Skocz do zawartości
Nerwica.com

guciotyfus

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez guciotyfus

  1. witam troche ciezko sie mi bylo przelamac zeby tu cos napisac ale po wczorajszym wieczorze zdecydowalem sie poszukac gdzies pomocy.chodz by slowa otuchy. mam podobna schize co cyc454 ale od poczatku bo jak nie napisze wszystkiego to mnie tez bdzie dreczylo. jestem z wspaniala dziewczyna juz prawie 5 lat. historia naszego zwiazku jest tez bardzo zagmatwana jak moja psychika. moja obecna dziewczyna jest (byla) przyjaciolka mojej bylej dziewczyny.poznalismy sie gdy bylem juz w zwiazku z moja byla(to byl pierwszy moj powazny zwiazek). pamietam pierwszy dzien jak ja poznalem... przyjechalem z niespodzianka do mojej bylel. mialem byc na wakacjach ale przyjechalem wczesniej. moja byla nie zabardzo sie cieszyla ze przyjechalem i niezabardzo na mnie zwracala uwagi ale spedzielem z moja obecna dziewczyna wspanialy wieczor. pamietam go jak dzis. przel 3 lata trwania mego zwiazku Klaudia (moja obecna dziewczyna) zawsze byla kims wyjatkowym dla mnie z kim moglem porozmawiac nie czujac ograniczen, dobrze sie bawic, zawsze byla wsparciem dla mnie, byla naprawde kims wyjatkowym. moja byla po czasie zaczela watpic w nasz zwiazek i milosc (paradoks teraz robie to ja) i przez dlugi czas zylem w nie wiadomej sytuacji raz chciala byc ze mna raz nie chciala. zrywala ze mna na wakacje zeby sie mogla pobawic (zdradzac mnie)z innym facetami w ramach testu czy to jest milosc itp. ja sam po czasie zaczalem w to wszystko watpic w sens tej milosci i tego zwiazku. i sam zaczalem sie zastanawiac czy to jest milosc. calujac ja nie wiedzialem o czym mam myslec lub myslalem o tym czy o tamtym. mysle ze to byly zalazki tego co mnie teraz dopadlo. po wielu dniach cierpien czy to ze strony mysli czy bylej dziewczyny zaczynalem miec dosc tego. i tak doszlo do sylwestra na ktorym poklucilem sie z bylą dziewczyna jak zeszta nie raz. i sylwestra spedzilem z moja obecna dziewczyna co skonczylo sie wyladowaniem w lozku. nie wspomnialem ze wiedzialem ze moja obecna dziewczyna byla mna zauroczona zanim zaczalem byc w zwiazku z byla. moj zwiazek przetrwal jeszcze tylko pare miesiecy ona zerwala ja sie pogodzilem z tym i powoli zaczalem sobie jakos zycie ukladac. a jako ze ja nie jestem typem samotnika i nie lubie byc sam to troche myslalem nad tym zeby byc z moja obecna dziewczyna. zdecydowalem sie do niej odezwac i udalo sie zostalismy para. tylko ze Klaudia nie chciala mowic nic mojej bylej o tym. wiec trzymalismy to w sekrecie.po jakims czasie odezwala sie byla z prosba o spotkanie. gdy sie spotkalismy odstawila scene ze nie moze zyc bezemnie itp. a jako ze nie bylo to dlugo po naszym rozstaniu to uleglem jej. na jedna noc to byl moj blad przyznaje sie bez bica. dalem dupy na calej lini. ale czulem z jak z nia zostane to moje zycie nie bedzie szczesliwe. i czulem ze to juz nie jest to. ze nie chce tego ciagnac. dzieki bogu moja kochana Klaudia wybaczyla mi to i od tego momentu stalismy sie szczesliwa para. w czym rzecz. na poczatku naszego zwiazku moja mama zadala mi pytanie czy czuje to samo co czulem do mojej bylej. nie wiem czemu bojac sie negatywnej oceny tego wszystkiego co dawalo mi tyle szczescia i znegowania tego powiedzialem ze tak ale prawda jest taka ze to nie bylo to samo. inne gdyz moja Kochana Klaudia jest inna osoba niz moja byla inaczej to wszystko sie toczylo inaczej to wygladalo. ale balem sie ze sie okaze ze to nie to ze ktos mi zaprzeczy powie ze to wcale nie jest to i to zrujnuje to wszystko wiec powiedzialem tak chociaz czulem ze jest inaczej. i mysle ze to byl punkt zapalny tego wszystkiego. poczulem sie klamca, klamca w dobrej wierze. klamca by byc z ta osoba i czuc sie wkoncu szczesliwy. drugim punktem bylo co powiedziala mi byla gdy sie spotkalismy po paru miesiacach. powiedziala ze to nigdy nie bedzie milosc. te dwie rzeczy pociagnely jak gdyby lawine zaczalem laczyc te dwie rzeczy w calosc. jest jeszce 3 rzecz raz bedac z kolegami popijac sobie troche poinformowalem ich o tym ze jestem z Klaudia byli zdziwieni ze z nia jestem a ja nie wiedzac dlaczego powiezdialem cytuje ( o co Ci chodzi przeciez jest ladna) jak bym sie bronil przed tym ze jestem z Klaudia (nigdy nie uwazalem jej za super ladna ale to nie bylo jej atutem tylko wnetrze). te 3 rzeczy w sumie zadania mysle ze byly moim punktem wyjsciowym do wszsytkich tych zlych mysli. czuje sie winny tego co powiedzialem i czuje ze to odcisnelo na mnie pietna. te slowa zaczely u mnie mysli czy faktycznie ja kocham? czemu sklamalem mamie ? balem sie prawdy? czy uwazam ja za brzydka? i tak borykam sie z tym poczuciem winny i natretnymi myslami. ktore zaczely sie zwiekszac i przeszkadzaja mi w czerpaniu radosci z tego zwiazku. gdy na nia patrze zastanawiam sie czy jest ladna czy ja kocham. wynalazlem w niej defekty urody (wsumie to ona je wynalazla gdyz powiedziala mi o swoich kompleksach ktore zaczalem zauwazac choc na poczatku nie mialy wogole znaczenia. dalej nie maja gdyz nie liczy sie dla mnie jak wyglada tylko kim jest) i tak sie to wszystko toczy od jakis 3,5 roku. szaleje za ta dziewczyna naprawde ale te mysli mnie zabijaja. gdzy nie mysle jest wszystko cudownie. boje sie ze przez te mysli zerwe kiedys z nia chociaz nie chce tego. wrecz przeciwnie chce z nia zalozyc rodzine miec dzieci. tylko nie z tymi myslami. przepraszam ze sie tak rozpisalem a to i tak nie wszystko ale to kiedy indziej. pozdrawiam wszystkich i dziekuje
×