Moje imię Daniel, mam 16 lat - we wrześniu 17
mam niedomykalność lewej zastawki aortalnej ( nie mogę mieć wysiłku fizycznego nadmiernego ), pod koniec stycznia tego roku zacząłem się źle czuć, czułem przenikające zimno przez mnie co jakiś czas , czułem że serce mocniej biło, bolało mnie to serce - trwało to ok. 30 minut. Wcześniej miałem podobne objawy ale trwały One około 5 minut max. W momencie jak to trwało półgodziny powiedziałem rodzicom że coś jest nie tak . Uznali że mam się uspokoić, położyć, nie myśleć o tym. Prawda jest taka, że od razu zacząłem się sam nakręcać - zacząłem wyszukiwanie w internecie co mi jest i rezultaty mnie jeszcze bardziej martwiły. Spakowałem się i powiedziałem że jedziemy na pogotowie. Spędziłem tam 3 dni - nic mi nie było, dostałem tylko tabletki na uspokojenie. Mija już 3 miesiąc od wyjścia a ja nadal mam bóle serca, nakręcam się itp. czuje odrealnienie cały czas. Boje się że moje serce w końcu nie wytrzyma, i będę miał chociażby zawał.
Mój tryb życia do czasu aż trafiłem na pogotowie to było palenie papierosów ( ok 14 na dzień ), picie częste alkoholu, nie dbanie o sobie ( wysiłek fizyczny miałem dosyć spory ), czasami zapaliłem trawkę ( miałem też w lipcu 2011 r rozprawe z tym zwiazana - moze tez meic to jakis wplyw, poniewaz trafilem do szpitala bo "wkrecilem" sobie ze umieram )
Po wyjściu ze szpitala : zero palenia, zero picia, zero wysiłku, zero innych używek.
Rodzina: z mojej winy ciągłe kłotnie, ponieważ nie jestem dobrym dzieckiem dla rodziców ( sam to potrafie przyznac ), czesto z mojej winy "chora" atmosfera w domu. Boje się zresztą o bliskich czy im sie cos nie stanie i jak mysle ze cos jmoze byc nie tak to momentalnie znow sie fatalnie czuje.
Szkoła: tutaj sprawa wygląda beznadziejnie. jest początek maja a ja mam 4 zagrożenia nie przejścia do następnej klasy, i to przez nauczycieli którzy zrobią wszystko żebym tylko został. Czasami zdarzy się że w szkole jestem pognębiony przez innych, czasami często ..
Podejrzewam u siebie nerwicę.
Chcę być zdrów, znów się móc cieszyć życiem.
P.s wizyta u psychologa nic nie pomogła
P.s2 w szpitalu przepisali mi tabletki, nie biorę ich nie chce sie uzaleznic