Skocz do zawartości
Nerwica.com

bruisedknees

Użytkownik
  • Postów

    12
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez bruisedknees

  1. podziwiam Was, ja mam 27 lat i 10 lat byłam uzależniona od opio, 6 lat od benzo, dziś zajrzałam na forum i poza tym, że śmiałam się z moich poprzednich postów zanim weszłam na majkę, hel, klony itd. dziś nie biorę benzo i opio od 2 lat ale zeszłam z pregabaliny 300 mg dziennie po roku brania na zero i nie jestem w stanie przymknąć oka na uboki, które są mniejsze o niebo od opiatowych albo benzowych ale wciąż nie dają mi normalnie funkcjonować. niby do opio nie wrócę po tylu latach, do benzo (znajomy na uboki wziął kodeinę, ja nie wyobrażam sobie tak przekreśllić wszystkiego ale on nie brał nigdy nic )też ale ciężko mi strasznie bez pregabliny bo jest jak zamiennik relanium/alpry/klona itd.
  2. http://allegro.pl/listing/user.php?us_id=24434222 zaburzenia odżywiania - książki
  3. detoks w Łodzi podobno jest całkiem niezły jeśli chodzi o warunki i ogólnie. :)
  4. bruisedknees

    Detoks

    na Nowowiejskiej w Warszawie wygląda to tak: jesteś na oddziale zamkniętym,plan dnia to mniej więcej pobudka,śniadanie,leki,obiad,leki,kolacja,leki - pobyt trwa średnio 14 dni. Zależy to także od tego,jakiej substancji nadużywasz. Większość ludzi na oddziale zazwyczaj walczy z herą. Jeśli masz długi "staż" w uzależnieniu to możesz dostać się na program metadonowy. Z leków dają rozmaite nasenne,na drżenie mięśni,uspakajacze itp.
  5. bruisedknees

    Hell.o

    Witam serdecznie wszystkich Użytkowników! jestem Z.,mam 20 lat. Całkiem przypadkiem tu trafiłam. Czuję jednak,że to miejsce dla mnie. Wreszcie trafiłam na forum,które zamiast wpędzać w chorobę, mogłoby pomóc mi na drodze do wygrzebania się ze swoich zaburzeń. (bulimia,depresja,opiaty)
  6. U mnie było tak,że zawsze jadłam bardzo dużo a po rozwodzie rodziców zaczęłam cierpieć na kompulsy. Potem były tygodnie niejedzenia bądź max. 300-500 kcal przetykane kilkudniowymi całodziennymi napadami. Po zmianie liceum na takie z internatem,w innym mieście przestałam jeść prawie całkowicie na dłuższy dystans. Kiedy moa waga dobiła do 43/44 kg postanowiłam się "ratować" i zaczęłam znów jeść bez umiaru. Takim cudem już drugi rok zmagam się z bulimią. Ważę jakieś 49 kg i raczej nie tyję tudzież waga waha się w granicach 2 kg. Ale to co się dzieje w mojej głowie i to kim się przez to stałam... Nie było warto zaczynać. Straciłam jakikolwiek szacunek do życia i resztki szacunku do siebie samej. W takim trybie nie jestem w stanie funkcjonować nawet w tych najbardziej oczywistych sytuacjach. Wszystko jest podporządkowane wymiotom. Nie mogę spotykać się z nikim,bo nie chcę by ten ktoś dowiedział się o tym wszystkim na co składa się moja wegetacja. Jestem kłębkiem nerwów. Często z bezsilności popadam w histerię i ryczę bądź robię sobie krzywdę. Gdybym miała pewność,że jest coś co by mnie zabiło skutecznie (dotychczas 3 moje próby s zostały udaremnione i zakończyły się pobytami w szpitalach) - nie zawahałabym się ani na chwilę. Byle skończyć tą farsę.
  7. przede wszystkim to od jedzenia i kofeiny i (wstyd przyznać i mam nadzieję,że to wreszcie ulegnie zmianie) wiecznej samoudręki.
  8. Trzymam kciuki. Spróbuj może zamienić morfinę na buprenorfinę? To chyba lepsze wyjście niż nawet kodeina a i podobnież nie ma po niej skręta jak po antku czy thio. -- 14 kwi 2012, 21:45 -- ketonal jest raczej za słaby na odstawienie morfiny. kodeiny może tak...
  9. Kiedy czytam Twoją wypowiedź to mam przed oczami siebie kilka lat temu. Też na początku zażywałam dxm rekreacyjnie,potem były ciągi,aż pojawiła się tolerancja. Dodatkowo w tamtym czasie przechodziłam swoje anorektyczne fazy i schudłam z 74 do 44 kg. Od czasu do czasu jeszcze zarzucam sobie a. z nadzieją,że poczuję to,co kiedyś i oderwę się tym samym od problemów - przede wszystkim siebie. Początkowo każdego kolejnego dnia,wręcz nie byłam w stanie nic przełknąć. Poczucie odrealnienia,zaburzona percepcja i dziwny chód wcale mi nie przeszkadzały,bo liczyło się tylko to aby siebie zagłuszyć. Teraz już tego nie robię,bo wiadomo - tolerancja. Ale boję się co by było gdyby to się dalej ciągnęło. Moja rodzina wie o tym,że brałam ale myślą raczej o czymś w rodzaju paczki na miesiąc podczas gdy ja w ciągach zjadałam dziennie po 15 szt. Przeraża mnie myśl o tym w jakim stanie jest mój organizm po tych rewelacjach. Jednocześnie boję się 'sprawdzić' jak to jest,więc unikam badań. Tyle czasu oszukiwałam się,że nie mam problemu. Czasem myślę o detoksie ale boję się powiedzieć rodzinie. (aktualnie wkopałam się w kodeinę i buprenorfinę - odstawiam stopniowo sama) Nie wyobrażam sobie też funkcjonowania w takim wypadku gdziekolwiek ze względu na naprawdę zaostrzoną bulimię (wymiotowanie kilkanaście razy dziennie). Mam ochotę zdechnąć,bo cóż to za życie jakie sama sobie zafundowałam? Boli mnie to co robię i to,że jestem tak słaba. Kiedyś,kilka lat temu obiecałam sobie,że się wykończę ale powoli zaczynam zauważać,że to nie jest takie proste jakby się wydawało i nie wiem,nie wiem co robić. Tulę i radzę Ci,żebyś odstawiła ten syf jak naszyciej - póki jeszcze możesz. Bo kiedy przestaje działać (a kiedyś nadejdzie ten moment) to depresja jest miliard razy silniejsza niż naturalnie,na trzeźwo pomiędzy braniem.
  10. A ja mam do sprzedania książki o tematyce zaburzeń-odżywiania: W sidłach anoreksji - Heidi Hassenmuller Chuda - Judith Fathallah Klinika cudów - Jean-Michel Cohen Dziennik bulimiczki
  11. ja z takich niepozornych ziołowych tabletek polecam - tabletki uspokajające Labofarm. nie wiem czy to efekt placebo czy rzeczywiste działanie ale kilka tabletek zjedzonych jednorazowo troszkę mi pomagało.
  12. bruisedknees

    Hasiok

    A czy ma ktoś może na zbyciu Zolpic? Bo chętnie bym odkupiła. (ach,troszeczkę naiwne to moje pytanie ale co mi tam - spróbuję)
×