Właściwie to nie wiem czy jestem chora. Nie mam pojęcia co mi jest, ale wydaje mi się, że potrzebuje pomocy, tylko nie wiem jakiej.
Codziennie rano budzę się i nie chce wstawać bo nie mam po co, ale nie chcę też leżeć bo nie widzę w tym żadnego sensu, zastanawiam czy iść do szkoły. Boję się bo mam mnóstwo zaległości (tydzień temu zmieniłam szkołę ze względu na "chorobe"- często się dusiłam, leciała mi krew z nosa, mdlałam) Mam wrażenie, że wszyscy tam patrzą na mnie jak na kogoś gorszego bo oni to umieją a ja nie, uważają mnie za tępą. Ogromny stres za każdym razem jak chcą wziąć kogoś do odpowiedzi. Jeżeli coś pójdzie nie tak to muszę uważać żeby nie rozpłakać się przy wszystkich, bo przecież jestem w szkole. Z kolei jeśli jednak się nie przełamię i zostanę w domu to płaczę. Z poczucia własnej beznadziejności. Mimo że momentami już nie mam sił by płakać to jakoś nie potrafię przestać. Po południu próbuję odrabiać lekcje, ale nie mogę się na niczym skupić. Nic nie wchodzi mi do głowy, a nawet jeśli się czegoś nauczę to na sprawdzianie albo przy odpowiedzi tego nie powiem bo ze stresu zapomnę. Potem trzeba coś zjeść, wgl nie mam apetytu, jak coś zjem to robi mi się niedobrze. Robi się ciemno. Wtedy wszystkiego się boje, nawet pójść do łazienki i się umyć bo wydaje mi się że wejdzie tam jakiś morderca. W nocy jeśli uda mi się zasnąć to śnią mi się koszmary. A jeśli nie to cały czas myślę o swojej beznadziejności, o tym że może lepiej się zabic, płaczę.
Co mam robić??