Skocz do zawartości
Nerwica.com

dans

Użytkownik
  • Postów

    31
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez dans

  1. No raczej osoby niemające problemów ze sobą nie rejestrują się na forum psychologicznym i nie zakładają tematu o swoim marnym życiu. Na proszenie o pomoc muszę poczekać do skończonej 18 (póki co rocznikowa, nie miesięczna) A alkoholu tykać nie mam zamiaru - wystarczy mi to, że widzę, jak ludziom spokojnym na co dzień puszczają hamulce po tych wspaniałych trunkach i jakie zwierzęta z nich wychodzą (a ze skrytych dziewczyn.. już nie powiem co bo nie wypada - i nie, nie stereotyp, widziałem nieraz - niestety)
  2. Tłumaczenie sobie problemów z kontaktem z dziewczynami nadwagą jest wygodną wymówką - nie takie grubasy mają fajne dziewczyny.. ale nie jest wymówką na przeogromny wstyd pokazania się bez koszulki - na to nie ma mowy.. Chyba lepsze to niż zapijanie kolejnego dnia..
  3. Dla mnie lenistwo to raczej stan, w którym dużo się mówi o tym, jak się nie chce czegoś robić, zwleka do ostatniej chwili ale najczęściej w końcu się wykona daną czynność a u mnie nie można tego nazwać lenistwem bo najczęściej danej rzeczy nie wykonam. Wykonuję jedynie zadania zlecane mi przez osobę, która płaci mi za obsługę informatyczną (bo mam wytyczne co mam zrobić i otrzymuję za to wynagrodzenie). Chyba zauważenie problemu i zorientowanie się, że "coś jest nie tak" jest małym krokiem ku lepszemu. Chyba.
  4. Niestety ja też nie wiem jak sobie pomóc.. czas miałbym wyładowany zajęciami - bo wiem co chcę robić ale nie mam siły się za to zabrać.. kończy się na tym >> "dobra, krótka drzemka i potem się za to wezmę" i mijają godziny..
  5. Witam, Czytam forum od dłuższego czasu ale jakoś do tej pory nie chciałem się rejestrować - moje problemy na tle innych wydają mi się strasznie błahe ale muszę się komuś wyżalić.. Mam 18 lat, chodzę do technikum. Problemy zaczęły się od 1 gimnazjum (czyli już 5 lat). Od ostatniego czasu (1-2 lat) wszystko się coraz bardziej nasila. Jestem pesymistycznie nastawiony do życia, przoduje u mnie czarnowidztwo, wszystko pozytywnego co mi się udało uważam za dzieło przypadku, nie widzę większej nadziei w tym, że w przyszłości coś mi się uda (to co bym chciał), myśli o przyszłości od ostatniego czasu są coraz częstsze. Jestem nieśmiały w stosunku do dziewczyn, w szkole nie mam wrogów / kłopotów z rówieśnikami (chociaż to nie jest dodatkowym obciążeniem). Mam duże kompleksy odnośnie swojego wyglądu (mam nadwagę i mimo, że nigdy nikt mnie nie nazwał grubasem cierpię z tego powodu ponieważ to co mam pod koszulką widzę tylko ja a są tam niefajne widoki) z tego względu np od 5 lat nie pojawiłem się na żadnej plaży / basenie, nie rozebrałem przed większym gronem osób co jest równoznaczne z tym, że nie wyobrażam sobie wakacji w ciepłych krajach. Nie lubię słońca / ciepłych dni - lubię jak pada deszcz / śnieg / jest zimno. Związane jest to z tym, że lepiej czuje się w drugim wariancie pogodowym oraz dlatego, że w dni ciepłe i słoneczne na ulicach pojawiają się pary i ładne dziewczyny ale o tym później. Słońce powoduje u mnie irytacje, złość (i to dużą) i chowam się w domu tak długo jak mogę (muszę wychodzić na spacery z psem). Mam problemy z koncentracją, to co obecnie umiem zawdzięczam głównie przeszłości bo wtedy miałem lepsze umiejętności zapamiętywania i koncentracji. Mam ogromne problemy z odwlekaniem wszystkiego na później (co w rezultacie najczęściej kończy się tym, że czegoś po prostu nie wykonam). W szkole idzie mi słabo, przedmioty ścisłe takie jak matematyka leżą - nie jestem w stanie za żadne skarby się na nich skupić / zrozumieć. To mnie przeraża - matura za 2 lata. Nie zdam jej. Kocham spać, po powrocie ze szkoły często kładę się spać gdyż nie mam co robić (tzn mam ale odwlekam to) i wstaję parę godzin później. W weekendy sen stanowi 3/4 czasu wolnego. W śnie nie wiem, że żyję, uciekam od problemów (a także obowiązków) i czas szybciej mija. Nie piję, nie palę i nie ćpam - jest to moja własna wola, nikt na mnie nie wpłynął ani nie mam ojca alkoholika. Z tego względu też nie imprezuję (w naszym kraju jest niska tolerancja dla abstynentów, większość osób dorabia ideologie do tego dlaczego nie piję i nie jest to przyjemne). Wydaje mi się, że jestem introwertykiem - źle czuję się wśród większych skupisk ludzi (zwłaszcza obcych, młodzieży oraz dziewczyn), jestem małomówny (w swoim klasowym gronie nie) i nie lubię się rzucać w oczy. Nie mam dziewczyny i z jednej strony bardzo mi jej brakuje ale z drugiej zdaje sobie sprawę, że często byśmy się kłócili i wiem, że by się ze mną nudziła. Nie bez znaczenia ma też fakt, że jestem chorobliwie zazdrosny. Często wybierając się do miasta czy większego sklepu mijając dziesiątki dziewczyn czuje wewnętrzną rozpacz, smutek i pragnienie durnego przytulenia. Jest to o tyle silne, że powoduje bóle głowy, duszności i zapomnienie co miałem kupić i gdzie jestem. To chyba tyle, nie wiem czy coś pominąłem. To wszystko co się ze mną dzieje, jak wygląda moje życie i fakt prowadzenia codziennej walki z moim drugim ja drzemiącym w środku sprawia, że moje życie jedzie na jałowym biegu i nie widzę tej całej radości z życia a przede wszystkim z młodości. Zrozumiałem, że to nie jest normalne. Chciałbym się zmienić - nie spać całe dnie, sprawić by zjawiła się u mnie odrobina nadziei na przyszłość, nie zamartwiać się, nie być ciągle na nie, nie odkładać wszystkiego na później, pamiętać to co czytam.. i być szczęśliwy. Utrudnia mi to wszystko postępujący czas działający na niekorzyść, moje podejście do życia, inne poglądy niż większość społeczeństwa (np odnośnie pieniędzy - ja nie chcę majątków, nie chcę ciągle pracować i nie być prawie w ogóle w domu lub traktować dom jak hotel). Ja chcę tylko odrobiny szczęścia -a tego już mi nic nie daje - ani gadżety, ani pieniądze.. ani nic Moja radość jest jałowa, każda pozytywna rzecz cieszy tak samo - neutralnie. Taka spłycona radość.. Nie pasuję do tego życia, każdy gdzieś pędzi, spieszy się, nie ma chwili na zatrzymanie, zastanowienie się.. Jak żyć.. czy ktoś miał podobną sytuację i wyszedł z tego?
  6. dans

    depresja na tle tradziku

    Z własnego doświadczenia mogę powiedzieć tyle, że po 4 latach walki z tym cholerstwem wyglądam już w miarę ok ale niestety jest tak jak lekarz mi uświadamiał - nie rozwiązało to moich życiowych problemów. To tak na marginesie tylko.
×