Skocz do zawartości
Nerwica.com

HanCock

Użytkownik
  • Postów

    14
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez HanCock

  1. Witam, Bardzo proszę o poradę w kwestii przyjmowanych przeze mnie leków, ogólnie wszelkie sugestie co do całej sytuacji są mile widziane bo w tej chwili mam wielki mętlik w głowie i nie wiem co robić. Ale może od początku... Patrząc wstecz wydaje mi się, że zawsze miałem hipochondryczne myśli, choć nie wiem czy to po prostu nie jest normalne i wynika z mojej asekuranckiej natury. No ale cóż - 8 lat temu kiedy miała urodzić się moja córeczka zdarzyło się coś, co mnie złamało - obudziłem się rano z przytkanym prawym uchem. Lekarze mówili, że przejdzie za parę dni, i przeszło - tyle że pojawił się w głowie wysokotonowy pisk, który już nie przeszedł. Do tego jeszcze bardziej uciążliwy ucisk w skroniach i uszach, które mam do dziś. Zaczęło się bieganie po lekarzach i robienie badań. Oczywiście nic nie wyszło, ale mój lekarz POZ stwierdził, że mam depresję i przepisał sertralinę + alprazolam na noc. Ciężko wchodziło a uboki sprawiały, że niemal chodziłem po ścianach, ale w końcu zadziałało. Brałem to chyba z 1,5 roku i nauczyłem się ignorować moje dolegliwości więc odstawiłem leki. Później dwukrotnie życie zmusiło mnie jeszcze do wprowadzenia ich ponownie (stres w pracy), ale znów odstawiłem. I zaczęła się jazda. Stopniowo zaczęły narastać problemy z bezsennością i żołądkiem do tego stopnia, że depresyjne myśli kompletnie zdominowały moją głowę. Chciałem walczyć suplementami (tryptofan, melatonina, 5-HTP, GABA itd), dietą i ruchem ale było coraz gorzej (możliwe, że robiłem coś nie tak). Zapewniony przez lekarza POZ o bezpieczeństwie alprazolamu zacząłem łykać go na sen naprzemian z zolpidemem. I tak przez 3 miesiące, ale nie przekraczałem 0,25mg alpra i 5mg. Wiedziałem, że to prowadzi donikąd więc zdecydowałem wprowadzić sertralinę ponownie. Zacząłem od 25mg a moje problemy żołądkowe przybrały na sile. Doszło jeszcze przeziębienie i czułem się tragicznie. Poszedłem do psychiatry, która zamieniła moje nasenne na trazodon. To było 14 grudnia 2018. Na początku było tylko gorzej, byłem pobudzony i zmulony jednocześnie. Było mi zimno i gorąco naprzemian i bałem się o zespół serotoninowy. Nie wiedziałem co robić. Świat zaczął odpływać a ja czułem coraz większe odrealnienie. Serce waliło jak młot, ciśnienie skakało a moje problemy z pamięcią i koncentracją wybierały na sile. Pamietam to wszystko jak przez mgłę. Do tej pory cała moja uwaga skupiała się wokół problemów ze snem i problemów z żołądkiem. Traciłem nadzieję, że to się poprawi, ale zacząłem nieco lepiej sypiać po trazodonie 50mg, który od Nowego Roku wskoczył na miejsce benzo i zolpidemu. Poszedłem do kardiologa i dostałem betabloker. Odradził też sertralinę więc odstawiłem te 25mg, które brałem razem z 50mg trazodonu. Spałem, ale cały czas byłem przeziębiony i przewlekle kasłałem. Kilka razy w przeszłości, zwłaszcza podczas infekcji, miałem napad dziwnych mrowień w okolicach kręgosłupa i w głowie, ale teraz to mnie przybiło do ziemi. Myślałem, żeby tylko przeżyć do następnego dnia wierząc w poprawę. Poprawiło się, ale tylko na chwilę bo pojawił się symptom, który nie pozwala mi normalnie funkcjonować - problem z oddychaniem. Zaczęło się o braku tchu nad ranem. Raz, potem drugi... i było coraz gorzej. Dziwiło mnie, czemu akurat nad ranem, ale przejąłem się tym na tyle, że wylądowałem w szpitalu z podejrzeniem zatorowości płucnej. Miałem RTG, spirometrię, tomografię i test wysiłkowy. Nie wyszło nic poza, niewielkim zwyrodnieniem kręgosłupa, pojedynczymi skurczami dodatkowymi serca, powiększoną śledzioną i powiększoną, stłuszczoną wątrobą (brałem wtedy klarytromycynę), po czym wysłali mnie do domu przeświadczeni o nerwicy. Zdecydowałem się więc odwiedzić psychiatrę po raz kolejny bo przyjmowałem tylko 50mg trazodonu, który rozwiązywał jedynie problem snu. Ale co ciekawe - uspokajał mnie na tyle, że duszności nie pojawiają się przy zasypianiu, a jedynie nad ranem i w towarzystwie narastającego lęku oraz bólu kręgosłupa piersiowego. Psychiatra dała mi kilka opcji po usłyszeniu mojej historii z ubokami sertraliny: na sen pozostać przy trazodonie lub zamienić na mitrazapinę lub kwetiapinę, a na lęki przepisała pregabalinę 75mg docelowo x3 lub jeśli coś będzie nie tak - wenflaksynę 37,5mg. Mirtazapiny spróbowałem raz i dostałem bardzo nieprzyjemnego uczucia w lewej ręce i nodze, które czułem nawet przez mocny sen. Minęło kilka dni zanim poczułem się nieco lepiej. 16 lutego zacząłem zatem brać pregabalinę obserwując co się dzieje z moim ciałem. Brałem na noc 75mg pregi + 50mg trazodonu + 1mg melatoniny i zacząłem padać jak niemowlak, ale rano wstawałem jeszcze bardziej przybity, a praca stawała się coraz większym wyzwaniem z uwagi na brak koncentracji i uciążliwe symptomy. Podejrzewałem SM ale lekarze mnie wyśmiali, a rezonans po raz kolejny nie wykazał żadnych zmian. Żeby było „zabawniej” parę dni temu do symptomów dołączył ucisk i rozpieranie w klatce oraz towarzyszące temu uczuciem ciśnienia w kierunku uszu i oszołomienie. Mam również uczucie zalegania czegoś w oskrzelach, co zmusza do bezowocnego kaszlu. Ciśnienie krwi w tym czasie jest w normie. Dwa dni temu ze względu na problem z wątrobą zdecydowałem się na zwiększenie dawki pregabaliny do 150mg na noc i zmniejszenie dawki trazodonu z 50 na 25mg. Niestety, mimo że śpię względnie dobrze (idę spać o 22), budzę się o 6 z uczuciem lęku, które stopniowo narasta nie pozwalając już zasnąć. Później jest w miarę OK przez ok godzinę, po czym ból w klatce narasta i utrzymuje się do wieczora. Po co to wszystko piszę? Bo chcę prosić o pomoc. Szczerze, kończą mi się już pomysły żeby wybrnąć z tej sytuacji a mam wspaniałą rodzinę, która mnie potrzebuje. Po pierwsze: czy wg. Was moje obecne symptomy (duszności) mogą być wynikiem nerwicy, czy problemów somatycznych: serce, zwyrodnienie kręgosłupa (obecny ból) czy infekcja? Po drugie: czy pregabalina może nasilać te problemy? Czytałem, że ona wysusza organizm, więc czy to może być efekt odwodnienia? Zauważyłem też coraz częstsze skurcze mimowolne mięśni, zwłaszcza powieki i prawego palca, jak również znacznie przytępiony smak, problemy ze wzrokiem i spowolnione ruchy. Czy to normalne o warte świeczki? Po trzecie: w oparciu o informacje podane powyżej, czy ktoś byłby w stanie doradzić zestawienie leków, które pomogłyby mi wyjść z tego dołka? Czy warto próbować SSRI skoro sertralina przy wprowadzaniu tak mnie poniewierała? A może jednak SNRI? Czy fakt, że one blokują wychwyt zwrotny norepinefryny oznacza, że będę bardziej podenerwowany? Czego mam się złapać? Proszę o pomoc i przepraszam za obszerność tego posta.
  2. Miałem tak przez pierwsze 3 tygodnie, teraz jest znacznie lepiej, czasem tylko mam jeszcze małą zamułkę. Wspomagam się suplementami, dietą, ruchem i ziołami. Szczerze polecam jogę - stanie na głowie świetnie poprawia krążenie mózgowe :)
  3. Moolik, jadę na 50-ce na deprechę. W sumie nie obchodzi mnie, czy to lek, czy efekt placebo, ale czuję się lepiej i już . Na koniec mała pociecha: spadek libido przy sertralinie to nie reguła - jestem tego żywym przykładem .
  4. Muszę powiedzieć, że Setaloft daje radę . Po 6 tygodniach brania czuję się wyśmienicie; jestem bardziej opanowany, mniej impulsywny i bardziej asertywny. Warto było się trochę pomęczyć... Ten lek działa, więc dajcie mu szansę. Warto jego działanie wesprzeć supementami, dietą i sportem, a efekt będzie wart wysiłku! Pozdrawiam
  5. A czy powinienem unikać też wyciągu z Ostropestu plamistego? Chciałbym nieco podregenerować wątrobę, a wyczytałem, że ten specyfik również zaburza działanie enzymów wątrobowych... Tak na marginesie, to wydaje mi się, że dużą rolę w moim samopoczuciu i dolegliwościach odgrywa właśnie stłuszczona wątroba, co z kolei pociąga za sobą problemy z nadkrwistością, niedotlenieniem itd. Spróbuję pójść tym torem. Wracając do pytania: zapodawać ostropest, czy nie? Czy ewentualna pora przyjmowania ma tu znaczenie?
  6. Maciej farmaceuta, to by się wszystko zgadzało. Piję (piłem) każdego ranka sok ze świeżo wyciśniętych owoców, w tym grapefruitów. Wygląda na to, że niepotrzebnie się męczyłem ze skutkami ubocznymi - teraz jest o wiele lepiej, bo odpuściłem sobie gorzki akcent w soku! Poza tym wydaje mi się, że sertra powoli zaczyna działać...
  7. Dzięki Michuj, mam kolejne pytanie: czy ktoś z was spotkał się z poglądem (ewentualnie przetestował na własnej skórze), że sok z grapefruta może wpływać na działanie sertraliny? Jeśli tak, to w jaki sposób i jakie mogą być tego objawy? Pytam, bo po 3 tygodniach łykania pojawiły się koszmarne skutki uboczne (trwają już ze 4 dni) i zastanawiam się, czy to normalne, czy może to grypa żołądkowa, a może właśnie efekt codziennego spożywania soku z grapefruta?
  8. Brackett, z mojego bardzo skromnego doświadczenia oraz z tego, co wyczytałem (!) na forum wiem, że trzeba zacisnąć zęby i jakoś przetrwać okres, kiedy organizm "uczy się" reagować na lek. W miarę upływu czasu powinno być coraz lepiej - wszystko było wcześniej opisane, poczytaj ten wątek...
  9. Byłem u 2 neurologów, 3 laryngologów, 4 internistów, 1 kardiologa, 1 fizjoterapeuty, 1 osteopaty i kliku innych. Miałem CT głowy, Dopplera tętnic szyjnych, EKG, RTG odc. szyjnego kręgosłupa no i oczywiście kompleksowe badania audiologiczne. Z tego wyszedł jedynie niewielki zanik móżdżku, wyrównanie lordozy szyjnej i nieco za gęsta krew. Z sugerowanych przez Ciebie został mi tylko rezonans. Jeden neurolog upiera się, że to od kregosłupa, drugi, że to depresja. Przynajmniej laryngolodzy są zgodni, że to już nie ich działka bo słuch mam... HanCocka . Co do ciśnienia - tak, miałem sporą nadwagę i nadciśnienie (przed wystąpieniem pisków, około 160/110), zrzuciłem 20 kg i ciśnienie spadło ewidentnie 130/70. Ale mierzę raz dziennie, posłucham Cię i wykonam kilka pomiarów o różnych porach. Nie odnotowałem, żeby Zomiren powodował jakieś drastyczne zmniejszenie pisków, staję się tylko na nie bardziej obojętny i wyluzowany (uuu yeah!). W zasadzie piski nie są już dla mnie problemem, jest nim natomiast uciążliwy ucisk i "trzepotanie" w głowie i w uchu. Kiedy go nie ma (ucisku) jestem innym człowiekiem i widzę wszystko w innych barwach. Mam podejrzenie, że moje przypadłości mają jeden wspólny mianownik: niedotlenienie.
  10. Maciej farmaceuta, od roku cierpię na szumy uszne i temu powiązane przypadłości. Znam temat i wiem, że to walka z wiatrkami - chciałbym jednak przynajmniej poznać przyczynę owych szumów, bo wiedząc to mógłbym je nieco zniwelować dostowując styl życia i dietę. Moja sytuacja jest taka: odkąd pamiętam miałem w życiu okresy lepsze i gorsze, byłem nerwowy i uzależniony od gier komputerowych. Ale nie zwracałem na to uwagi, założyłem rodzinę, a na świat miała przyjść moja córeczka. Problem w tym, że wspaniali lekarze z Zielonej Wyspy (gdzie przebywam) wróżyli dziecku zespół Edwardsa. Nie okazywałem smutku przy żonie, ale gnębiło mnie to i już sobie wszystko wyobrażałem. Obiecałem jej, że będę przy porodzie, a ten moment nieuchronnie się zbliżał. Czekanie i niepewności mnie dobijały. Nagle dowiedziałem się, że mój przyjaciel zmarł - szok... I zaczęło się. Któregoś dnia jak zwykle uciekłem w świat gry i spędziłem tam dzień do póżnej nocy, poszedłem spać spięty i roztrzęsiony. Pamietam to dokładnie - obudziłem się z przytkanym uchem, nazajutrz doszedł nieznośny pisk. Teraz piszczy w całej głowie, ale to nie problem bo udało mi się zmniejszyć intensywność dźwięku o conajmniej 50%. Czasem jest już zupełnie cicho, ale to długa historia - dość powiedzieć, że wykluczyłem większość przyczyn somatycznych i nieco się uspokoiłem. 3 tygodnie temu lekarz pierwszego kontaktu natychmiast rozpoznał u mnie depresję i zapytał którą drogą chcę podążać: drogą dociekań, co mi jest, czy zaakceptuję jego diagnozę i leczenie. Obiecał zdecydowaną poprawę samopoczucia po kilku miesiącach leczenia. Zgodziłem się i teraz łykam Setalofcik rano, a Zomirenik i Promazinek na noc prze 2 miechy... Potem rewizyta i podejrzewam, że zostanę na Setalofcie na dłużej...
  11. Spać... spać... spaaaać! To mój główny skutek uboczny, ale nie wiem, czy to setaloft, zomiren, czy promazine. Damn...
  12. Kilka szybkich spostrzeżeń po 2 tygodniach łykania na deprechę... 1.Efekty uboczne prawie całkowicie ustąpiły, czasem lekkie mdłości i zamułka, sporadycznie zimne poty. 2.Nastrój? Zmienny, nadal potrafię wybuchnąć, potem popadam w melancholię, jestem dość ospały. 3.Poprawa? Hmm... może jestem ździebko weselszy, a myśli bardziej pozytywne, choć nie mogę powiedzieć, że to nie zależy od pogody .
  13. Witam, zaqzax-3, mam dokładnie to samo. Zacząłem brać lek ponad tydzień temu, brałem 25mg, a po tygodniu przeszedłem na 50mg. Zaznaczę, że lek przyjmuję o 8 rano. Efekt jest taki, że mniej więcej do godziny 14 czuję się całkiem nieźle (takie małe oszołomienie), ale później zaczyna się jazda: nudności, zawroty głowy, zamułka itp. Na noc łykam Promazine i Zomiren (to ma być przez 2 miechy), śpię jak zabity, wstaję nawet wypoczęty, i od nowa to samo. Uczucie porównałbym z mocnym zaciągnięciem się papierosem u palacza-żółtodzioba (jakim kiedyś byłem). Wrażenia baaaardzo podobne, tyle, że utrzymują się dłużej.
×