Miewam dokladnie to samo co opisala NutShell, ujela to w slowach idealnie, bo wbrew pozorom bardzo trudno to opisac, tak zeby ktos inny zrozumial. Witam w klubie. U mnie dzieje sie to glownie zima, latem prawie w ogole. Zima moze jest bardziej przytlaczajaca (ciemno, zmino, ponuro, depresja), wiec stad sie to bierze. Opowiedzcie jak z tego wyszliscie, bo ja wciaz probuje, nawet byl jeden rok, ze prawie wcale nie mialem atakow. W tym roku powrot. Moze z tym trzeba zyc do konca zycia? Bywalem juz nawet na forach sercowych, ale nic nie wskazuje na to bym mial jakies powazne problemy z sercem, a wszystko wskzuje na nerwice, z tym, ze w ciagu dnia czuje sie swietnie, cwicze, nie mam zadnych spejcalnych dolegliwosci (klucie, dusznosci, ekg w normie). Nic takiego. Ale w nocy... to jakby wszystko sie odwrocilo. Zauwazylem ostatnio, ze lampka czerwonego wina pomaga, moze "rozluznia nerwy", nie wiem.