Kiedy czytam Twoją wypowiedź to mam przed oczami siebie kilka lat temu. Też na początku zażywałam dxm rekreacyjnie,potem były ciągi,aż pojawiła się tolerancja. Dodatkowo w tamtym czasie przechodziłam swoje anorektyczne fazy i schudłam z 74 do 44 kg. Od czasu do czasu jeszcze zarzucam sobie a. z nadzieją,że poczuję to,co kiedyś i oderwę się tym samym od problemów - przede wszystkim siebie. Początkowo każdego kolejnego dnia,wręcz nie byłam w stanie nic przełknąć. Poczucie odrealnienia,zaburzona percepcja i dziwny chód wcale mi nie przeszkadzały,bo liczyło się tylko to aby siebie zagłuszyć. Teraz już tego nie robię,bo wiadomo - tolerancja. Ale boję się co by było gdyby to się dalej ciągnęło. Moja rodzina wie o tym,że brałam ale myślą raczej o czymś w rodzaju paczki na miesiąc podczas gdy ja w ciągach zjadałam dziennie po 15 szt. Przeraża mnie myśl o tym w jakim stanie jest mój organizm po tych rewelacjach. Jednocześnie boję się 'sprawdzić' jak to jest,więc unikam badań. Tyle czasu oszukiwałam się,że nie mam problemu. Czasem myślę o detoksie ale boję się powiedzieć rodzinie. (aktualnie wkopałam się w kodeinę i buprenorfinę - odstawiam stopniowo sama) Nie wyobrażam sobie też funkcjonowania w takim wypadku gdziekolwiek ze względu na naprawdę zaostrzoną bulimię (wymiotowanie kilkanaście razy dziennie). Mam ochotę zdechnąć,bo cóż to za życie jakie sama sobie zafundowałam? Boli mnie to co robię i to,że jestem tak słaba. Kiedyś,kilka lat temu obiecałam sobie,że się wykończę ale powoli zaczynam zauważać,że to nie jest takie proste jakby się wydawało i nie wiem,nie wiem co robić.
Tulę i radzę Ci,żebyś odstawiła ten syf jak naszyciej - póki jeszcze możesz. Bo kiedy przestaje działać (a kiedyś nadejdzie ten moment) to depresja jest miliard razy silniejsza niż naturalnie,na trzeźwo pomiędzy braniem.