Skocz do zawartości
Nerwica.com

lohn

Użytkownik
  • Postów

    11
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez lohn

  1. Wiele z tej psychozy potwierdza sie u mojej zony. Widze jednak, ze wszystko idzie w kierunku rozwodu. Moja zona nie potrafi juz sklecic prostego zdania bez ataku na moja rodzine.
  2. Myslalem tez o wizycie u psychiatry, bo moim zdaniem ma ona jakies zaburzenia psychiczne. Zreszta brala juz kilka lat temu jakies psychotropy, a jej matka ma powazne schorzenia psychiczne i jeszcze 3 lata temu lezala w szpitalu psychiatrycznym i do dzisiaj jest na tabletach. Wiec moim zdaniem na pewno jest to dziedziczne. Ale kto ja do tej wizyty nakloni, skoro wielokrotnie juz od niej slyszalem, ze "ona nie ma sobie nic do zarzucenia".
  3. To w takim razie co moge zrobic lub gdzie sie zwrocic o pomoc??
  4. Wierz mi, ze gdybym mogl, to bym to zrobil. Zastanawiam sie jednak, co moze zdzialac policja.
  5. Witam jeszce raz po dluzszym czasie. Postanowilem napisac i podzielic sie z wami moimi doswiadczeniami. Nasza wspolna terapia trwala od poczatku marca i bylo chyba jakies 8-9 spotkan. I tak wlasciwie zaden efekt. Tak naprawde agesja jest coraz wieksza i nawet w pewnym momencie sama psycholog stwierdzila, ze ona tutaj juz raczej nie pomoze. Odnioslem wrazenie, jakbysmy stali w miejscu, zadnego posuniecia do przodu, a agresja coraz wieksza. Koniec kwietnia wprowadzilem sie z powrotem do domu. Wrocilem akurat z krotkiego wyjazdu z zagranicy, kupilem dla wszystkich prezenty, dzieci bardzo sie cieszyly, ale niestety sielanka trwala zaledwie 3 dni. Horror znowu sie rozpoczal, gdy planujac nastepny dzien mielismy zajete popoludnie i zona stwierdzila, ze po poludniu juz nie zaiwzie dzieci do swojej matki (bo codziennie sa tam przed poludniem) wiec ja myslac, ze jest juz "normalnie", zaproponowalem, ze moze podrzucimy dzieci do moich rodzicow i... furia i bagno zostalo do dzisiaj. W miedzyczasie ciagle slysze pogrozki i grozby, do tego nawet lęka moich rodzicow smsami grozac im, a potem robi mi awanture, ze to moi rodzice znecaja sie nad nia!!! A oni od wielu miesiecy nie maja z nia zadnego kontaktu, nie przychodza do nas itd. Pani psycholog zadala podczas terapii pytanie: co musialoby sie stac, zeby zona zmienila zdanie i pozwolila zabrac mi dzieci do dziadkow? Niestety zona stwierdzila, ze nie ma takiej mozliwosci. Ja juz jestem tym zmeczony i dlatego zastanawiam sie nad wezwaniem policji. Wzbranialem sie przed tym, bo chcialem oszczedzic tych scen dzieciom, ale mam wrazenie, ze wszystkie mozliwosci sie juz wyczerpaly. Co sadzicie o tym?
  6. Mamy już umówiony termin u psychologa więc dam znać jak po pierwszej wizycie. Sam zresztą jestem ciekaw, bo nigdy z usług psychologa korzystać nie musiałem.
  7. Dziękuje wszystkim za te słowa i wsparcie. Pozdrawiam
  8. Oboje mamy to samo wykształcenie, pracujemy w tej samej branży, mamy podobne zainteresowania i tak właściwie zawsze potrafiliśmy ze sobą rozmawiać i przez cały ten okres był jednak ciagle ten "magnetyzm", który powodował, ze nawet jak się trochę poklocilismy, to i tak ladowalismy w łóżku Jednak w ostatnich miesiącach moja żona wpadła w taki amok, ze już nic nie pomaga
  9. jeśli moja żona zgodzi się na terapię to dobrze, a jeśli nie?? Czy możną na nią jakoś wpłynąć?? Czy istnieją jakieś narzędzia??
  10. dziękuję za szybką odpowiedź nextMatii zaproponowałem mojej żonie terapię i być może dojdzie do skutku, chociaż bardzo się ociąga, bo twierdzi, że z nią jest wszystko w porządku. Tylko moje 2 śliczne córeczki hamują mnie przed ostatecznym odcięciem się od tej patologii i to jest bardzo bolesne, ale z drugiej strony jak widzę i słyszę ten jazgot celowo prowokowany przy dzieciach, to nie wiem co jest lepsze dla nich.
  11. witam serdecznie, chciałbym podzielić się tutaj na forum swoim sporym problem, ponieważ nie mam za bardzo do kogo się zwrócić, a moje małżeństwo wisi praktycznie na włosku. Opiszę to w dużym skrócie: Jesteśmy małżeństwem od 5 lat, mamy 2 małych dzieci. Nasze małżeństwo od początku nie było idealne, ponieważ często się kłóciliśmy, ale zawsze jakoś dochodziło do porozumienia. Moja żona jest typem człowieka, który robi przysłowiowe „z igły widły”, a do tego jest wyjątkowo pamiętliwa. O samego początku naszego małżeństwa moja żona toczyła walkę na każdym kroku z moją rodziną czyli rodzicami i siostrą. Każda wizyta u nich, każda obecność u nas kończyły się awanturą. W 95% sytuacji powodem było coś, co powodowało, że ja łapałem się za głowę, bo nawet nie zwracałem na to uwagi podczas rozmowy, np. ojciec mówi coś w rodzaju „będziesz musiał coś tam zrobić... (rzecz typowo męska do zrobienia), podczas gdy moja żona akurat nie siedziała przy stole z nami tylko w pobliżu bawiła się z dzieckiem i nie była jakoś bezpośrednio uczestnikiem konwersacji. Niestety jej uszy to wychwyciły i już podczas jazdy samochodem do domu była wielka awantura, ponieważ mój ojciec użył formy liczby pojedynczej „będziesz musiał”, a nie w liczbie mnogiej „będziecie musieli”. To jeden z setek przykładów. Niestety agresja mojej żony w stosunku do mojej rodziny przybrała formę wulgaryzmów i zdarzyło się nawet nazwać moją matkę dziwką. Kilka lat temu w tej sytuacji zareagowała nawet teściowa, która obiecała, że jeśli to się powtórzy, to sama swojej córce da za to w gębę. Niestety „suki”, „szmaty” w kierunku mojej siostry i matki leciały coraz częściej. Moje prośby języka za zębami nie pomagały. Kiedyś nawet raz podszedłem do niej, chwyciłem ją za ciuchy i wstrząsnąłem nią. Do dzisiaj słyszę, że jestem męskim bokserem... Rok temu zmarł ojciec mojej żony, za którego śmierć winni są oczywiście moi rodzice... No i od tego momentu jest totalny sajgon. Moja żona wpadła w totalny amok nienawiści, moim zdaniem ma depresję i ma też wiele cech z osobowości paranoicznej. Do tego teściowa wprowadziła się do nas i nie ma zamiaru się wyprowadzić, co też wyjątkowo prowadzi do eskalacji napięć. Pojawia się konflikt za konfliktem, ciągła agresja w stos. do mojej siostry, która mieszka za granicą i pojawia się tutaj raz na pół roku. Moi rodzice już nawet nie przychodzili w ostatnim roku do nas - tylko 2 razy się pojawili na urodzinach dzieci. Na początku stycznia wyprowadziłem się z domu, po tym jak moja żona bez żadnego powodu przy mnie i córce ponownie zaczęła wyzywać moją matkę od dziwki. Powiedziałem jej kiedyś, że jeśli jeszcze raz nazwie tak moją matkę lub siostrę, to wtedy się wyprowadzę. Na dzień dzisiejszy moja żona postawiła mi warunek w formie szantażu: jeśli myślę o powrocie, to muszę się „odciąć” od swojej rodziny... Rozmowy nie pomagają, siła argumentów nie dociera do niej, ponieważ ona stworzyła sobie narrację pt. „nienawiść do mojej rodziny” i dorzuca sobie argumenty na poparcie swej tezy po prostu je wymyślając!! Jestem naprawdę w kropce Doradźcie proszę co mam robić
×