Jestem tu nowa i chce o sobie cos napisac gdyz mam problemy.Bardzo sie ciesze ze moge tutaj zwrocic sie o pomoc bo moja historia ciagnie sie juz 8 a nawet wiecej lat.O tyle jestem w trudnej sytuacji ,gdyz jestem na obczyznie i nie moge skorzystac z pomocy fachowej.
Moje problemy zaczely sie w 1993r,albo rok wczesniej.Mialam chlopaka ktorego b.kochalam i w trakcie naszego zwiazku znienawidzilam go ,bo uwazalam ze on powinien cos zrobic abym nie pracowala w pewnym miejscu.On tego nie robil ,nie robil ,i w moim sercu powstal konflikt (jakas dziura emocjonalna) bo przestalam go kochac???(zaczelam miec do niego wielkie pretensje,ze jak on tak moze itd.On mi nic nie mowil ze on przygotowuje dla nas gniazdko,remontuje dom.tego sie dowiedzialam po fakcie,gdy juz go przestalam kochac.Gdy sie o tym dowiedz.bylo "juz za pozno"gdyz nie potrafilam sobie sama poradzic z tym co sie stalo(ze mna).Nie potrafilam tego odwrocic.
W efekcie z takimi uczuciami zamieszkalam z nim ,poznalam cala jego rodzine.We mnie dzial sie koszmar.Dochodzilo do tego moje strasznie niskie poczucie wlasnej wartosci,bo pochodze z rodziny alkoholowej gdzie nie mialam milosci i wsparcia,i dla mnie dom pelen milosci byl czyms przerazajacym.No i stalo sie jeszcze cos gorszego-zaszlam w ciaze.Niestety nie wytrzymalam napiecia,opuscilam ten dom,wrocilam na wlosci i usunelam ciaze!!!To wszystko mnie do tej pory boli.
Potem zaczelam zalowac tego co sie stalo .Dzisiaj nigdy bym tak nie postapila ,ale juz bylo za pozno.Tesknie za tamtym partnerem do tej pory.
Przez te doswiadczenia bylam w totalnym dolku ,po latach jakos chyba pogodzilam sie z tym i zaczelo byc w miare ok choc caly czas myslalam czy moge cos z tym jeszcze zrobic ale nie potrafilam ciagle przez to moje moje niskie poczucie wlasnej wartosci.
A dzisiaj??Jestem w dziwnym zwiazku niby od trzech lat(niby bo on przez 7 mcy byl na statkach a potem 1,5r w stanach i od pol roku razem zamieszkalismy.Cos jest nie tak i nie wiem coo ,on z pierdoly robi problem,i ze on czegos nie zrobi bo to do niego nie nalezy.Jak ma dla mnie cos zrobic to wielka laska albo jak ma cos zrobic dla domu.Czesto sie zlosci i krzyczy na mnie,co ja odbieram z podwojona sila .Nienawidze krzyku.Przygnebia mnie ten zwiazek ,dostalam wiecej siwych wlosow przez to czekanie na niego przez tyle czasu ,myslalam ze warto bylo to straszna mordenga.Nie potrafilam zrezygnowac,praktycznie te dwa lata ktore czekalam na niego stracilam ,nie wiem dlaczego poszlam na taki uklad zabijania siebie ,kosztowalo mnie to ,mnostwo nerwow stanu rozpaczy i przygnebienia.On tego nie potrafi docenic ,dla niego to jest tak jakby sie nic nie stalo ,przynajmniej takie mam wrazenie,a dla mnie koszmar.Caly czas cos sie ze mna dzieje jak jestem w tym zwiazku bardzo niedobrego.Czuje ze nie moge swobodnie oddychac,jest mi zle.Cos mnie odpycha od niego ,jestem zamieszana ,nie wiem co mam robic,nie potrafie z nim zerwac.
Po tamtych przezyciach mialam szum w uszach jakies napiecia,ktore w tym zwiazku sie z powrotem nasilily ,choc w inny sposob i w innym nasileniu.Nie wiem czy to moj problem ,bo nie potrafie zapytac,bo nie potrafie rozmawiac? Wg mnie to facet powinien powiedziec co mysli w roznych sytuacjach znaczacych dla zwiazku,inaczej ja sie czuje lekcewazona ze sie ze mna nie liczy i nie znosze czegos takiego!i wydaje mi sie ze on chce dla mnie jak najgorzej ze chce mnie zgnebic.To mnie doluje .Nic nie rozumiem ,jestem zakrecona.Prosze o pomoc