Skocz do zawartości
Nerwica.com

one-half

Użytkownik
  • Postów

    422
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez one-half

  1. Fluo zajebista. W moim przypadku nie nasilała lęków, no może trochę na początku. Zresztą jak będziesz ją brał przez dłuższy czas zwłaszcza w większych dawkach to za jakiś czas i tak dopadnie cię serotoninowa zamuła. I wyjdzie ci z tego taka paroksetyna w sumie. Te leki na początku brania różnią się profilem działania, a po jakimś roku stosowania "są panie na jedne melodie" , #potwierdzoneinfo

     

    -- 04 kwi 2016, 22:10 --

     

    Vengence dlaczego fluoksetyna z ssri?
    Dlatego, że najmniej mnie zamulała z ssri wszystkich, które brałem, poza tym można schudnąć i ma antagonizm 5htc2, a to duży plus tego leku!!

     

    Schudnąć można na początku, fakt, ja zgubiłem z 5 kg, ale po roku odrobiłem to z grubą (dosłownie) nawiązką.. Oczywiście mówię o sobie, ale myślę, że nieprzypadkowo przyrost masy na SSRI w przeważającej liczbie był badany w perspektywie nie dłuższej niż rok. Zresztą są na NCBI jakieś badania, które potwierdzają to co mówię - tj. powolny ale konsekwentny przyrost masy nawet na fluoksetynie.

  2. jak napisalem, 200 mg. kiedy bralem lamotrygine bez antydepresantow jej skutecznosc byla znikoma, ogolnie chcialbym kiedys ja odstawic i zobaczyc czy rzeczywiscie pomaga. czasem wydaje mi sie ze wiekszosc z nas jest po prostu zakladnikami wielkich koncernow farmaceutycznych. przeciwpadaczkowe na padaczke, na chad, a off-label na depresje, dystymie, chandre i lupiez pstry. mam nadzieje, ze wiecie o co mi chodzi. dla nich liczy sie tylko sprzedaz a te leki to nie sa kuzwa cukierki. tak samo z neuroleptykami - wciskanie ich komus z depresja jako dodatku do trzech lekow, ktore juz bierze jest naduzyciem. koncernom chodzi tylko o to, zeby zwiekszyc sprzedaz, wszystkich badan naukowych jak leci tez nie ma co lykac jak pelikan bo mozna je podplacic. kiedys pamietam na wikipedii (nie to, ze uwazam wiki za zrodlo naukowe, po prostu daje przyklad) bylo ewidentne przeklamanie, ze neuroleptyki atypowe w ogole nie wywoluja dyskinez. dopiero po uwagach w dyskusji ktos to zmoderowal. ja nie mowie o przypadkach, ze ktos musi brac nawet hardkorowe stare leki z masa ubocznych, bo ma ciezka schizofrenie inne mu nie pomagaja, ja mowie o przypadkach ze ktos majac lagodna depresje da sie wmanewrowac w dodatkowe branie czegos tam off-label choc nie wiadomo czy mu to potrzebne. wszyscy robimy za krole doswiadczalne. wezmy typowo bezpieczne SSRI. serotonina ma wplyw nie tylko na nastroj ale tez na kosci - i faktem jest ze po tych lekach moga byc problemy z zebami, co podejrzewam wlasnie m.in. u siebie. nie tak jak po fecie, ale zawsze cos. roczek po roczku zbierze sie miarka. moja matka po dwudziestu latach wdupiania perazyny ma dyskinezy pozne, a karbamazepina (jej wplyw na kosci) najprawdopodobniej pomogla jej dorobic sie powaznych problemow ze stawami. ja na lekach potrafilem przytyc a po odstawieniu zgubic w szybkim czasie i 30 kg. jaki to jest szok dla organizmu.. czasem niestety tak trzeba, bo taka jest koniecznosc. ale pewnym jest, ze sporo z nas bierze jakies leki niepotrzebnie, malo tego, ma jakis taki fetysz lekomanski (nie pije do nikogo ad personam). wiecie o co chodzi - "tu se wezme antagoniste tego, do tego od razu dobrze by sie komponowal agonista smego" itede. sam taki bylem (?) ale po blisko osmiu latach wdupiania rozmaitych wynalazkow wydaje mi ze widze pierwsze oznaki buntowania sie organizmu. tak wiec reasumujac - bede chcial za jakis czas stopniowo odstawic lamotrygine, bo wydaje mi sie ze moze sie okazac ze jej skutecznosc jest na granicy placebo. tak samo trzy lata temu odstawilem sobie weglan litu i nie odczułem zadnej roznicy. pytalem mojego lekarza o odstawke lamotryginy ale wiadomo on mowi zeby nie kombinowac, ale wiadomo ze nie on musi brac te prochy tylko ja, a jak co do czego przyjdzie to rece umyje i cie z miokloniami/dyskinezami do neurologa wysle po leki przeciwparkinsonowskie jakbys swoich mial malo.. tym razem zamierzam posatwic na swoim, bo sam sobie nie moge odstawic, po pieciu latach brania tego leku musze to zrobic stopniowo, tabletki sa niepodzielne, musi mi setki na 50-tki i 25-ki rozpisac. w tym roku zamierzam ja odstawic anyway

    poza tym to co napisalem tyczy sie nie tylko psychotropow ale np. tez tego calego boomu na suple. dwa-trzy lata temu byl boom na glukozamine za ciezka kase choc naukowo udowodnionym juz wtedy bylo ze skutecznosc glukozaminy podawanej doustnie jest znikoma, sens maja iniekcje dostawowe. Teraz od roku jest sezon na magnez i rozmaite jego preparaty. Co i rusz sie okazuje ze ten co byl najbardziej przyswajalny juz taki nie jest bo to bo smo bioretencja srencja a chodzi glownie o to zeby kase wydebic. A zarciem tej calej chemii bez opamietania to sie mozna najpredzej wrzodow dorobic

  3. @ashton, @benzowiec: z czasem sie uspokoi jak sie organizm do dawki przyzwyczai. nie mowie, ze nie bedzie pobudzal, ale na pewno nie tak intensywnie jak przy starcie/zwiekszeniu dawki..

    @kat - to prawda, ja laczylem z paroksetyna, ale w sumie gasila ona wellbutrin, dokladnie to taka sama bajka jak z gaszeniem ognia i jednoczesnym dolewaniem benzyny. jak skonstatowal po pewnym czasie moj lekarz albo sie pobudzamy albo uspokajamy. poza tym hydro to nie jest opcja na dlugoterminowa terapie, tolerka skoczy. ewentualnie moze jakies snri stestuj (nie wiem co juz brales). ja wenlafaksyny nie bralem, ale bralem anafranil ktory dziala tez i na serotonine i na noradrenaline i powiem, ze bylo wieksze wywazenie miedzy uspokojeniem a pobudzeniem, a pobudzal tez konkretnie. jakby wellbutrin byl tanszy to bym sobie go testowal w polaczeniu z czyms innym. ale widze ze ten lek nie tylko nie tanieje ale nawet drozeje..

  4. No dobra, po raz kolejny spasłem się na SSRI i podjąłem decyzję o odstawce. Teraz będę jechał na Spamilanie i Lamitrinie. Zobaczymy co jest wart ten buspiron solo. Oczekiwania mam raczej mało optymistyczne, bo w monoterapii ten lek dobrej prasy nie ma. Podbijam do maksymalnej 60 mg i zobaczymy ile wytrzymam w świecie bez serotoninowego kokonu. W dłuższej perspektywie te leki robią ze mnie wyzutego z ambicji gnuśnego typa, odstawiając serotoninowce czuję się jakbym wybudził się z takiego robotycznego transu, w który wprawiają te leki, i widzę, że życie na nich to wegetacja. Ale wcześniej czy później przychodzi depresja, a żyć jakoś trzeba, więc wracam do nich (uprzedzając pytania, stestowałem wiele aternatyw, z kiepskim skutkiem). Smutne, ale prawdziwe,

  5. Tianeptynę bym sobie odpuścił, brałem i wykazywała skuteczność na granicy placebo. Ogólnie mało osób ma chyba szczęście do leków Serviera. Za to mirtazapina to naprawdę dobry lek i gdyby nie przykry skutek uboczny w postaci zaburzeń metabolizmu to producenci naprawdę by ładną kaskę na nim zbili. A tak zostaje ona lekiem drugiego rzutu dla wybranych, bo przyrost masy po Mirzatenie to raczej norma. Nie przejmowałbym się zmułą, za bardzo się wkręcasz w uboczne...

  6. Macie problemy z wypadaniem włosów na tym leku? Bo ja mam coś jakoś tak chyba przerzedzone, a wydaje mi się, że na niższej dawce (teraz 200 mg) tego nie było.. Ale może sobie wkręcam?..

    Druga sprawa - czy lamotrygina, choć jest lekiem przeciwpadaczkowym, może wywoływać mioklonie (choć nie wiem czy to właściwe określenie - generalnie chodzi o mimowolne, szybkie pojedyncze zrywy mięśni - ręki, nogi)? Od dłuższego czasu coraz częściej obserwuję taką przypadłość i zastanawiam się, czy to od lamotryginy czy buspironu, a niestety zakładam też najgorsze tzn. ze po siedmiu latach wdupiania lekow rozmaitych, organizm zaczyna sie buntowac

  7. No to akurat potwierdzałyby moje doświadczenia. Aurorix umiarkowanie nasilił u mnie stany lękowe, a brałem tylko 300 mg, później chyba nawet 150. Ogólnie czułem, że jest klepnięcie na noradrenalinę, a nie serotoninę. Po miesiącu jakoś dałem sobie siana, ale szkoda, że nie wyszło, bo mało jest alternatyw dla SSRI, a ja już większość z nich i tak przerobiłem.

  8. Wiele osób skarży się, że fluwoksamina ich usypia, ja na szczęście nie uświadczyłem tego efektu - generalnie w moim przypadku Fevarin okazał się lekiem wybalansowanym pomiędzy uspokojeniem a aktywizacją. Niestety, odstawiłem z uwagi na tycie, które wcześniej czy później dopada mnie na każdym leku na serotoninę. Dobiłem prawie do 100 kg i powiedziałem 'pas'. Znając życie i tak będę musiał za jakiś czas wrócić.

  9. agomelatyna, mirtazapina, selegelina, moklobemid, tianeptyna.

     

    Myslalem jak to polaczyc co byloby najlepsze zwlaszcza na

    -lęki(fobia spoleczna glownie),

    -pobudzenie

    -troche nastroj

    -poprawa funkcji kognitywnych chociaz zdaje sobie sprawie ze ciezko o o jakis cudowny elixir czy panaceum na wszystkie bolaczki.

     

    Z leków, które wymieniłeś, tylko mirtazapina. To dobry lek, o ile nie utyjesz na nim jak świnia (ja przez to musiałem odstawić).

    Moklobemid tylko wzmógł mi lęki i przysporzył kłopotów ze snem, nie dając absolutnie nic w zamian (bo np. Wellbutrin też nasilał lęki, ale silnie stymulowal i jeszcze schudłem na nim sporo :mrgreen: ). Tak więc na tym tle wnioski, że moklobemid jest lepszy w leczeniu zaburzeń lękowych niż SSRI można sobie w buty włożyć. Tak jak napisał Kontrast, na poważne stany lękowe tylko SSRI, aczkolwiek życie na tych lekach jest chu.ową opcją. Każdy to wie, każdy szuka, ale i tak większość wróci do znienawidzonych SSRI, Po prostu nie wynaleziono nic lepszego.

  10. @up

    Paroksetynę brałem onegdaj, przez 9 czy 10 miesięcy. Fluwoksamina ma chyba najbardziej zbliżony do Seroxatu, uspokajający i przeciwlękowy profil działania. Na Seroxacie łatwo przytyć, no i ostro kastruje. Ale nie oszukujmy się, wszystkie SSRI mają zbliżony mechanizm działania i niewykluczone, że 300 mg fluwoksaminy również mogłoby mi się rzucić na fiuta. Na szczęście 100 mg wystarcza, a teraz próbuję zejść na 50 mg. Na SSRI można wieszać psy, niestety to najskuteczniejsze leki przeciwdepresyjne, przynajmniej dla osób w depresji z dużą komponentą lękową :bezradny:

  11. One half - możesz coś więcej napisać. Uspokaja CIę? Poprawia samopoczucie, czy w jakiś sposób wpływa na lęki, nieśmiałość, pewność siebie, optymizm?

    CO do skutków ubocznych mam nadzieję że te gastryczne problemy ustąpią,ale denerwuje mnie bardzo jak i na innych SSRI- nadmierna potliwość- zwłaszcza dłoni i stóp.

    Czy jest na to jakiś sposób? Słyszałem o bellergot czy możliwe jest takie połączenie? Czy jest szansa , że to się unormuje? Czym jest spowodowana ta nadmierna potliwość przy SSRI, często przez nią odstawiam te leki

     

    Myślę, że fluwoksamina działa na mnie najlepiej i najbardziej naturalnie ze wszystkich SSRI. Zaznaczam, że Fevarin nie jest jedynym lekiem, jaki biorę (łączę go z lamotryginą i buspironem, przy czym antydepresyjne działanie tej pierwszej uważam za marginalne, podejrzewam, że znacznie większe znaczenie może mieć buspiron). No i, co dla mnie bardzo ważne, ma najmniejsze spośród serotoninergików ryzyko wystąpienia i stopień nasilenia skutków ubocznych (chodzi mi przede wszystkim o sferę seksualności, bo to jest dla mnie istotne). Świetnym lekiem była również fluoksetyna, ale ona działa raczej stymulująco, co ma swoje olbrzymie zalety (zwiększenie energii, wyostrzenie koncentracji), ale także i wady (nerwowość, wzrost agresywności w pewnych sytuacjach, swoiste "przepięcia" nastroju). No i dysfunkcje seksualne, znaczące już niestety już na standardowych 20 mg. Co do fluwoksaminy, pod względem zasadniczego profilu działania jest ona pod względem zasadniczego profilu działania jest ona przeciwieństwem fluoksetyny, bo uspokaja (czasem, gdy moja depresja, wskutek "naturalnego" rytmu moich stanów depresyjnych, się nasila, sedacja jest momentami nawet zbyt mocna - mam na myśli głównie poranne wstawanie). Co do lęków, to, w połączeniu z przeciwlękowym buspironem, jest to strzał w dziesiątkę, przynajmniej dla mnie. Podniesienie pewności siebie, optymizmu - również na plus. Nie ma jednak róży bez kolców - wśród minusów mógłbym wymienić momentami zbyt mocną sedację i zakłócenia koncentracji (ale kawa załatwia sprawę, więc nie jest to specjalnie uciążliwe), ponadto mam wrażenie, że fluwoksamina w jakiś sposób zaburza sen (biorę dawkę na noc, zgodnie z zaleceniem) - tzn. usypia się szybko, ale w drugiej części nocy sen często jest nieregularny, ale nie potrafię jednoznacznie ocenić, na ile jest to wpływ Fevarinu, a na ile symptomów depresji, ale myślę, że coś jest na rzeczy. Dziś zamiast 100 mg wziąłem 50 mg, zobaczymy, czy da radę.

    Co do Twoich problemów - spokojnie możesz łączyć ten lek z Bellergotem, skoro gdzieś przeczytałeś, że takie kombo może pomóc, warto spróbować. Jeśli chodzi o dolegliwości gastryczne, u mnie przejawiały się głównie obstrukcją, ale po kilku dniach przeszło. Mam nadzieję, że tak będzie i w Twoim przypadku.

  12. hmmm... ja poczulem jego dzialanie od razu z tym ze bylo ono... odwrotne do zamierzonego tzn. brane 10 mg bardzo mnie w pierwszych dniach pobudzalo i wkurzalo (na tej zasadzie wykluczam efekt placebo bo takiej reakcji sie nie spodziewalem). najpierw po paru dniach brania odpuscilem, ogolnie chyba z dwa-trzy podejscia robilem do tego leku. dopiero za drugim czy trzecim razem szybko wszedlem na 30 mg (dawka maksymalna to wbrew temu co pisza w polskiej ulotce 60 a nie 45 mg) to lek po pewnym czasie zaczal dzialac uspokajajaco. nie wiem, czy tak samo byloby w twoim przypadku, kwestia osobnicza. byl czas kiedy chcialem odstawic lek i pozostac na samym ssri i lamotryginie i redukujac dawke do 10 mg odczulem jak dobrze dzialalo na mnie 30 mg. mam nieodparte wrazenie ze lek dobrze wspoldziala z antydepresantami na serotonine na zasadzie synergii. dodatkowo podobno jest (przynajmniej teoretycznie) antidotum na PSSD.

    Pytanie do osob ktore biora ten lek: czy tez macie problemy (czy raczej brak mozliwosci) zakupu Spamilanu w dawce 10 mg?? Przejsciowe trudnosci byly od dawna, jeszcze jakis czas temu kupowalem wegierski Spitomin z importu rownoleglego. Teraz dawki 10 mg nie w zadnej hurtowni i ostatnio musialem wykupic w aptece tabletki 5mg placac za nie jak za zboze. Wywoza to zagranice czy jak??

  13. Panowie, to, że lek wam nie pomógł nie oznacza, że jest g..o wart. Ja akurat mam bardzo pozytywne doświadczenia z buspironem. spamilan biore od ponad roku, moze poltora i naprawde dziala, tylko potrzeba mu poswiecic wiecej czasu, poza tym jesli ktos sie spodziewa ze bedzie to zamiennik benzodiazepin, w sensie biore i za 15 min ogarnia mnie błogi chemiczny spokoj, to niech sobie ten lek daruje.

    na wiki jest napisane, ze przy terapii dlugoterminowej efekt przeciwlekowy jest porownywalny do diazepamu i w sumie... cos w tym jest. obecnie biore 30 mg/doba i lek spisuje sie bardzo dobrze, zwlaszcza w kombinacji z ssri (bralem go z fluokestyna, a teraz z fluwoksamina). w moim przypadku buspiron relaksuje i uspokaja zszargane nerwy nie zaburzajac funkcji poznawczych (benzodiazepinowe ucpanie, a na lorafenie przy wyzszych dawkach stany amnezyjne) i nie uzaleznia. ten lek naprawde ma potencjal, na niektorych pewnie nie zadziala, ale tak czy siak, jego wlasciwe dzialanie mozna okreslic dopiero po dluzszym czasie

  14. Fluwoksamina jest dobrym lekiem, przy czym jest najmniej inwazyjna, że tak się wyrażę, ze wszystkich SSRI. Przetestowałem wiele leków (spośród antydepresantów: fluoksetyna, citalopram, amitryptylina, klomipramina, mirtazapina, bupropion, paroksetyna, moklobemid). Pomimo skutków ubocznych, jakimi obarczone są SSRI, leki z tej grupy działają na mnie najlepiej. Nie ufam nowym wynalazkom typu wortioksetyna, akurat tak się składa, że spośród wszystkich antydepresantów, które brałem, najlepiej działają na mnie te najstarsze (fluoksetyna i właśnie fluwoksamina).

     

    Fevarin biorę w dawce 100mg/doba, uważam tą dawkę za wystarczającą, poza tym w przypadku leków antydepresyjnych duże znaczenie ma to, ile się bierze dany lek - więcej wcale nie znaczy lepiej. Polecam łączenie SSRI z buspironem, buspiron (30 mg/doba) w moim przypadku działa na mnie dobrze przeciwlękowo, poza tym mam wrażenie, że 'podkręca' działanie antydepresantu. Wpływ na funkcje seksualne przy mojej dawce jest minimalny, nie mam problemów z popędem i erekcją, co zdarzało się niestety na fluoksetynie (fluo, pomimo tego, że teoretycznie jest jednym z najsłabszych SSRI, dość znacząco kosi po tej sferze). Swoją drogą dziwię się osobom, które drwią, że fluwoksamina jest idealnym rozwiązaniem dla tych, którzy przedkładają seks nad leczenie, jak napisał to ktoś x postów temu. Hmm... Nie wiem, czy w dłuższej perspektywie życie bez seksu (i, co z reguły, się z nim wiąże, stworzenia związku) będzie wybitnie dobrze działać na psychikę :105:

  15. Fluoksetyna dobrze radzi sobie z lękami, zwykle musi jednak upłynąć trochę czasu. Na początku może wystąpić znaczne nasilenie lęków (podobnie jest przy zwiększaniu dawki), ale później to mija i działanie anksjolityczne jest solidne. Trzeba jednak uważać na rzeczy z pozoru niewinne, ale mogące generować lęki, np. kofeina i papierosy, bo jednocześnie fluoksetyna najbardziej ze wszystkich SSRI stymuluje (a na pewno z tych, które brałem, nie wiem jak się ma fluo do sertraliny, bo jej nie brałem, a podobno też aktywizuje).

  16. Bralem kilka lekow z grup SSRI i TLPD, fluo przez ponad rok - przez pewien czas nawet w dawce 60 mg - i stwierdzam ze te wszystkie leki sa z jednej parafii, w sensie dadzą podobny skutek tylko w zależności od sily leku/dawki droga ta bedzie odpowiednio wydluzona w czasie.

    Koniec koncow po tych lekach zawsze predzej czy pozniej konczylem jako spasiony impotent majacy na wszystko wyrabane. Byl taki okres ze to splycenie afektu bylo dla mnie blogoslawienstwem ale zycie na tym to kiepska opcja. Wolnosc od lęków ale za cenę wolności od ambicji uczuć pozytywnych emocji. Kiedys ktos mi powiedzial ze na takiej paro można naodstawiac nie gorzej niż na klonach i teraz wiem co miał na myśli. po odstawce fluo i pęknięciu tej serotoninowej rozowej banki zobaczyłem ze w tej bańce życie przecieka człowiekowi przez palce. Jednak najważniejsze jest to ze przestałem żreć jak swinia i wrocila sprawność seksualna podbita dodatkowo przez moklobemid. Zobaczymy jak bedzie na moklo ale nie spieszy mi się do ssri - dopiero po odstawce zauważyłem ze np. Mam gowniana robotę i nic nie robiłem by to zmienić. Teraz dopiero zaczynam ogarniać.

  17. Na konkretne efekty trzeba poczekać 2-3 mies. aczkolwiek na antydepresantach poprawa przychodzi falami i przebłyski dobrego samopoczucia zdarzają się wcześniej. Dobry SSRI pomimo obiegowej opinii ze jest słaby. Najbardziej aktywizuje ze wszystkich SSRI niestety po dłuższym czasie, zwłaszcza przy większych dawkach, działanie to zanika i wjeżdża typowa dla SSRI apatia. Podobnie z waga - przez pierwsze 6 mies. chudlem na tym leku później zacząłem tyć z uwagi na niepohamowany apetyt na węglowodany połączony z SSRIowa apatia i wywaleniemna to jak wyglądam i ogólnie na wszystko

  18. W porównaniu np. do takiej Depakine lamotrygina ma faktycznie mniej ubocznych (wielki plus za nietycie) ale moim zdaniem wbrew temu co jest napisane (czy raczej wlasnie nie zostalo napisane) w ulotce ten lek jest obciążony pewnymi ubocznymi charakterystycznymi dla lekow przeciwpadaczkowych: drzenie, problemy z włosami, problemy z koncentracja i pamięcią. Na depresje cudów nie działa, jesli ktos cierpi na chorobę afektywna jednobiegunowa raczej odradzam ten lek. W porównaniu do lekow przeciwdepresyjnych to kapiszon działający na granicy placebo.

  19. W srode minie drugi tydzien na Aurorixie. Zapowiada sie bardzo obiecujaco. Lek zaczalem po ok. miesiacu od odstawienia fluoksetyny, kiedy po tym czasie dopadly mnie pierwsze oznaki depresyjne. I poki co, odpukac, moklobemid najwyrazniej dziala, bo nie nastapil nawrot choroby, a ja czuje sie calkiem normalnie. Pierwsze dni byly ciezkie, ale mialem Lorafen. Ogromnym plusem jest brak problemow seksualnych na tym leku, twierdze wrecz ze podkreca ochote na seks i stymuluje erekcje, co dla mnie jako kastrata i impotenta na SSRI jest bardzo milym zaskoczeniem :D Na szczescie jakiegos szczegolnego podirytowania nie zauwazylem, wlasnie schodze ze Spamilanu ktory wywoluje u mnie irytacje i licze na to, ze zestaw lamotrygina + moklobemid da rade. Cudow nie oczekuje, juz jest dobrze, zobaczymy co bedzie dalej.

     

    -- 16 lip 2015, 17:38 --

     

    Na 600 mg, zwłaszcza jak wypiję w ciągu dnia kawę, jestem zbyt pobudzony, co indukuje u mnie lęki. Wydaje mi się, że to właśnie od moklobemidu, bo lęk często nasila się po wzięciu drugiej dawki 300 mg w południe (czyli, jak podejrzewam, stężenie leku w organizmie rośnie, tak przynajmnej kombinuję). W każdym razie to narastanie stanów lękowych w ciągu dnia jest mocno podejrzane, bo z natury miewałem zawsze klasyczne dla depresji największe natężenie lęków z rana, zaś wieczorem nastrój był najlepszy, a teraz bywa zgoła odwrotnie. Na fluoksetynie, w połączeniu z buspironem, prawie zapomniałem już co to jest lęk wolnopłynący a tu taka niespodzianka :/

    Moklobemid biorę razem z lamotryginą i Spamilanem, nie wiem, czy między Spamilanem a Aurorixem mogą zachodzić jakieś inteakcje, głównie pod względem tej nerwowości.. Oprócz tego biorąc lek w tej dawce, mam duże problemy ze spaniem - zasypiam normalnie ok. 22-23, ale wybudzam się często w środku nocy, ogólnie kiszka :/ Aurorix świetnie aktywizuje - pomimo stanów lękowych robię naprawdę dużo i nie lubię siedzieć bezczynnie, co było niestety normą po dłuższym czasie na SSRI . Bardzo wysokie libido.

    Ogólnie lek na pewno nie jest słabym placebo, wręcz przeciwnie. Antydepresyjne działanie jak najbardziej zauważalne, martwią mnie tylko te problemy ze snem, pobudzenie i w konsekwencji nasilenie stanów lękowych. Boje się, że przeciwlękowo lek nie da rady, a MAOI nie można w sumie z niczym konkretnym łączyć. Czy to możliwe, aby ten lek tak oddziaływał na noradrenalinę? Widzę tu zbieżność z Wellbutrinem który kiedyś brałem - po użyciu popularnych stymulantów (nikotyna, kofeina) sraczka myślowa, nasilenie lęku i roztrzęsienie.

    Zastanawiam się czy nie zejść na 300 mg (i to chyba rozbite na 2 * 150mg), bo z tego co pamiętam, na początku jak zaczynałem z tym lekiem, nie miałem takich jazd. Tylko że 300 mg to podobno tylko dawka początkowa i nie wiem czy to rozsądne :/

  20. Mam pytanie do osób ktore brały/biorą moklobemid i mają porównanie z SSRI. Czy moklobemid po dłuższym czasie stosowania powoduje znany z profilu działania SSRI efekt wyjebki na wszystko, takiej różowej bańki, w której sobie żyjesz, mając wyj*bane (w większym lub mniejszym stopniu, w zależności od skuteczności leczenia) na lęki i depresje, ale także na życiową ambicję, itd. Odstawiłem SSRI miesiąc temu, jak bez nich będzie to jeszcze się okaże, ale smuci mnie to, że na tych lekach życie przecieka mi przez palce. Czy moklobemid może być w tym względzie alternatywą czy skończy się tym samym?

    I jeszcze jedna sprawa - jak z tym pobudzeniem i agresją na moklobemidzie? Czesto sie to zdarza?

×