Cześć. Otóż moją przypadłością jest nerwica narządowa lub też jak kto woli wegetatywna. Problem opiewa na sercu i jelitach. Mam mase nieprzyjemności związanych z moją dolegliwością. Zacznę od tych najbardziej widocznych. Trzęsą mi sie ręce (non stop. w sytuacjach stresowych drżenie nasila sie), nadmiernie sie poce (głownie na dłoniach), mam problemy z erekcją (mam 21 lat. ;/ ), strasznie sie wszystkim stresuje (jak gram np w piłke to cały czas pod taką wewnętrzną presją, bez komfortu, ciągle sie boje, że coś zepsuje), stany lękowe (normalnie jestem dość odważnym chłopcem, dużo w życiu sie biłem, wychowałem sie w niebezpiecznym otoczeniu). Moje stany lękowe nie tyczą sie tylko mnie. Martwie sie strasznie o brata. Czasem miewam myśli, że miał jakiś wypadek, coś mu sie stało (zaznaczam, że tylko brat mi został. Mama zmarła 2 lata temu, ojciec odszedł z domu kiedy miałem 9 lat. Nie mam babć, ani dziadków). Mam też problemy ze snem (albo śpie za mało, albo za dużo. Czasem 3-4h, czasem 15h), problemy z koncentracją i pamięcią (straszne, zapominam słów, w szkole byłem świetnym uczniem, a dzisiaj nie moge normalnie książki przeczytać), strasznie zaniżony poziom irytacji (wybucham takim wewnetrznym gniewem, jak ktos idzie przede mną za wolno na chodniku, lub stoi na środku ruchomych schodów), jestem wybuchowy (w sumie, zawsze byłem... chociaż może nie tak jak teraz, nie wiem), jestem też strasznie niezdecydowany (nawet w tych najprostrzych sprawach. Nigdy tak nie miałem), po jedzeniu strasznie burczy mi w brzuchu (nie tylko po jedzeniu, ale wtedy sie to nasila. Stan ten utrzymuje sie przez 30-60 min).
Ma ktoś z was może podobne dolegliwości do moich? Jak sobie z nimi radzicie? Jakieś domowe sposoby? Zioła? Nie chce brać lekarstw. Wydaje mi sie, że szkoda mi organizmu na "psychotropy"... Słyszałem, że mogą uzależnić, a człowiek po nich jest ospały. Jakiekolwiek rady... Prosze...