Bycie gejem to nie jest jednak prosta sprawa, a samoakceptacja, choć trudna i bardzo ważna, to dopiero początek drogi ...
Jako 30-letni gej mogę już z własnego doświadczenia powiedzieć, że o ile z rówieśnikami nie jest najgorzej, to o najważniejszą chyba akceptację i zrozumienie ze strony rodziców jest zwykle niezmiernie trudno.
Inny problem to samotność: trudno znaleźć sobie partnera (jak ktoś nie ma odwagi samemu chodzić do klubów czy mieszka w małej miejscowości- to zostaje mu tylko internet), a jeżeli już kogoś się znajdzie, to zwykle związki gejowskie są krótkotrwałe- raczej nie można bowiem liczyć na wsparcie rodziny, poza tym dwóch facetów nie scementuje troska o los własnych dzieci, ślub kościelny czy wspólnota majątkowa.
Kłopoty potęgują się z wiekiem, bo im więcej ma się lat, tym trudniej jest się z kimś związać- a i tak w najlepszym przypadku na starość będziemy mieli u swojego boku tylko partnera, a nie dzieci i wnuki ze swoimi rodzinami, ktorzy mogliby się nami zaopiekować.
Kolejnym problemem jest także kolizja z religią w przypadku, gdy ktoś jest wierzący, a dąży do fizycznej bliskości z drugim chłopakiem.
Przepraszam, że piszę o tych wszystkich trudnych sprawach, ale czasem dobrze, by i heterykom otworzyć oczy na pewne sprawy ...
A moją receptą na choć część tych rozterek jest przyjaźń- bo z moich doświadczeń wynika, że takich trochę zagubionych gejów jak ja jednak nie brakuje ...
Pozdrawiam wszystkich czytających !