No więc tak - jak najkrócej..Mam 14 lat. Można powiedzieć,że miałam ciężko w życiu od zawsze - rozwód rodziców, zawsze jakieś niefajne dogadywanie się z siostrą, potem anoreksja ( ale zaznaczę,że nie taka straszna, nie byłam w szpitalu, aczkolwiek tak psychiatra itp, tak..no niełatwo było. Do tej pory nie jestem do końca zdrowa, ale takich problemów już nie mam ) . No i teraz, gdzieś od września, początku nowej szkoły zawaliło się wszystko. Tzn. właściwie wcześniej, gdy " zerwałam " przyjaźń z mą przyjaciółką i zostałam sama, a sądziłam,że pewne osoby nie będą miały mnie w dupie. Płakałam w domu itp, ale nic mi się jeszcze nie działo takiego.Piszę o tym, bo wiem , że każda rzecz mogła mieć jakieś znaczenie. A dlaczego się zawaliło? Bo mam nerwicę..tzn.chyba.. Zaczęły się fizyczne objawy, jak pot, czerwienienie się ogromne nawet przy czytaniu zadania na lekcji, drżenie rąk, drętwienie, ciągły niepokój, kołatanie serca, duszności..no wszystko! I psychiczne jak straszne lęki, nieuzasadniony ten niepokój, utrata pamięci świeżej i długo by wymieniać. Tyle,że jakoś nawet często było spokojnie, w szkole i wszędzie. Jakoś udało mi się dosyć ogarniać..do czasu, a dokładnie piątku dwa tygodnie temu..moja ciotka jest chora na schizofrenię od lat wielu, ja byłam już raz świadkiem jej " ataku " . W tamten piątek przyszedł kolejny po 2 latach spokoju..a że już nerwica była, to zareagowałam na to najpierw ogromnym strachem i płaczem, potem gdy działy się kolejne rzeczy z nią, coraz gorzej..nie mogłam przestać o tym myśleć, a w nocy ..zero snu! cała drżałam, nie wiedziałam co robić, kołatanie serca, cała spocona, no ciężko to opisać! Takiego lęku nigdy nie przeżyłam..Nad ranem zabrało ją pogotowie, a ja..niby wróciłam do normy..jakoś przeżyłam te wszystkie dni, nawet nieźle.ale jakby pojawiło się poczucie odrealnienie, myślenie czy to co robię jest normalne..jakieś takie bardzo natrętne myśli..no i w tą sobotę zostałam sama cały dzień w domu..było okropnie ! nie wiedziałam co robić, znowu ten strach, może nie taki.. bardzo dużo okropnych myśli, znowu takie mega dziwne odrealnienie i ścisk w żołądku, gardle..takie jakby nacisk do płaczu..I teraz to się utrzymało. Dodatkowo nie mogłam się skupić, usiedzieć spokojnie, jakoś tak niedobrze..Teraz jest lepiej czasem, ale znowu wszystko powraca, NIE MOGĘ SIĘ POZBYĆ TEGO OKROPNEGO LĘKU PRZED SCHIZOFRENIĄ! szczególnie,że miałam z nią do czynienia. Błagam..czy to już coś gorszego niż nerwica? Co mam robić? Idę do psychiatry, mam nadzieję, w jak najszybszym czasie się uda..ale proszę dajcie mi jakieś rady..
-- 02 kwi 2012, 18:40 --
A i dodatkowo mam bardzo wrażliwe uszy i oczy, jakieś małe światełko, zmiana kąta padania światła, jakieś nie wiem..to już mi się coś zaczyna wydawać, już strach..i z jakimkolwiek dźwiękiem, choćby cichutkim, który jednak dogłębnie przechodzi przez me uszy . No i miałam tak z 2 razy,że śniło mi się coś okropnego, a ja się zastanawiałam czy to nie była prawda, po obudzeniu.