Czesc (pierwszy wpis na forum),
Chce sie wyzalic... Mam zdiagnozowana przez psychiatre CHAD typu II, dwoch innych psychiatrow u ktorych bylam na konsultacjach i obserwacji tez podejrzewaja CHAD, ja sama tez mysle, ze to moj problem. Mam 27 lat.
Pierwsza powazna depresje mialam w liceum, chcialam sie zabic, cielam sie, mialam problem z anoreksja; nie wychodzilam z domu albo wychodzilam, ale nie szlam do szkoly, nie wiem co robilam caly dzien, siedzialam gdzies chyba, w ogole slabo pamietam ten okres.
Potem studia, kompletna fascynacja, wszystko super i genialnie nagle z dnia na dzien! Nauka sama wchodzila do glowy, bylam dusza towarzystwa, nikt nie mogl za mna nadarzyc, etc.
A potem... raz lepiej, raz gorzej, czasami stabilnie, ale generalnie widze od dawna, ze cos tu jest nie tak - nie moge dokonczyc wielu rzeczy, mam problemy z utrzymaniem pracy dluzej niz 2 lata - bo mi sie nudzi, albo np. mam leki, ze mnie zwolnia i sama sie tak stresuje, ze nie moge chodzic do pracy, po prostu tragedia.
Latem leczylam sie w szpitalu, na depresje. Zanim w nia popadlam, przez ponad pol roku mialam ostry okres mieszany - bardzo duze pobudzenie, niepokoj, aktywnosc za wszelka cene, a jednoczesnie smutek, poczucie niezrozumienia, nawet samej siebie, udawanie ze jest OK, praca na maxa, imprezy, cuda niewidy, a w mieszkaniu kompletny reset mozgu, zawieszka, placz, mysli o smierci. Pozniej zmienilo sie to w straszna depresje i 6 miesieczy na zwolnieniu lekarskim.
Po szpitalu poczulam sie lepiej, zaczelam nowa prace, biore lamitrygine i hydroksyzyne - ale hydro staram sie nie brac, chyba ze mam juz naprawde ostry atak paniki, taki ze nie moge oddychac. Nie zdarzaja mi sie one za czesto, ale zdarzaja sie. Czasami tez biore hydro, zeby isc spac o normalnej porze, jak cos mi sie poprzestawia.
Ostatnio czulam sie dobrze i stabilnie.
Ale od okolo 2-3 tygodni, czuje, ze cos jest nie tak.
Na poczatek zaczelam czuc sie dobrze, powyrzucalam z zycia osoby ktore zle na mnie wplywaly, zrobilam mini remanent, postanowilam zaczac uprawiac sporty, ulozylam sobie liste planow na ten rok, co chce osiagnac, wydawalo mi sie, ze to proscizna. No i czulam sie dobrze, sport mnie pobudza, spalam jednak coraz mniej, z okolo 8,5 godzin snu w regularnych poraz obecnie zeszlam do 4-5 godzin i to niedobrego, przerywanego snu. Budze sie zmeczona, ale nie moge wiecej spac. Mam problemy z pobudka, czuje sie rano jak mucha w oleju, ale potem jestem pobudzona.
Jednak dzisiaj to juz tragedia. Zasnelam grubo po 3, mimo ze probowalam zasnac, wstalam o 7:30.
Zestresowalam sie emailem z pracy wczoraj w nocy. Dzisiaj zwolnilam sie, tlumaczac sie wymiotami, co zreszta bylo prawda, od kilku dni caly czas boli mnie glowa, a dzisiaj rano wymiotowalam jak kot z glowa w kiblu. :( Od rana nerwy, trzesiawka, wymioty, kaszel, bol glowy i placz.
Nie wiem co mam robic.
Pierwsze co mi przychodzi do glowy, to wizyta u mojego psychiatry. A najchetniej poszlabym do szpitala chociazby na jeden-dwa dni na obserwacje, bo sama nie wiem co mi moze strzelic do glowy, ale praca mi na to chyba nie pozwala. Mysle, ze moze powinnam brac magnez i witamine b6 zeby sie lepiej czuc? Po prostu boje sie, ze znowu cos sie bedzie psuc. A bylo juz tak dobrze.