Mój problem praktycznie przypuszczam, że zaczął się z chwilą skończenia technikum. Był to kwiecień 2010 r. Następnie w maju i czerwcu były egzaminy, odpowiednio: maturalny i zawodowy. Jak się później okazało – zaliczone. W czerwcu przez chwilę myślałem, aby po skończeniu technikum od razu iść do pracy. Przypuszczałem, że lubię pieniądze i jak tylko już mam możliwość będę szukał pracy. Wysłałem CV po różnych firmach. Miałem świadomość, że będzie to praca ,,byle jaka” za marne pieniądze. Odezwali się z firmy ochroniarskiej. Byłem na rozmowie, ale jednak nie podjąłem pracy, bo stawka mnie nie satysfakcjonowała 6 zł / h , mimo iż jednak miałem tą świadomość, że szybko nic lepszego nie znajdę.
Pomyślałem po tym, że na razie daję sobie spokój z poszukiwaniem pracy i cieszę się wakacjami.
W między czasie zastanawiałem się, gdzie by tu szukać jakiejś lepszej pracy niż np. ochrona czy telemarketing. Kiedyś przez przypadek padła propozycja, że ze względu na znajomości mógłbym się dostać do pracy w kopalni (węgla kamiennego). Złożyłem te podanie, bo pomyślałem czemu by nie? Państwowa praca, stabilne zatrudnienie, wcześniejsza emerytura, itp. Był koniec lipca. Na ich odzew czekałem do początku października, udało się zostałem przyjęty. Na początku listopada zacząłem pracować. Pracowałem … dwa dni. Tak bardzo było ciężko i tak strasznie mi się nie podobało, że rzuciłem tą pracę. Po prostu spie****iłem, bo nie poszedłem na następny dzień. Nie pisałem żadnego wypowiedzenia , bo i tak musiałbym chodzić do pracy przez jakiś okres, a nie miałem zamiaru więcej zjeżdżać na dół. Po jakimś czasie przyszło mi czego się można było spodziewać oczywiście – zwolnienie dyscyplinarne.
Był listopad, a ja w dosłownej dupie .Od grudnia do lutego rozwoziłem CV, gdzie się tylko dało. W swoim mieście i ościennych. Po miejscach typu magazyny, hurtownie, sklepy, firmy ochroniarskie, itp. Zaro odzewu, po za trzech firm z ochrony. Na rozmowach byłem, ale za stawki tam proponowane i ilość godzin do wypracowania w miesiącu, ani przez chwilę nie przyszło mi do głowy tam pracować.
Pod koniec lutego dostałem się po znajomości do pracy w firmie logistycznej na magazynie. Byłem tam pracownikiem przez … osiem dni i … spie****iłem. Jako powód tej decyzji w głowie mam to , że praca była gówniane nudna dla 'ułomów' ( kompletacje towarów , czyli przerzucanie kartonów tak jakby) , okropna kierowniczka oraz te ku**a je**ne myśli w głowie typu: ,,będę cały miesiąc jak jakiś ci*l pracował za ok. 1300 zł’’. Więc zaś spierdoliłem i czeka mnie zwolnienie dyscyplinarne.
W tym momencie zdałem sobie sprawę, że mam coś z psychiką. Każdy inny człowiek się by cieszył, że ma pracę , a mi się coś nie spodoba i spie****am . Zachowanie nieodpowiedzialne jak dziecka z podstawówki. Siedzą mi głowie jakieś durne ambicje i myśli typu ,,nie wyobrażam sobie pracować za jakieś tysiąc parę złotych” , ,,już wolę się łapnąć czegoś nielegalnego byle trzepać porządną kasę” , wiem jak to brzmi dziecinnie , ale te myśli są jakby silniejsze ode mnie. Teraz to już mam tak spie*****ne życie z tymi zwolnieniami, że myślę tylko o jednym – zakończyć ten mój poje***y żywot. Po za tym ku**a za dużo w życiu straciłem już przez kompleksy dotyczące pryszczów i blizn po nich na twarzy. Ku**a całe gimnazjum, technikum się z tym męczyłem (przez to nawet nie brałem pod uwagę iść na studia, bo stary ‘koń’ ponad dwadzieścia lat a ja dalej z pryszczatym ryjem). Tyle lat leczenia, różnych leków i nic … Większość ludzi ma normalne twarze , ale oczyścicie ja się z tym musiałem i muszę męczyć. Ten kompleks potwornie wpłynął na mój charakter. Jestem niepewny siebie, nieśmiały i tragicznie czuję się między ludźmi.
Osobiście już dla siebie nie widzę rozwiązania. Dlatego myślę, że przez te zwolnienia i ten mój zwalony ryj jedynym dla mnie wyjściem będzie zakończenie tego i przestanie się męczyć. Wiem, że ludzie mają dużo gorsze problemy w życie, ale osobiscie mnie to je**e. Ja mam takie i nie widzę już wyjścia. Po prostu jestem jakiś dziwny , głupi , nie poradziłem sobie w dorosłym , poważnym życiu po skończeniu szkoły.