Skocz do zawartości
Nerwica.com

indiana

Użytkownik
  • Postów

    20
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia indiana

  1. Tomcio Nerwica, Ok, rozumiem, każdy ma własny punkt widzenia. Tyle że w obecnych czasach nie jesteśmy w stanie wyeliminować z naszego życia wszystkiego, co może ewentualnie przyczyniać się do powstawania mutacji w komórkach albo co działa na etapie układu immunologicznego i go osłabia. Ok, racja - warto zmienić dietę, wyrzucić z niej jak najwięcej szkodliwych rzeczy, ale przecież to i tak nie daje żadnej gwarancji. A zresztą... tak naprawdę medycyna nie zna jeszcze wszystkich przyczyn nowotworów, prawda jest taka, że wszystko może nam szkodzić. Poza tym, odchodząc już od tego aspektu, tak jak napisała koleżanka wyżej - niektórzy są predysponowani genetycznie do rozwoju nowotworu i jaki tu mamy wpływ? Żaden. Co do chemioterapii - tu przyznaję rację, w kwestii leczenia nowotworów jest u nas marnie, w wielu przypadkach nawet jeśli chemia zadziała i zniszczy komórki rakowe, to sporo pacjentów i tak umiera, bo cytostatyki wywołują tak wiele szkodliwych działań ubocznych, że często zabija zwykła infekcja :/ Tak czy siak, wszyscy kiedyś umrzemy, niezależnie od tego czy będziemy ufać lekarzom medycyny naturalnej czy "lekarzom, którym się napakowało głupot do głów na studiach"
  2. angie1989, nerwa ma rację :) i Ty też masz - oczywiście każdy z nas może mieć raka, jutro, za miesiąc czy za 10 lat, ale bardzo ważne jest uświadomienie sobie faktu, że nie mamy na to wpływu. Tak jak nerwa pisze - każdego dnia może Ci się coś stać, ale Ty boisz się tylko jednego - raka. Dlatego moim zdaniem terapia w Twoim przypadku byłaby jak najbardziej na miejscu. Pomyśl o tym, naprawdę, zanim zmęczysz siebie i rodzinę.
  3. angie1989, a ja myślę, że to jedno wielkie nic na siłę macałaś sobie szyję aż znalazłaś jakiegoś malutkiego biednego węzełka i teraz go męczysz ciągle. Swoją drogą, skoro najpierw był guz mózgu, potem coś tam, teraz znowu coś, to nie myślałaś o tym, żeby jednak znowu pomyśleć o terapii u psychologa? Może to by Ci pomogło. Bo po co się tak męczyć? Tak jak piszesz - Twoja rodzina też ma dość, więc nie tylko Ty przez to cierpisz.
  4. angie1989, tak jak pisałam - u mnie wszystko minęło w momencie gdy zaczęłam studia. Paradoksalnie z obsesyjnego myślenia o chorobach wyleczyła mnie nauka o nich Po prostu zrozumiałam, że jeśli chcę leczyć innych ludzi, to muszę przestać się chorobliwie obawiać o swoje własne zdrowie, bo z takim podejściem prędzej sama wyląduję na kozetce. Jak miałabym się uczyć, a potem pracować, będąc hipochondryczką? No nie dałoby się tego pogodzić. A korzystałaś/korzystasz może z pomocy jakiegoś psychologa?
  5. angie1989, ok, rozumiem. W okresie, kiedy sama miałam napady hipochondrii też tak robiłam. Najpierw naczytałam się o jakiejś chorobie, a później szukałam u siebie jej objawów. I wiesz co? Zazwyczaj je znajdowałam, choć oczywiście wszystko opierało się na wmawianiu sobie różnych rzeczy i szukaniu na siłę. Widzisz to u siebie? Wyluzuj. Zrób coś dla siebie. Przede wszystkim - przestań czytać o nowotworach. Być może wymacałaś sobie jakiś węzeł i od tego ciągłego macania zrobił się na tyle tkliwy, że wydaje Ci się teraz, że jest powiększony.
  6. Alice in wonderland, od razu zaznaczam, że nie przeczytałam Twoich wszystkich postów, więc nie wiem skąd się wzięły Twoje problemy z gardłem. Tak czy siak trudno mi coś oceniać. Domyślam się, że u lekarza z tym byłaś? Jest jakaś oficjalna przyczyna tych dolegliwości? A to przekrwienie to może być od ciągłego "majstrowania" przy gardle - chrząkanie, mocne przełykanie śliny, kasłanie itd. Co do aparatu - nie mam pojęcia, czy to jego wina, ale jeśli tak, to pierwszy raz się z takim czymś spotykam.
  7. angie1989, a czemu się w ogóle macałaś w tym miejscu? Bolało Cię tam coś? Alice in wonderland, węzły nie "puchną do wewnątrz". Są malutkie i jeśli się powiększają, to można je wyczuć pod skórą jako drobne kuleczki, ew. czasem zbite w nieco większe pakiety. Może zbyt często je dotykasz, dlatego są tkliwe.
  8. angie1989, na rezonansie byłoby na pewno widać jakąś zmianę, gdyby taka rzeczywiście u Ciebie istniała, więc spokojnie. A w jaki sposób znalazłaś tego węzła? Wymacałaś, zauważyłaś w lusterku, bolało?
  9. angie1989, prawda, na samym początku ząb wcale nie musi boleć. Ale skoro póki co nic nie boli, to ja bym się tutaj niczego nie doszukiwała. Bardzo możliwe że złapałaś jakiegoś wirusa i przechodzisz jakąś infekcję, a że dodatkowo masz boreliozę, to ten węzeł mógł się pokazać. Ślinianki? A co z nimi nie tak? Bolą, są opuchnięte, powiększone? Nic wcześniej nie pisałaś na ten temat, więc wnioskuję, że nie. Powiększony węzeł to taka kuleczka, natomiast śliniaki są większe, z pewnością odróżniłabyś jedno od drugiego. Na dodatek ślinianka potrafi bardzo boleć i to się wyraźnie czuje. Właśnie! Nie nakręcaj się i nie czytaj bzdur w internecie, sama wiem, jak potrafią namieszać w głowie. Poczekaj parę dni, zobaczysz, może ten węzeł sam się wchłonie.
  10. angie1989, skoro masz boreliozę i, jak sama piszesz, bierzesz tonę antybiotyków, to taki powiększony węzeł chłonny nie jest niczym dziwnym moim zdaniem. Twój organizm cały czas walczy z chorobą, produkuje przeciwciała, więc układ odpornościowy ciągle jest aktywny, dlatego bardzo możliwe, że z tego powodu powiększył Ci się jakiś węzeł - jako odczyn, czyli reakcja na toczący się stan zapalny. Bez paniki, oczywiście nie zaszkodzi pokazać tego lekarzowi, bo jednak najlepiej jest zobaczyć i dotknąć,a ja nie mogę tego zrobić Od zęba też może być, ale skoro żaden nie boli, to raczej nie. I nie nakręcaj się na tak na raka! Oczywiście w rezonansie zawsze widać wszelkie zmiany patologiczne, ale ja Cię zapewniam, że w ten sposób się nowotwory nie objawiają i nie należy ich od razu wszędzie widzieć. Do specjalizacji jeszcze trochę czasu mam, ale interesuje mnie neurologia. Zobaczymy jak się życie potoczy :)
  11. angie1989, dziękuję, jestem na trzecim roku. I od dawna to masz? Zapewne to powiększony węzeł podżuchwowy, miałaś jakieś infekcje może ostatnio?
  12. angie1989, tak, studiuję :) co do Twojego węzła/guza - jest umiejscowiony pod żuchwą, tak? i rzeczywiście przy dotyku czujesz pod palcami jakieś zgrubienia? pojedyncze czy jest ich więcej? twarde czy miękkie? przesuwają się przy ucisku? boli kiedy dotykasz? Alice in wonderland, ja chciałam iść na medycynę odkąd zaczęłam naukę w LO, z tym też był związany wybór profilu klasy. A że w tym czasie włączyła mi się hipochondria to już inna bajka...
  13. a mnie studiowanie medycyny właśnie wyleczyło z hipochondrii, bo teraz zamiast wyszukiwać na siłę chorób u siebie, zajmuję się PRAWDZIWYMI schorzeniami pacjentów. tak więc polecam :) PS. przepraszam, że się tak wtrącam w rozmowę ;p
  14. indiana

    DzieńDobry

    ja również. póki co jest dobrze
  15. indiana

    DzieńDobry

    nie strasz mnie, proszę
×