Skocz do zawartości
Nerwica.com

PinkFloyd

Użytkownik
  • Postów

    10
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez PinkFloyd

  1. PinkFloyd

    Witam:(

    Bzibzianka ...przeczytaj dokładnie to co zaraz napiszę... " Martwiłem się wszystkim: że jestem zbyt chudy, że wypadają mi włosy, że nigdy nie zarobie tyle pieniedzy, by moc się ozenic. Bałem się, ze nigdy nie bede dobrym ojcem, że stracę dziewczynę, która chcialem poślubić. Martwiłem się, że moje życie nie jest takie, jakie powinno być. Martwiłem się, ponieważ byłem pewien, ze mam wrzody żoładka. NIe mogłem pracować, wiec rzuciłem pracę. Żyłem w takim napieciu, ze przypominałem olbrzymi kocioł bez wentyla bezpieczeństwa. Cisnienie było olbrzymie - musiało coś rozsadzić. I rozsadziło. Jeśli nie przechodziłeś załamania nerwowego, módl się, aby nigdy Cie nie spotkało, ponieważ zaden ból cielesny nie da się porównać z okropnym cierpieniem chorej duszy. Mój stan był tak poważny, ze nie mogłem z nikim rozmawiać, nawet z rodziną. W najmniejszym stopniu nie kontrolowałem swoich mysli. Przepełniał mnie strach. Podskakiwałem na odgłos najmniejszego nawet hałasu. Unikałem wszystkich. Bez żadnego powodu wybuchałem płaczem. Każdy dzień był agonią. Czułem się opuszczony przez wszystkich, nawet Boga. Kusiło mnie, by skoczyć z mostu do rzeki i skonczyc z tym raz na zawsze. Zdecydowałem jednak, ze pojadę na Florydę. Liczyłem, ze pomoze mi zmiana miejsca. Kiedy wsiadłem do pociagu, ojciec wręczył mi list i powiedział, abym go nie otwierał przed dotarciem na miejsce. Na Florydzie znalazłem się w szczycie sezonu turystycznego. Ponieważ nie było wolnego miejsca w żadnym hotelu, wynajalem kąt w garażu. Próbowałem zdobyć pracę w firmie spedycyjnej pod Miami, ale bez powodzenia. Spędzałem wiekszosc czasu na plaży. Mój stan był bardziej opłakany tam, na Florydzie, aniżeli w domu. Otworzyłem więc kopertę, aby przeczytać list taty. Na kartce były następujące słowa: << Synu, jesteś półtora tysiąca mil od domu i nie czujesz się lepiej, prawda? Wiedziałem, ze ta podróż ci nie pomoże, ponieważ zabrałeś ze sobą przyczynę wszystkich twoich kłopotów: siebie samego. NIe dzieje się nic złego ani z twoim ciałem, ani umysłem. To nie sytuacje, w których się znalazłeś, powaliły cię, lecz to, co ty sam o nich myślałeś. Jak człowiek czuje w głebi serca, takim jest. Kiedy zrozumiesz to, synu, wracaj do domu; będzie to oznaczać, ze jestes uleczony >> List taty rozzłościł mnie. Oczekiwałem wspolczucia, a nie pouczania. Byłem taki wściekły, ze postanowiłem nigdy więcej nie pojawiać sie w domu. Tego wieczoru spacerowałem po jednej z bocznych uliczek Miami. Przechodziłem obok kościoła, w którym odprawiano jakieś nabożeństwo. Ponieważ nie miałem nic innego do roboty, wszedłem tam i wysłuchałem kazania: << Kto pokona swego ducha, potężniejszy jest od tego, co zdobędzie miasto>> - taka była jego myśl przewodnia. Uświecone wypowiedzeniem w domu bozym słowa wyrażały dokładnie to, co pisał mój ojciec, i wymiotły z mojego umysłu wszystkie bzdury. Po raz pierwszy od dawna mogłem myśleć jasno i sensownie. Zrozumiałem, ze byłem głupcem. Z zaskoczeniem ujrzałem siebie samego w prawdziwym świetle: oto ja, który chciałem zmienić wszystko i wszystkich na całym świecie, a tymczasem jedyne, czego mi było trzeba, to zmiana ostrości soczewek kamery, którą jest mój umysł. Następnego ranka spakowałem się i wyruszyłem do domu. W 4 miesiące później poślubiłem dziewczynę, której utraty tak sie obawiałem. Jesteśmy teraz bardzo szczęśliwym małżeństwem i mamy pięcioro dzieci. Bóg jest dobry - i dla mego ciała, i dla umysłu. Przechodzac nerwowe załamanie byłem szefem nocnej zmiany na małym wydziale liczącym 18 ludzi. Teraz jestem szefem fabryki kartonu i kieruję 450 pracownikami. Życie wydaje mi się pełniejsze i bardziej przyjazne. Doceniam prawdziwe jego wartośći. W chwilach, kiedy próbuje mnie dopaść niepokój ( jak wszystkich innych ), nastawiam z powrotem ostrość <> i wierzę, że wszystko będzie OK. Mogę uczciwie powiedzieć, ze zadowolony jestem z przebytego załamania, ponieważ na własnej skórze mogłem się przekonać , jak wielką władzę mają nad nami nasze myśli. Teraz umiem nakłonic je, aby pracowały dla mnie, a nie przeciwko. Wiem już, ze ojciec miał rację pisząc, ze to nie zewnętrzne sytuacje były przyczyną wszystkich moich kłopotów, ale to, co ja o nich myślałem. Kiedy tylko zdałem sobie z tego sprawę, zostałem uleczony. I od tamtej chwili jestem zdrowy."
  2. Szczerze polecam wyzej wymieniona ksiazkę... przeczytałem ją juz chyba z 4 razy ... i za kazdym razem mogłem dowiedziec sie czegos wiecej ;-) oto w tym wszystkim chodzi aby skutecznie przemowic do podswiadomosci głosem rozsadku, spokoju, rozwagi... uwazam, iz ta pozycja powinna sie znalezc w rece kazdego znerwicowanego ( " Potęga podświadomości " ) ;-)
  3. proponuję w takim razie techniki relaksacji ...przede wszystkim trening autogenny Schultza ---> naprawdę pomaga... dzieki temu spokojnie mozna wyjsc z nerwicy... polecam Album 2x VCD/DVD - Ćwiczenia relaksacyjne i autogenne Władysława Pitaka... koszt wynosi 45 zł... ktoś powie, ze zbyt duzo... ale pomyslcie ile kosztuje wizyta u psychologa/psychiatry... link www.logos.pomorze.pl/oferty/index1.htm GRUNT TO DETERMINACJA I SYSTEMATYCZNOŚĆ W ĆWICZENIACH !!!
  4. Cieszę się niezmiernie, ze spodobała sie Wam ta opowieść... jest w niej zawartych wiele cennych wskazówek ;-) i zapewne to przyczynia sie do podnoszenia Was na duchu ;-) w miedzyczasie postaram sie przelac na to forum nastepne ( podbudowywujace ) historie ;-)... ja równiez gorąco pozdrawiam Was wszystkich ;-)
  5. na wszelkiego rodzaju rozmowy/konwersacje jestem jak najbardziej otwarty ;-)
  6. Podam przykład jednego z uczniów....( mojego wzoru do naśladowania ( Dale Carnegie ) ), który odmienił swoje życie tylko dzięki sile umysłu. Naprawdę polecam przeczytac cały ten tekst ( od stóp do głów;-) a raczej odwrotnie ;-) ) gdyz z pewnościa pozwoli wielu osoba uświadomic sobie pewne bardzo wazne sprawy---> które mogą przyczynic się do wyzdrowienia ;-).Wspomniany uczeń przechodził załamanie nerwowe. Czym spowodowane? Zamartwianiem się. Oto jego opowieść : " Martwiłem się wszystkim: że jestem zbyt chudy, że wypadają mi włosy, że nigdy nie zarobie tyle pieniedzy, by moc się ozenic. Bałem się, ze nigdy nie bede dobrym ojcem, że stracę dziewczynę, która chcialem poślubić. Martwiłem się, że moje życie nie jest takie, jakie powinno być. Martwiłem się, ponieważ byłem pewien, ze mam wrzody żoładka. NIe mogłem pracować, wiec rzuciłem pracę. Żyłem w takim napieciu, ze przypominałem olbrzymi kocioł bez wentyla bezpieczeństwa. Cisnienie było olbrzymie - musiało coś rozsadzić. I rozsadziło. Jeśli nie przechodziłeś załamania nerwowego, módl się, aby nigdy Cie nie spotkało, ponieważ zaden ból cielesny nie da się porównać z okropnym cierpieniem chorej duszy. Mój stan był tak poważny, ze nie mogłem z nikim rozmawiać, nawet z rodziną. W najmniejszym stopniu nie kontrolowałem swoich mysli. Przepełniał mnie strach. Podskakiwałem na odgłos najmniejszego nawet hałasu. Unikałem wszystkich. Bez żadnego powodu wybuchałem płaczem. Każdy dzień był agonią. Czułem się opuszczony przez wszystkich, nawet Boga. Kusiło mnie, by skoczyć z mostu do rzeki i skonczyc z tym raz na zawsze. Zdecydowałem jednak, ze pojadę na Florydę. Liczyłem, ze pomoze mi zmiana miejsca. Kiedy wsiadłem do pociagu, ojciec wręczył mi list i powiedział, abym go nie otwierał przed dotarciem na miejsce. Na Florydzie znalazłem się w szczycie sezonu turystycznego. Ponieważ nie było wolnego miejsca w żadnym hotelu, wynajalem kąt w garażu. Próbowałem zdobyć pracę w firmie spedycyjnej pod Miami, ale bez powodzenia. Spędzałem wiekszosc czasu na plaży. Mój stan był bardziej opłakany tam, na Florydzie, aniżeli w domu. Otworzyłem więc kopertę, aby przeczytać list taty. Na kartce były następujące słowa: << Synu, jesteś półtora tysiąca mil od domu i nie czujesz się lepiej, prawda? Wiedziałem, ze ta podróż ci nie pomoże, ponieważ zabrałeś ze sobą przyczynę wszystkich twoich kłopotów: siebie samego. NIe dzieje się nic złego ani z twoim ciałem, ani umysłem. To nie sytuacje, w których się znalazłeś, powaliły cię, lecz to, co ty sam o nich myślałeś. Jak człowiek czuje w głebi serca, takim jest. Kiedy zrozumiesz to, synu, wracaj do domu; będzie to oznaczać, ze jestes uleczony >> List taty rozzłościł mnie. Oczekiwałem wspolczucia, a nie pouczania. Byłem taki wściekły, ze postanowiłem nigdy więcej nie pojawiać sie w domu. Tego wieczoru spacerowałem po jednej z bocznych uliczek Miami. Przechodziłem obok kościoła, w którym odprawiano jakieś nabożeństwo. Ponieważ nie miałem nic innego do roboty, wszedłem tam i wysłuchałem kazania: << Kto pokona swego ducha, potężniejszy jest od tego, co zdobędzie miasto>> - taka była jego myśl przewodnia. Uświecone wypowiedzeniem w domu bozym słowa wyrażały dokładnie to, co pisał mój ojciec, i wymiotły z mojego umysłu wszystkie bzdury. Po raz pierwszy od dawna mogłem myśleć jasno i sensownie. Zrozumiałem, ze byłem głupcem. Z zaskoczeniem ujrzałem siebie samego w prawdziwym świetle: oto ja, który chciałem zmienić wszystko i wszystkich na całym świecie, a tymczasem jedyne, czego mi było trzeba, to zmiana ostrości soczewek kamery, którą jest mój umysł. Następnego ranka spakowałem się i wyruszyłem do domu. W 4 miesiące później poślubiłem dziewczynę, której utraty tak sie obawiałem. Jesteśmy teraz bardzo szczęśliwym małżeństwem i mamy pięcioro dzieci. Bóg jest dobry - i dla mego ciała, i dla umysłu. Przechodzac nerwowe załamanie byłem szefem nocnej zmiany na małym wydziale liczącym 18 ludzi. Teraz jestem szefem fabryki kartonu i kieruję 450 pracownikami. Życie wydaje mi się pełniejsze i bardziej przyjazne. Doceniam prawdziwe jego wartośći. W chwilach, kiedy próbuje mnie dopaść niepokój ( jak wszystkich innych ), nastawiam z powrotem ostrość <> i wierzę, że wszystko będzie OK. Mogę uczciwie powiedzieć, ze zadowolony jestem z przebytego załamania, ponieważ na własnej skórze mogłem się przekonać , jak wielką władzę mają nad nami nasze myśli. Teraz umiem nakłonic je, aby pracowały dla mnie, a nie przeciwko. Wiem już, ze ojciec miał rację pisząc, ze to nie zewnętrzne sytuacje były przyczyną wszystkich moich kłopotów, ale to, co ja o nich myślałem. Kiedy tylko zdałem sobie z tego sprawę, zostałem uleczony. I od tamtej chwili jestem zdrowy."
  7. Podam przykład jednego z uczniów....( mojego wzoru do naśladowania ( Dale Carnegie ) ), który odmienił swoje życie tylko dzięki sile umysłu. Naprawdę polecam przeczytac cały ten tekst ( od stóp do głów;-) a raczej odwrotnie ;-) ) gdyz z pewnościa pozwoli wielu osoba uświadomic sobie pewne bardzo wazne sprawy---> które mogą przyczynic się do wyzdrowienia ;-).Wspomniany uczeń przechodził załamanie nerwowe. Czym spowodowane? Zamartwianiem się. Oto jego opowieść : " Martwiłem się wszystkim: że jestem zbyt chudy, że wypadają mi włosy, że nigdy nie zarobie tyle pieniedzy, by moc się ozenic. Bałem się, ze nigdy nie bede dobrym ojcem, że stracę dziewczynę, która chcialem poślubić. Martwiłem się, że moje życie nie jest takie, jakie powinno być. Martwiłem się, ponieważ byłem pewien, ze mam wrzody żoładka. NIe mogłem pracować, wiec rzuciłem pracę. Żyłem w takim napieciu, ze przypominałem olbrzymi kocioł bez wentyla bezpieczeństwa. Cisnienie było olbrzymie - musiało coś rozsadzić. I rozsadziło. Jeśli nie przechodziłeś załamania nerwowego, módl się, aby nigdy Cie nie spotkało, ponieważ zaden ból cielesny nie da się porównać z okropnym cierpieniem chorej duszy. Mój stan był tak poważny, ze nie mogłem z nikim rozmawiać, nawet z rodziną. W najmniejszym stopniu nie kontrolowałem swoich mysli. Przepełniał mnie strach. Podskakiwałem na odgłos najmniejszego nawet hałasu. Unikałem wszystkich. Bez żadnego powodu wybuchałem płaczem. Każdy dzień był agonią. Czułem się opuszczony przez wszystkich, nawet Boga. Kusiło mnie, by skoczyć z mostu do rzeki i skonczyc z tym raz na zawsze. Zdecydowałem jednak, ze pojadę na Florydę. Liczyłem, ze pomoze mi zmiana miejsca. Kiedy wsiadłem do pociagu, ojciec wręczył mi list i powiedział, abym go nie otwierał przed dotarciem na miejsce. Na Florydzie znalazłem się w szczycie sezonu turystycznego. Ponieważ nie było wolnego miejsca w żadnym hotelu, wynajalem kąt w garażu. Próbowałem zdobyć pracę w firmie spedycyjnej pod Miami, ale bez powodzenia. Spędzałem wiekszosc czasu na plaży. Mój stan był bardziej opłakany tam, na Florydzie, aniżeli w domu. Otworzyłem więc kopertę, aby przeczytać list taty. Na kartce były następujące słowa: << Synu, jesteś półtora tysiąca mil od domu i nie czujesz się lepiej, prawda? Wiedziałem, ze ta podróż ci nie pomoże, ponieważ zabrałeś ze sobą przyczynę wszystkich twoich kłopotów: siebie samego. NIe dzieje się nic złego ani z twoim ciałem, ani umysłem. To nie sytuacje, w których się znalazłeś, powaliły cię, lecz to, co ty sam o nich myślałeś. Jak człowiek czuje w głebi serca, takim jest. Kiedy zrozumiesz to, synu, wracaj do domu; będzie to oznaczać, ze jestes uleczony >> List taty rozzłościł mnie. Oczekiwałem wspolczucia, a nie pouczania. Byłem taki wściekły, ze postanowiłem nigdy więcej nie pojawiać sie w domu. Tego wieczoru spacerowałem po jednej z bocznych uliczek Miami. Przechodziłem obok kościoła, w którym odprawiano jakieś nabożeństwo. Ponieważ nie miałem nic innego do roboty, wszedłem tam i wysłuchałem kazania: << Kto pokona swego ducha, potężniejszy jest od tego, co zdobędzie miasto>> - taka była jego myśl przewodnia. Uświecone wypowiedzeniem w domu bozym słowa wyrażały dokładnie to, co pisał mój ojciec, i wymiotły z mojego umysłu wszystkie bzdury. Po raz pierwszy od dawna mogłem myśleć jasno i sensownie. Zrozumiałem, ze byłem głupcem. Z zaskoczeniem ujrzałem siebie samego w prawdziwym świetle: oto ja, który chciałem zmienić wszystko i wszystkich na całym świecie, a tymczasem jedyne, czego mi było trzeba, to zmiana ostrości soczewek kamery, którą jest mój umysł. Następnego ranka spakowałem się i wyruszyłem do domu. W 4 miesiące później poślubiłem dziewczynę, której utraty tak sie obawiałem. Jesteśmy teraz bardzo szczęśliwym małżeństwem i mamy pięcioro dzieci. Bóg jest dobry - i dla mego ciała, i dla umysłu. Przechodzac nerwowe załamanie byłem szefem nocnej zmiany na małym wydziale liczącym 18 ludzi. Teraz jestem szefem fabryki kartonu i kieruję 450 pracownikami. Życie wydaje mi się pełniejsze i bardziej przyjazne. Doceniam prawdziwe jego wartośći. W chwilach, kiedy próbuje mnie dopaść niepokój ( jak wszystkich innych ), nastawiam z powrotem ostrość <> i wierzę, że wszystko będzie OK. Mogę uczciwie powiedzieć, ze zadowolony jestem z przebytego załamania, ponieważ na własnej skórze mogłem się przekonać , jak wielką władzę mają nad nami nasze myśli. Teraz umiem nakłonic je, aby pracowały dla mnie, a nie przeciwko. Wiem już, ze ojciec miał rację pisząc, ze to nie zewnętrzne sytuacje były przyczyną wszystkich moich kłopotów, ale to, co ja o nich myślałem. Kiedy tylko zdałem sobie z tego sprawę, zostałem uleczony. I od tamtej chwili jestem zdrowy."
  8. Podam przykład jednego z uczniów....( mojego wzoru do naśladowania ( Dale Carnegie ) ), który odmienił swoje życie tylko dzięki sile umysłu. Naprawdę polecam przeczytac cały ten tekst ( od stóp do głów;-) a raczej odwrotnie ;-) ) gdyz z pewnościa pozwoli wielu osoba uświadomic sobie pewne bardzo wazne sprawy---> które mogą przyczynic się do wyzdrowienia ;-).Wspomniany uczeń przechodził załamanie nerwowe. Czym spowodowane? Zamartwianiem się. Oto jego opowieść : " Martwiłem się wszystkim: że jestem zbyt chudy, że wypadają mi włosy, że nigdy nie zarobie tyle pieniedzy, by moc się ozenic. Bałem się, ze nigdy nie bede dobrym ojcem, że stracę dziewczynę, która chcialem poślubić. Martwiłem się, że moje życie nie jest takie, jakie powinno być. Martwiłem się, ponieważ byłem pewien, ze mam wrzody żoładka. NIe mogłem pracować, wiec rzuciłem pracę. Żyłem w takim napieciu, ze przypominałem olbrzymi kocioł bez wentyla bezpieczeństwa. Cisnienie było olbrzymie - musiało coś rozsadzić. I rozsadziło. Jeśli nie przechodziłeś załamania nerwowego, módl się, aby nigdy Cie nie spotkało, ponieważ zaden ból cielesny nie da się porównać z okropnym cierpieniem chorej duszy. Mój stan był tak poważny, ze nie mogłem z nikim rozmawiać, nawet z rodziną. W najmniejszym stopniu nie kontrolowałem swoich mysli. Przepełniał mnie strach. Podskakiwałem na odgłos najmniejszego nawet hałasu. Unikałem wszystkich. Bez żadnego powodu wybuchałem płaczem. Każdy dzień był agonią. Czułem się opuszczony przez wszystkich, nawet Boga. Kusiło mnie, by skoczyć z mostu do rzeki i skonczyc z tym raz na zawsze. Zdecydowałem jednak, ze pojadę na Florydę. Liczyłem, ze pomoze mi zmiana miejsca. Kiedy wsiadłem do pociagu, ojciec wręczył mi list i powiedział, abym go nie otwierał przed dotarciem na miejsce. Na Florydzie znalazłem się w szczycie sezonu turystycznego. Ponieważ nie było wolnego miejsca w żadnym hotelu, wynajalem kąt w garażu. Próbowałem zdobyć pracę w firmie spedycyjnej pod Miami, ale bez powodzenia. Spędzałem wiekszosc czasu na plaży. Mój stan był bardziej opłakany tam, na Florydzie, aniżeli w domu. Otworzyłem więc kopertę, aby przeczytać list taty. Na kartce były następujące słowa: << Synu, jesteś półtora tysiąca mil od domu i nie czujesz się lepiej, prawda? Wiedziałem, ze ta podróż ci nie pomoże, ponieważ zabrałeś ze sobą przyczynę wszystkich twoich kłopotów: siebie samego. NIe dzieje się nic złego ani z twoim ciałem, ani umysłem. To nie sytuacje, w których się znalazłeś, powaliły cię, lecz to, co ty sam o nich myślałeś. Jak człowiek czuje w głebi serca, takim jest. Kiedy zrozumiesz to, synu, wracaj do domu; będzie to oznaczać, ze jestes uleczony >> List taty rozzłościł mnie. Oczekiwałem wspolczucia, a nie pouczania. Byłem taki wściekły, ze postanowiłem nigdy więcej nie pojawiać sie w domu. Tego wieczoru spacerowałem po jednej z bocznych uliczek Miami. Przechodziłem obok kościoła, w którym odprawiano jakieś nabożeństwo. Ponieważ nie miałem nic innego do roboty, wszedłem tam i wysłuchałem kazania: << Kto pokona swego ducha, potężniejszy jest od tego, co zdobędzie miasto>> - taka była jego myśl przewodnia. Uświecone wypowiedzeniem w domu bozym słowa wyrażały dokładnie to, co pisał mój ojciec, i wymiotły z mojego umysłu wszystkie bzdury. Po raz pierwszy od dawna mogłem myśleć jasno i sensownie. Zrozumiałem, ze byłem głupcem. Z zaskoczeniem ujrzałem siebie samego w prawdziwym świetle: oto ja, który chciałem zmienić wszystko i wszystkich na całym świecie, a tymczasem jedyne, czego mi było trzeba, to zmiana ostrości soczewek kamery, którą jest mój umysł. Następnego ranka spakowałem się i wyruszyłem do domu. W 4 miesiące później poślubiłem dziewczynę, której utraty tak sie obawiałem. Jesteśmy teraz bardzo szczęśliwym małżeństwem i mamy pięcioro dzieci. Bóg jest dobry - i dla mego ciała, i dla umysłu. Przechodzac nerwowe załamanie byłem szefem nocnej zmiany na małym wydziale liczącym 18 ludzi. Teraz jestem szefem fabryki kartonu i kieruję 450 pracownikami. Życie wydaje mi się pełniejsze i bardziej przyjazne. Doceniam prawdziwe jego wartośći. W chwilach, kiedy próbuje mnie dopaść niepokój ( jak wszystkich innych ), nastawiam z powrotem ostrość <> i wierzę, że wszystko będzie OK. Mogę uczciwie powiedzieć, ze zadowolony jestem z przebytego załamania, ponieważ na własnej skórze mogłem się przekonać , jak wielką władzę mają nad nami nasze myśli. Teraz umiem nakłonic je, aby pracowały dla mnie, a nie przeciwko. Wiem już, ze ojciec miał rację pisząc, ze to nie zewnętrzne sytuacje były przyczyną wszystkich moich kłopotów, ale to, co ja o nich myślałem. Kiedy tylko zdałem sobie z tego sprawę, zostałem uleczony. I od tamtej chwili jestem zdrowy."
  9. Na Wasze forum natknalem sie przypadkowo...( wpisałem poprostu w googlach " nerwica natrectw " ) ;-)... jak zapewne się domyslacie, ja takze zmagam sie z dosc powszechnym ( jak sie okazuje ) schorzeniem ...a mianowicie : nerwicą natrectw... powiem tak... jest trudno ( nie ma sie co okłamywać ) ale ( moze coponiektorych pocieszę ) DA SIĘ Z TEGO CHOLERST** WYJŚĆ o tym jestem przekonany, gdyz w podobnej sytuacji znalazł sie kiedys ( dosc dawno ) moj Tata... teraz jest szczęśliwym człowiekiem, który cały czas wspiera mnie na duchu ... powiedział mi, ze cieszy sie teraz niezmiernie z tego, ze mogł przejsc przez nerwice natrectw ( zastanawiacie się zapewne dlaczego ....? ) juz Wam mowie dlaczego... powiedział, ze dzieki temu rozumie mnie w 100% i potrafi mi pomoc :-) a to jest bardzo wazne ( bo np. kiedys myslałem, ze jestem chory psychicznie, ze tylko ja zmagam sie z takimi problemami ( myślami )...całe szczęście, ze zwierzylem sie kiedys Tacie z rzeczy, które potwornie mnie meczyły ( i nadal męczą, jednakze jest coraz lepiej ;-) ) bo dzis wiem, ze wiele ludzi ma podobne schematy myslowe jak ja ) dodał takze, ze dzieki temu poznał dokładnie swoje wnetrze oraz mechanizm jakim jest psychologia :-) ... poznał, takze kiedys bron dzieki, której mogł walczyc z trapiacymi Go sprawami, oraz dzięki ktorej zwyciezył cała ta wojnę jaka była walka z nerwicą... ---->niejedynym kluczem do sukcesu ( wyzwolenia ) jest Relaksacja, oraz afirmowanie sobie ( podczas głebokiego odprezenia ) pozytywnych stwierdzen( działanie na podświadomosc ), które przyczyniaja sie powoli do osiagniecia pełnego spokoju ...a pozniej ----> Harmonii oraz wielkiej Radości :-) przeczytałem wiele ksiazek, gdzie pisze, iz wiele Naszych problemów wynika z głeboko utartych schematów w Naszej PODŚWIADOMOŚCI ... przeczytałem kiedys, ze PODŚWIADOMOŚĆ porównać mozna z żyzna, próchnicza ziemia, w ktorej bujnie rosna wszelkie zasiewy dobre czy złe... Kazda mysl jest zatem przyczyną czegoś, a kazda zewnętrzna lub wewnętrzna okoliczność - skutkiem. Jesli wiec chcecie, aby Wasze sprawy szły w pożadanym kierunku, musicie koniecznie zapanować nad własnymi myslami. "... Kiedy nauczysz się poprawnie myslec, kiedy zrozumiesz prawdę, a w podświadomości zasiejesz pozytywne, harmonijne i zyczliwe myśli, wtedy dojdzie do głosu moc Twojej podświadomości. Wszystkie sprawy przybiorą pomyślny obrót. Majac kontrolę nad procesami myślowymi, zdołasz użyc sił podświadomości do pokonania wszelkich kłopotów..." Kiedyś mój autorytet powiedział : " Ale im dłużej żyję, tym bardziej wierzę w ogromną siłę myśli. Po wielu latach spędzonych na uczeniu dorosłych wiem, że człowiek potrafi pozbyć się zmartwień, strachu i róznego rodzaju dolegliwości oraz odmienic swoje życie odmieniając sposób myślenia. Wiem o tym doskonale! Naprawdę! Widziałem setki ludzi, którzy przeszli niewiarygodną wręcz metamorfozę. Byłem świadkiem tych przemian tak często, ze teraz już nawet mnie nie dziwią. "... Grunt to pozytywne myślenie---> gdyż " człowiek jest tym, o czym przez cały dzień myśli " ;-)... w kolejnych postach napiszę dokładnie o moich dolegliwościch... oczywiscie jesli Was nie przynudzam... bo troszkę się rozpisałem:-) jak znam zycie wiekszość z Was usypiała czytajac me powitanie ;-)... ale cóz moze znajdzie sie chociaz osoba, która zechce mnie wysłuchać...
  10. Na Wasze forum natknalem sie przypadkowo...( wpisałem poprostu w googlach " nerwica natrectw " ) ;-)... jak zapewne się domyslacie, ja takze zmagam sie z dosc powszechnym ( jak sie okazuje ) schorzeniem ...a mianowicie : nerwicą natrectw... powiem tak... jest trudno ( nie ma sie co okłamywać ) ale ( moze coponiektorych pocieszę ) DA SIĘ Z TEGO CHOLERST** WYJŚĆ o tym jestem przekonany, gdyz w podobnej sytuacji znalazł sie kiedys ( dosc dawno ) moj Tata... teraz jest szczęśliwym człowiekiem, który cały czas wspiera mnie na duchu ... powiedział mi, ze cieszy sie teraz niezmiernie z tego, ze mogł przejsc przez nerwice natrectw ( zastanawiacie się zapewne dlaczego ....? ) juz Wam mowie dlaczego... powiedział, ze dzieki temu rozumie mnie w 100% i potrafi mi pomoc :-) a to jest bardzo wazne ( bo np. kiedys myslałem, ze jestem chory psychicznie, ze tylko ja zmagam sie z takimi problemami ( myślami )...całe szczęście, ze zwierzylem sie kiedys Tacie z rzeczy, które potwornie mnie meczyły ( i nadal męczą, jednakze jest coraz lepiej ;-) ) bo dzis wiem, ze wiele ludzi ma podobne schematy myslowe jak ja ) dodał takze, ze dzieki temu poznał dokładnie swoje wnetrze oraz mechanizm jakim jest psychologia :-) ... poznał, takze kiedys bron dzieki, której mogł walczyc z trapiacymi Go sprawami, oraz dzięki ktorej zwyciezył cała ta wojnę jaka była walka z nerwicą... ---->niejedynym kluczem do sukcesu ( wyzwolenia ) jest Relaksacja, oraz afirmowanie sobie ( podczas głebokiego odprezenia ) pozytywnych stwierdzen( działanie na podświadomosc ), które przyczyniaja sie powoli do osiagniecia pełnego spokoju ...a pozniej ----> Harmonii oraz wielkiej Radości :-) przeczytałem wiele ksiazek, gdzie pisze, iz wiele Naszych problemów wynika z głeboko utartych schematów w Naszej PODŚWIADOMOŚCI ... przeczytałem kiedys, ze PODŚWIADOMOŚĆ porównać mozna z żyzna, próchnicza ziemia, w ktorej bujnie rosna wszelkie zasiewy dobre czy złe... Kazda mysl jest zatem przyczyną czegoś, a kazda zewnętrzna lub wewnętrzna okoliczność - skutkiem. Jesli wiec chcecie, aby Wasze sprawy szły w pożadanym kierunku, musicie koniecznie zapanować nad własnymi myslami. "... Kiedy nauczysz się poprawnie myslec, kiedy zrozumiesz prawdę, a w podświadomości zasiejesz pozytywne, harmonijne i zyczliwe myśli, wtedy dojdzie do głosu moc Twojej podświadomości. Wszystkie sprawy przybiorą pomyślny obrót. Majac kontrolę nad procesami myślowymi, zdołasz użyc sił podświadomości do pokonania wszelkich kłopotów..." Kiedyś mój autorytet powiedział : " Ale im dłużej żyję, tym bardziej wierzę w ogromną siłę myśli. Po wielu latach spędzonych na uczeniu dorosłych wiem, że człowiek potrafi pozbyć się zmartwień, strachu i róznego rodzaju dolegliwości oraz odmienic swoje życie odmieniając sposób myślenia. Wiem o tym doskonale! Naprawdę! Widziałem setki ludzi, którzy przeszli niewiarygodną wręcz metamorfozę. Byłem świadkiem tych przemian tak często, ze teraz już nawet mnie nie dziwią. "... Grunt to pozytywne myślenie---> gdyż " człowiek jest tym, o czym przez cały dzień myśli " ;-)... w kolejnych postach napiszę dokładnie o moich dolegliwościch... oczywiscie jesli Was nie przynudzam... bo troszkę się rozpisałem:-) jak znam zycie wiekszość z Was usypiała czytajac me powitanie ;-)... ale cóz moze znajdzie sie chociaz osoba, która zechce mnie wysłuchać... [ Dodano: Dzisiaj o godz. 8:30 pm ] Aha dodam, ze mam 17 lat ;-) i jestem z okolic Katowic ---o--- Krakowa ;-)
×