Skocz do zawartości
Nerwica.com

Zuzanna122

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia Zuzanna122

  1. Ja sądzę, że nie tyle wzorzec estetyczny promowany przez media jest winny jakiejś tam części zaburzeń, ale raczej powiązanie tego wzorca z wzorcem osobowościowym - to znaczy mam na myśli coś takiego (przynajmniej zauważyłam coś takiego we własnym przypadku): Mówiąc "artysta" najczęściej ma się przed oczami wysokiego, roztargnionego i bardzo szczupłego mężczyznę lub takąż kobietę. Nie znam chyba żadnej bohaterki, która byłaby grubiutką, czy nawet posiadającą normalną budowę (sic!) marzycielką - już chociażby Ania z Zielonego Wzgórza została opisana jako koścista i długoręka. Ja sama, chociaż bardzo zawsze starałam się tego nie robić, to utożsamiam pewne cechy charakteru z cechami wyglądu zewnętrznego. I tak, na przykład, nigdy nie mogłam zaakceptować swojego wyglądu, bo choćby sam fakt pocenia się sprawiał, że wyobrażałam sobie siebie jako osobę rozlazłą, powolną, ociężałą... A to przecież normalne - pocić się. W literaturze i filmie sylwetka "tęga" jest bardzo często utożsamiana z negatywnymi cechami charakteru - przyziemnością, przesadną konserwatywnością, wąskimi horyzontami. Chociaż wiadomo, że Humbert Humbert z "Lolity" jest tylko wymyślonym charakterem, a na dodatek czarnym, to nie sposób zauważyć, że ideałem jego nimfetki jest chudziutka dziewczynka. Nigdy nie potrafiłam nie porównywać się z najpiękniejszą bohaterką książki... Bardzo często grube lub pulchne bohaterki budzą w narratorze politowanie. A czytając książkę nie sposób wsiąknąć w opisywany świat. Przyjmuje się taką perspektywę. W życiu nie chciałabym budzić politowania... Ech. Może i trochę mgliście to wszystko opisałam, ale mam nadzieję, że zrozumiecie, o co mi chodzi : )
×