Mój probblem polega na tym,że wszyscy ludzie,przed którymi nie nakładam 'maski' tzn nie ukrywam sie,stwierdzają u mnie depresję lub nerwicę. Tylko ja boje sie iść do psychologa szkolnego, mam 12 lat. coś mnie powstrzymuje. Nie mam przyjaciół, jest tylko jedna osoba, ale z nią spotykam się co miesiąc, dwa. Jest również chłopak....Zakochałam się w nim 'tak na serio' i na prawde myśle że go kocham. To właśnie dzięki niemu powstała większość moich ran na ręce.
Nie chce sie zabić! Chce żyć, ale nie umiem! Kiedy widzę duże czerwone kreski na ręce(nie tne sie na nadgarstku tylko na ręce, przy dłoni) czuję satysfakcję. Jest to moje wołanie o pomoc, ale nikt tego nie widzi....Nie moge sie powstrzymać, i tne sie.Ponadto przewyższam psychicznie swoich rówieśników.Mam szereg zainteresowań, slucham metalcorowej muzyki, jestem dojrzalsza, ale tylko dlatego że ludzie nie przyjmują mnie do siebie. W szkole niby nie siedze na odludziu, ale w domu cały czas siedze przed komputerem, zwykle płaczę...nikt nigdzie mnie nie zaprasza, nie pisze, nie wykazuje zainteresowania, nikogo nie obchodzi dlaczego płaczę czy sie śmieje.
Uważacie że powinnam iść do szkolnego psychologa?Pomoże mi on...?