Witajcie serdecznie, nie wiem już gdzie szukać pomocy, boję się iść do lekarza ze względu na to że czuję, że mój problem jest zbyt błahy i godny wyśmiania.. jednak wiem że jest ze mną coraz gorzej. Najgorsze w tym wszystkim jest to że zdaję sobie sprawę z mojego okropnego położenia, ale dzisiaj się poważnie przestraszyłam, bo zaczęły się pojawiać myśli samobójcze..
Mam 20 lat, więcej szczegółów osobistych nie jest chyba potrzebnych.. Jestem po dwuletnim związku, gdzie byłam zdradzana równo.. Jakoś się z tym pogodziłam, ale myślę,że odcisnęło to duże piętno na mojej psychice..Ale do rzeczy.. Poznałam w zeszłe wakacje chłopaka, niszczy mi ta relacja psychikę.. piję codziennie, obawiam się, że powoli staje się to kolejnym problemem, ale na trzeźwo nie jestem w stanie poradzić sobie z natłokiem myśli.W czym problem? Problem w tym, że traktuje mnie tylko jako maszynkę do zaspokajania, ja niestety śmiem stwierdzić że się w nim zakochałam...Najgorsze jest to, że co jakiś czas daje mi nadzieję, że może coś z tego będzie, ale muszę pozbyć się swoich wad. Obsesyjnie o tym myślę, obsesyjnie chcę to zmienić, chcę być doskonała, denerwuję się na siebie że nie potrafię tego zrobić. Najgorsze są te momenty, kiedy da mi nadzieję, spotka się ze mną, a potem przez następny tydzień jakby mnie nie znał. Rwę sobie włosy z głowy, piję i odczuwam poczucie ogromnej beznadziei swojej osoby. Wiem, że mnie ta relacja niszczy, a z każdym tygodniem jest ze mną gorzej.. nie potrafię normalnie funkcjonować, mam zaburzenia snu, olewam studia ze względu na zbyt duże spożycie alkoholu...
Czy wizyta u specjalisty może być wskazana? Jak ew poradzić sobie z tym sama?