Witam,
w obecnej chwili mam stany depresyjno-lękowe..Wszystko zaczeło sie podczas słuzby wojskowej
przyszedł w którym poczułem ze cos jest nie tak ze mną. Odkąd pamiętam zawsze czułem się inny od reszty jakis gorszy nie potrafiący znaleść sobie miejsca.Nigdy nie doceniałem tego co robię co mam nie potrafiłem się z tego szczerze cieszyć... zawsze przychodziły myśli w sumie mógłbym robić coś innego bardziej pożytecznego.Nie potrafię robić czegoś dla siebie tylko dla siebie i mieć z tego satysfakcje lecz mam tak że ktoś to musi widzieć, podziwiać docenić.
Pierwsze objawy :zmęczenie,ospałość ogromny strach długotrwałe braki snu i wiele innych przykrych uczuć towarzyszących tej emocji.Byłem przekonany ze to przez masturbację zazwyczaj po tym towarzyszyło mi uczucie strach.
Wszelkiego rodzaju badania-"zdrów jak ryba". Psychiatra tabletki, byłem parę razy u psychologa.Jednak nie byłem zbyt wylewny. Stwierdziłem ze nie chce rozmawiac z obcą osoba o moich problemach bo i tak mi nie pomożę sama tego nie przeżyła to jak możę coś wiedzieć na ten temat. Skreśliłem się,tak ma być.moje zycie będzię nudne ja sie nie potrafię cieszyć być szczęśliwym,kochać...
Zostałem na samych tabletkach citabax.Jakoś czyłem się nie pewny siebie, mało co robiłem choćby zmiana pracy ta obecna mnie nie satysfakcjonuje zawsze mówiłem sobie zacznę się dobrze czuć to zmienię, jednak nie robiłem nic aby tak było.Notoryczne upijanie się i imprezy.... wtedy czułem się lepiej...
mineły 3 lata jakoś żyłem.
Długo byłem sam nie poznawałem zbyt wielu ludzi.Zawszę chciałem poznać kogoś wartościowego -pokochać, być szczęśliwy. Wyobrażałem sobie często jak by to było fajnie gdybym taką osobę poznał.
Myślę że stworzyłem sobie jakiś ideał związku.Całkiem nie dawno poznałem fajna dziewczynę chciałem spróbować, zmienić w końcu swoję życie.Jednak wszystko wróciło (lęk,obawy)... niestety. wszelkie nadzieje na lepsze uciekły... jestem dorosłym facetem a nie potrafię nawiązać zdrowych relacji gryzie mnie to. Odnajduję się tylko; praca-komputer-spać. Gdy chce się zmienić zacząć jakoś żyć jak inni być szczęśliwym przychodzi strach uczucie porażki że nie mogę ze to nie dla mnie... nie wiem jak to mogę zmienić. Chodzę aktualnie na terapie, tam mówi mi psycholog żebym nie myśleć o strachu, myśleć pozytywnie itp. Staram się nie myśleć ze się boje że nie dam rady ale to mnie prowadzi tylko do znów mojego życia praca;komputer;spać. Myślę że przyzwyczaiłem się do tego stanu bycia z boku,obserwowania ludzi ich szczęścia miłości jednocześnie chcęc tego ale nie wiedząc jak,strachu poczucia że tu nie pasuję.Aktualnie nie wiem jaki jestem czy tez chce być,mam przeświadczenie ze ktoś musi mieć ciężko w życiu i ze to jestem akurat ja.Nie chcę mysleć ze tak muszę żyć bo tak żyć nie będe.
szukam światełka w tunelu byłbym wdzięczny gdyby ktoś mi go pomógł znaleść