Skocz do zawartości
Nerwica.com

MyKeepAlone

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez MyKeepAlone

  1. Cześć! Chciałbym się przywitać ponieważ jestem nowy na forum. Zaznaczam że nie jest to mój jednorazowy temat, post. Udzielałem się również na innych forach o tematyce psychologicznej, nie za dużo (bo zwyczajnie nie mam nic do powiedzenia) ale zawsze to coś :) Więc zaparzcie sobie kawę lub herbatę i przeczytajcie to co siedzi mi w głowie i z czym mam problem. Zacznę od początku w sposób w jaki bym chciał to najbardziej opisać. Od wielu lat chyba od zawsze zmagam się ze znikomym poczuciem własnej wartości. Wychowany jestem w pełnej rodzinie, nigdy niczego mi nie brakowało, nie jestem jakiś rozpieszczony. Nie dostaję i nie dostawałem nigdy najnowszych telefonów, ubrań, komputerów czy innych gadżetów od moich rodziców, na wszystko zarabiałem czy też zbierałem sam, potrafię zadbać o siebie i o swoje potrzeby. Oczywiście nie jest tak że rodzice nie dają mi pieniędzy np. kupili mi motocykl, gdy nie mam pieniędzy zawsze mogę o nie poprosić (bardzo nie lubię prosić o pieniądze rodziców, wolę nawet coś sprzedać byleby nie brać) bo pieniędzy u mnie nie brakuje, nie że jestem jakimś bogaczem czy coś ale po prostu starcza nam na wszystko. Mam dwie siostry, jedna starsza o kilka lat, dorosła druga niewiele młodsza ode mnie. Oczywiście mam w nich wsparcie ale nie lubię z nikim dzielić się swoimi problemami. Mam też niby "przyjaciółkę" ale gadam z nią tylko przez gg i to też nie za często więc za prawdziwą przyjaźń tego uznać nie można, jest to moja koleżanka z gimnazjum. Dziewczyny nie miałem nigdy, z paroma "kręciłem" i albo dostałem kosza, albo się zniechęciłem albo po prostu dziewczyna okazywała się dziwką i kończyłem znajomość. Tak więc od roku z żadną nie kręciłem i jakoś nie ciągnie mnie do tego bo zwyczajnie się wstydzę albo boję że znowu dostanę kosza. Jestem osobą otwartą, mogę nawijać przez jakiś czas non stop o czymś czym się w danej chwili zajmuję, w nawiązywaniu kontaktów nie mam większych problemów. Jestem bardzo wygadany mowy, wypracowania itp mogę pisać nawet nie mając dużej wiedzy na dany temat a i tak dostawać jedne z najlepszych ocen. Od dwóch lat mam derealizacje i już w mniejszym stopniu depersonalizacje, na dzień dzisiejszy nie przeszkadza mi ona. Za rok (gdy ukończę 18 lat) podejmuję leczenie. Znam wiele osób lecz albo nie wiem czy powiedzieć komuś cześć, albo nie wiem czy podawać rękę czy nic nie mówić lub podaje rękę niewłaściwej osobie albo takiej która mnie nie zna lub nie lubi czy jest za coś na mnie obrażona. Cały czas idę na ugodę ze wszystkimi, ustępuje, pierwszy przepraszam (nawet jak nie mam za co), nie umiem się postawić nawet na głupiej dyskotece ustępuje w przejściu a nie jak normalny facet (tu np mój starszy kolega, chciałbym być taki jak on) wali w łeb bez głupich zbędnych pytań. Przejmuję się dosłownie wszystkim, gdy ktoś skomentuje mój post na facebooku, zdjęcie czy coś innego. Po prostu przestałem dodawać posty czy też zdjęcia, komentować statusy, zdjęcia znajomych z obawy przed zjechaniem mnie. Jestem bardzo podejrzliwy w stosunku do wszystkich, gdy ktoś gdzieś mnie zabiera obmyślam wszystkie możliwe opcje czy może chcą mnie pobić albo coś. Tyle o mnie a teraz dlaczego tak może być. Moje problemy tak na poważnie zaczęły się w 6 klasie podstawówki. Do tego etapu mojego życia: w podstawówce byłem agresywny tzn lubiłem się bić, nie bałem się że dostanę, szedłem na solo bez obaw. ale od 5 klasy nikt nie był za mną, gdy się biłem kibicowali temu drugiemu nie mnie ;/ ale to zamierzchłe czasy i nie wiem czy to ma znaczenie na to co teraz czuję, i jak się ma moja psychika. Wracając do tematu w szóstej klasie miałem duże problemy z kolegami pod koniec roku miałem same bójki, nagonka na mnie. W rezultacie zmieniłem szkołę. Do gimnazjum poszedłem do szkoły w nieodległej miejscowości. W gimnazjum przez pierwszy rok sielanka. Nie licząc kilku epizodów, czyli bójek, wpadek itp. I znowu gdy się biłem wszyscy byli przeciw mnie, zawsze jak wpadka to na mnie. Teraz jak coś jest na mnie mam na to przysłowiowo wy****ne. Ale po tym czasie wszystko się zawaliło. Podchodzi koleś do mnie że niby coś na niego gadałem, (nic oczywiście, jakieś szuje mu coś nagadały, później wiedziałem kto na mnie mówi) I się tłumaczę (kolejna wielka moja wada-tłumaczę się nawet gdy nie jestem winny a jak mówi przysłowie które każdy zna, winią mnie) Oczywiście z nim się nie pobije bo chłop 2x ja więc odszedłem. I od tej pory cały czas wyzywanie, wszyscy przeciw mnie nikt po mojej stronie. Nie będę się rozpisywał bo nie ma o czym ale jakoś to przetrwałem. Chętnie wytłukłbym tych wszystkich śmieci z gimnazjum. Teraz szkoła średnia technikum, oczywiście źle wybrałem, jestem w pierwszej klasie, możliwe że będę zagrożony ale od tej pory poprawiam przedmioty bo mam zamiar zmienić szkołę (o tym później). Nie jestem tępakiem, czy jakimś idiotą po prostu nie uczę się, nie staram. Wiedzę przyswajam bardzo szybko po jednorazowym przeczytaniu tekstu czy usłyszeniu czegoś. Tak więc kilka osób w klasie uważa mnie już za nieuka ale to nie ważne. W tej klasie to już całkowicie straciłem własną wartość gdy coś powiesz na dany temat już odzywa się ktoś kto wie o tym lepiej. Teraz wgl się nie wypowiadam na praktycznie żaden temat bo po co? Niby jestem jakoś lubiany w tej klasie mam swoją grupkę i jest ok. Co do zmiany szkoły, chciałbym zmienić szkołę na taką oddaloną o ok 70 km od miasta w którym się uczę, muszę tylko popoprawiać przedmioty. Chciałbym się odciąć od tych wszystkich ludzi, od przeszłości. Do swojego wyglądu (czytałem że niektórzy z tego powodu mają zaniżoną wartość siebie) nie mam nic do zarzucenia. Chodzę na siłownię ale co z tego jak nie potrafię się postawić? Więc teraz bardziej postawię na zdrowie psychiczne niż kulturystykę (widziałem wiele razy jak wąski koleś dowala pakerowi). Nie miałem nigdy takiego przyjaciela z którym mógłbym pójść gdziekolwiek, co robiłby ze mną coś bez względu jakby to było głupie. Kto by za mną poszedł wszędzie, żałuje tego niezmiernie ale cóż poradzić. Dość się rozpisałem więc poradźcie mi co robić, na razie bez pomocy specjalisty bo nie chcę żeby ktokolwiek o tym wiedział.
×