Witam! No cóż, rozumiem że nie macie czasu, więc postaram się jaknajzwięźlej i na temat. Sam nie wiem co już mi dolega. Dzieciństwo miałem trudne, brak pieniędzy, pijaństwo ojca, dołowanie ze strony rodziny, brak przyjaciół, kumpli, w szkole wyzwiska, gnębienie ze strony rówieśników, jak i uczniów gimnazjum i mojej podstawówki (połączone szkoły). W gimnazjum trochę się polepszyło, wiekszość ludzi z mojej byłej szkoły poszła do innych gimnazjów, ja zostałem w tym, w którym kończyłem podstawówkę. Miałem kilku ludzi w klasie, którzy byli typowymi cwaniaczkami, wszystkich gnębili po koleii, ale za to miałem kilku kumpli, z którymi można było się dogadać. W liceum szło jeszcze lepiej, klasa akurat trafiła mi się coś pomiędzy średnia a fajna, reszta szkoły to dzieciaki, rzucające się sobie do gardeł, każdy próbuje ujebać każdego, nie ważne czy znajomy czy nie (Lic Prof...). Czuję ogólny brak szczęścia, nie cieszy mnie właściwie nic co bym zrobił, kompletnie nic, wszystko za to, nawet jakaś pierdoła mnie dołuje, co kto powie, ja czuje się zdołowany. Czuje się właściwie okropnie nieszczęśliwy, staram się patrzeć na wszystko obiektywnie, lub pozytywnie, ale plusy nie cieszą, minusy jeszcze bardziej dobijają. Wziąłem się za picie, w sumie jedynie pijany czuje się lepiej, nie obchodzi mnie nic, muzyka lepiej na mnie działa, ale i tak rozpamiętuje przeszłość, którą staram się zapomnieć wszelkimi możliwymi sposobami, no cóż... Wraca, sama z siebie przychodzi i mnie gnębi, ale pod wpływem jakoś mało mnie ona obchodzi, więc jest jakoś ok. Mam dziewczynę, bardzo mnie kocha, która jest dla mnie wysepką na całym oceanie, ale cały czas coś mi karze myśleć o jej przyszłości, o tym co zrobiła wcześniej a czego nie robiła, dołuje mnie to niesamowicie, bo jej to wypominam, a tak po prostu nie chcę... Ogólnie nie chcę za 10 lat by obudziła się przy kolesiu, który byłby nieszczęśliwy, wiecznie pijący, który nie potrafi zadbać o samego siebie. Czuję czasem że psychicznie już trace kontrolę nad wszystkim i zwariuje pewnego dnia... Czasem myslę o samobójstwie, ale nie czuje chęci by to zrobić, raczej zaczyna mnie to inspirować i ciekawić. Mam 18 lat, nie wiem co mi dolega, czy to nerwica czy depresja, a samemu stwierdzając jakie ma się choroby, to mając grypę, można dojść do wniosku dzięki internetowi, że ma się raka, tak więc, ktoś mi powie co mam i jak z tym walczyć? Proszę.