszystkie przedmioty ustawiam równo z krawędziom, potrafię po kilka razy przestawiać przedmiot żeby dojść do wniosku, że w pierwszym położeniu był ustawiony najlepiej. Jadąc autobusem wmawiam sobie, że ludzie zerkają na mnie bo jest ze mną coś nie tak, jak oderwę wzrok od szyby i rozejrzę się do okoła to nikt się na mnie nie patrzy, ludzie rozmawiają ze sobą albo siedzą sami i wogóle nie zwracają na mnie uwagi. Pomimo sprawdzenia, dalej wmawiam sobie, że ktoś spogląda w moją stronę. Przez to wszystko nie potrafię tak jak kiedyś nawiązać luźnej rozmowy, z kimkolwiek, umiem rozmawiać na wybrane, znane mi tematy. Nawet z rodziną, bliskimi znajomymi nie potrafię rozmawiać tak jak kiedyś. To wszystko co opisałem przeszkadza mi w normalnym funkcjonowaniu. Mam 20 lat i nie wyobrażam sobie, że moje życie już zawsze będzie tak wyglądało. Czasami muszę zadać komuś jakieś pytanie, wiem że jest ono bezsensowne i banalne, ale poprostu muszę bo jak się nie zapytam to znowu nachodzi mnie to dziwne uczucie. Bardzo was proszę, powiedzcie mi co to jest, jeżeli też macie podobne objawy to napiszcie.