wiem, że mam komu pomarudzić. Bo nie raz słyszałam od niej, że jestem najważniejsza, że jeśli coś jest nie tak, mam przyjść do niej i po prostu będzie ze mną. Ale nie wyrzucę z siebie tego wszystkiego, bo wtedy czuję się gorsza od wszystkich osób świata.
Czuję, że jeśli zostawię wszystko dla siebie, to w oczach innych będę inna, niż jestem.
A co do sklonności moich do uzależnienia, to wiem, że bardziej podatna na to wszystko jestem. Zapoznałam się z tym wszystkim, nawet miałam zamiar iść na studia o podobnym kierunku, by pomagać innym, ale nie było mi to dane.
Musze jakoś to wszystko ogarnąć i stanąć na nogi, by zacząć żyć własnym życiem, by robić coś dla siebie i stwożyć sobie warunki na przyszłość. Ale póki co nie mam jakoś zacięcia do tego. A ten, z którym mogłabym tę przyszłość stworzyć pewnie kiedyś będzie miał mnie dosyć. Bo ja bym siebie miała już dawno.