Witam wszystkich...
To mój pierwszy post tego typu, bo już po prostu chyba przestałem wierzyć we własne siły zaradcze i zaczynam wątpić, czy sobie sam z tym poradzę.
Od ok roku bywam "przygnębiony" (eufemizm) mam niesamowicie zaniżoną samoocenę i brak mi perspektyw na przyszłość. Wszystko zaczęło się gdy, dowiedziałem się, że mój najstarszy brat zginął uderzony przez pociąg (jego śmierć jest niejasna i wiele wskazuje na chęć popełnienia samobójstwa) do tego 3 miesiące po tym zdarzeniu odeszła ode mnie żona i niedługo potem wniosła o rozwód. Mieszkam w irlandii północnej, nie mam tutaj zbyt wielu znajomych i chociaż mam dobrą pracę jako CNC operator, to jednak coraz rzadziej się potrafię odnaleźć. Jak wspomniałem powyżej, moje poczucie pewności siebie leży i kwiczy, nie mam dzieci ani większego majątku, mam za to 29 lat i kryzys, z którym pierwszy raz w życiu sobie nie radzę. Nie wiem nawet po co to piszę, ale chyba chciałem się tylko częściowo wygadać... Przepraszam, jeżeli zająłem wam czas na czytanie tych pierdów.