Skocz do zawartości
Nerwica.com

ukrytywmiesciekrzyk

Użytkownik
  • Postów

    3
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia ukrytywmiesciekrzyk

  1. Bardzo mądra porada. Nie można żyć ciągle tak samo bo to chcąc nie chcąc człowieka wykańcza. Od dzisiaj wprowadzam do swojego życia nowe zasady. Z czasem napisze jak mi to wyszło. Dzięki za te kilka słów wsparcia i porady. Mam nadzieję że mi to pomoże na dłuższą metę.
  2. Właśnie nie dlatego się martwię. Właśnie ten schemat mnie dobija. Nie potrafię się z niego wyplątać i zarazem pozwolić sobie na przyjemności. Gdy cierpliwość mojego organizmu się kończy przychodzi stan zniechęcenia do wszystkiego. Tyle że ostatnio on trwa i trwa i nie chce się skończyć. Żyję taki zawieszony w czasoprzestrzeni lecz dobre momenty są. Teoretycznie urlop powinien załatwić sprawę, ale po powrocie z niego koszmar powrócił.
  3. generalnie nie wiem od czego zacząć. Sam fakt że wyszukałem w google to forum daje mi do zrozumienia że coś jest nie tak. Ale do rzeczy. Życie mam ułożone. Dobra praca, narzeczona, studia na ukończeniu, żadnych większych problemów. Pod koniec roku założyłem własną firmę, która w jakiś tam sposób miała łączyć się z tym z co lubię. Od grudnia życie wygląda tak: 7 rano pobudka, 8 w pracy, 17-18 wyjazd z pracy do domu... obiadokolacja i zabieranie się za firmę. Trochę pracy i o 2-3 w nocy spać. Nie ukrywam że z czasem mi to wszystko zbrzydło, ale biorąc pod uwagę pewne koneksje w starej pracy oraz fakt że moja nowa działalność mnie fascynuje jakoś nie potrafię się z ani jednym ani drugim pożegnać. Wszystko było extra do końcówki lutego. Zbliżał mi się upragniony tygodniowy urlop aż tu nagle boom. Zero chęci do życia, bycia, istnienia i czegokolwiek. urlop na żądanie dwudniowy i leżenie w łóżku. Rodzina i narzeczona próbowali mnie jakoś ogarnąć, ale się nie dało. W dzień wyjazdu nagle wróciło mi życie. Pojechałem na urlop, tam trochę odpocząłem. Wczoraj wróciłem i dzisiaj czuję się jak przed urlopem. Zawsze byłem mega energiczny, optymistycznie nastawiony do świata. A teraz nie chce mi się nic. Kompletnie nic. Zacząłem się zastanawiać czy nie mam jakichś zaburzeń psychicznych lub depresji. Nie wiem jak się z tego wyplątać. Sam siebie nie poznaje...
×