Skocz do zawartości
Nerwica.com

ja ja i ja

Użytkownik
  • Postów

    24
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez ja ja i ja

  1. Bo jestem próżny bethi. Jestem zajebiście próżny. Nigdy nie uważałem pychy za wadę. Mam powody uważać się za lepszego od innych, do cholery! Jestem bardziej oczytany od większościs połeczeństwa, 90% wydziału niedorasta mi do pięt, studiuję kierunek przed którym większość ludzi chyli czoła. Potrafię składać zdania złożone i nie piszę "zrobiłbym" oddzielnie, co czyni większość tych debili na forach (to nie o Was:) Mam świadomość swojego człowieczeństwa i do qrwy nędzy zasługuję na szacunek i możliwość wysłuchania. Ale nie, Ci którym opowiadam o moich potrzebach i o tym co czuję w realu (co za durne słowo) przytakują, są mili, ale nigdy nie potrafią zrobić najprostszych rzeczy o które proszę... doprowadza mnie do szału...dlaczego nie są w stanie pojąć najprostszych rzeczy... W sumie nie dziwota, że nie mam znajomych. Jak patrzę z jakimi ludźmi przyszło mi się zadawać, to faktycznie wolę być sam. Zresztą nie mam pojęcia czego chcę... A co do urody: mam lazurowe niebieskie włosy, szczupły i blondasek. Podobno bardzo ładny, ale nie przystojny. Jakbym urodził się kobietą zostałbym modelką pewnie...a tak...mimo 23 lat dalej pytają mnie o dowód jak kupuję fajki... bethi - to przyjedź. Czekam z utęsknieniem. Ja nawet nie chcę się chyba leczyć...w sumie wolałbym przerzucić szaleństwo na moją złą stronę i być bardzo zadowolony z siebie poniżając ludzi rozkoszując się poczuciem wyższości...kiedyś to były czasy...ech... [ Dodano: Dzisiaj o godz. 1:23 am ] Ależ ja nienawidzę swojego istnienia
  2. W klubie byłem kilka razy i za każdym razem było bardzo, bardzo słabo. Nudzę się w takich miejscach i chyba nie przepadam za tańcem. To, że miałem panny o niczym nie świadczy. Zawsze zabieram się za takie, które nie do końca mi się podobają. Ładne i tak mi zawsze kosza dają. Już widzę jak samemu do Londynu wyjeżdżam, znajduję pracę, mieszkanie...chyba bym resztki szacunku do siebie stracił, jakbym się z kelnerkami zaczął puszczać...potrzebuję się z kimś kochać, a nie pieprzyć. I nie bawi mnie codzienne picie, nigdy nie bawiło. W sumie nie sprawia mi frajdy większość rzeczy, które innym sprawiają frajdę...np. bezmyślne picie, melanże, oglądanie meczy z kolegami... Zresztą co Was obchodzi czy sobie poradzę, czy nie? Dobra, zakończmy ten temat. Więcej się tu nie pojawiam. Będzie co ma być. Mam już serdecznie dość pisania i braku kontaktu z żywymi ludźmi, z którymi mógłbym gdzieś wyjść i coś zrobić.
  3. AronFtvHmm...na razie mam co robić - mój mini wyjazd do Poznania, a potem sesja dwa tygodnie. Ale pomyślę. Gdybym się decydować wpaść do Rzeszowa (nigdy nie byłem), to dam znać.... korres1 jeżeli jesteś z Wawy to czuj się zaproszona na kawę. Bo chyba jesteś panną? Zresztą piwa i tak nie trawię. Możemy polecieć z winem lub wódką. Najlepsi znajomi 300km? Przynajmniej masz najlepszych znajomych...hehe...nie polepszy mi się...nawet jakbyś napisała,że nie masz. I jestem JA JA i JA, a nie JAJA. Teraz wszyscy będą sobie ze mnie jaja (ups) robić na forum...Glupi nick...
  4. A jak się idzie na podryw? Nie chodzę na imprezy, bo nikt mnie nie zaprasza... Nie mam znajomych,więc nawet nie mam z kim po mieście pobiegać... Próbuję w necie, ale coś jest ze mną nie tak... Co mam niby robić? Szturmować coś. Mogę brać się do dzieła, jasne naprzód, ale niby co mam robić, hę? Do pracy mam iść? Wyjśc poznawać nowych ludzi? Byłoby miło? Ale niby jak?! korres1 - nie powiem...rozbawiłeś mnie pozytywnie bethi hehe, ja praktykowałem szantaż na przyjaciołach,byłych dziewczynach...nigdy nie działa...ludzie nie mają pojęcia co się dzieje z ludźmi w depresji...jakaż ignorancja... I tak...chyba jestem na swój sposób pyszny (to od pychy) i dumny. Kiedyś uważałem się za lepszego od większości ludzi...teraz nic nie uważam... AronFtv no, samobójstwa nie popełniłem...nie ma jeszcze końca czerwca Miło,że się inni mną interesują...tyle,że ja potrzebuję kontaktu...hmmm...no nie-wirtualnego. Kurcze, pójść z kimś gdzieś, do teatru, do kina, na kawę...napić się...psia mać... No nic, wyjeżdżam z rodzicami teraz na mini-odpoczynek do rodziny. Do Poznania. Mam tam niby internetową znajomą. Super, jak się zaznajomimi, to będziemy się może raz na pół roku spotykać...wprost nie mogę się doczekać...chociaż lepsze to niż siedzieć w domu...moje nowe gry się za wolno ściągają
  5. Załóżmy, że z tego wyjdę. Załóżmy. I tak będę żałował do końca życia zmarnowanego czasu na studiach... I tak będę nienawidził wszystkich, którzy nie rozumieli i nie pomogli... To już za daleko poszło...mam autentycznie dość...nie mam już cierpliwości...nie mogę się nawet do nauki zebrać...stypendium przejdzie mi koło nosa...a wystarczyło posiedzieć parę godzin...jest tylko przeciętnie, źle, bardzo źle. No żesz, mogłoby być dobrze raz...ja nawet nie pamiętam co znaczy być zadowolonym... Taaa...dramatyzuję. Przejdzie. Ale chyba mam ochotę zadawać sobie ból...dawno tak nie miałem...kurcze...zostają blizny po tym...to takie symboliczne, nie? Ale mi się seksić chce....
  6. Hmmm...nie powiadamia mnie o odpowiedziach. Przegapiłem coś ciekawego? A u mnie... Chodzę do psychologa i psychiatry. Babramy się razem w mojej duszy. Nie lubię ani jednej, ani drugiej Nic się nie zmienia. Daję sobie czas do końca czerwca...albo coś się odmieni albo pieprzę to ("panie doktorze, mam problemy ze snem?" ) I tak się psychicznie nie pozbieram po wakacjach wypełnionych nudą i samotnością (bo nie mam z kim jechać i gdzie jechać). A nie chce mi się pracować przez 3 miesiące, bo... bo i po co? Mam kasę. I tak nie mam jej na co wydawać. Leży sobie na koncie... Więc gniję w domu. W sumie dalej nie widzę wyjścia z nieszczęścia i popadnięcia w stan znośności. I tyle. Tylko tyle i aż tyle.
  7. W piątek jest Masa Krytyczna. Jedyna okazja,aby zablokować miasto i być przyczyną stresu i rozpaczy tysiąca osób. Po prostu nie mogę tego przegapić Jak napisał Pratchett "Inteligencja grupy jest równa IQ najgłupszego w grupie podzielonej przez ilość jej członków" (cytat niedokładny). Mało prawdopodne, że uda nam się wszystkim spotkać...
  8. Ależ ja nie cierpię siebie w takiej "formie"...rozmemłany, leniwy, niezdecydowany, nie mających żadnych planów na życie, nieszczęśliwy...
  9. To ty agapla z Wawy jesteś? Wiesz, że jak mnie naprawią w tym klinicznym szpitalu, to masz u mnie kwiaty? Jako jedyna wyczułaś czego mi potrzeba. Empatia czy fart? lulu na moście gdzieś jjest chyba post na ten temat o ile pamiętam...i o ile mnie pamięć nie myli panna była zachwycona. Chyba nawet chciałaby to powtórzyć, gdyby miała taką możliwość (to podważa skuteczność tej terapii ) Chyba,że chcą Cię na stałe zamknąć...wtedy,możesz się u mnie ukrywać przez parę tygodni. Wymyślimy coś. Całuski [ Dodano: Dzisiaj o godz. 11:39 pm ] Aaaa...nie odpowiedziałem na pytanie. Poniżej 18-nastu mają jeszcze chyba siano we łbie i nie orientują co się w życiu dzieje (to moje zdanie,mogę się mylić, ale takie są moje doświadczenia). Powyżej 26 lat...chyba bym się peszył...za duża różnica wieku. Czułbym się chyba trochę skrępowany i ciężko by mi się było pozbyć dystansu do tej osoby. Wydaje mi się też, że...hmmm...no dobra, może przesadzam...po prostu cięzko mi sobie wyobrazić otwartą, szczerą rozmowę z kimś takim. Ale mogę spróbować w sumie. A zatem panny powyżej 26 roku życia możecie uderzać...uprzedzam ,że mimo 23 lat wyglądam na jakieś 18 Grozi wam zarzut pedofili
  10. Nie wiem. Ja nic nie wiem. Nie potrafię się zdefiniować...jak mam wyglądać, co myśleć, na czym się skupić, co mi da satysfakcję. Co mam robić? Staram się jakoś racjonalnie się poukładać. Nie potrafię teraz inaczej...
  11. Neniadt - mądre słowa. Ale pamiętaj - teoria a praktyka. Jestem matematykiem...będę matematykiem niedługo. Potrafię myśleć racjonalnie, wierz mi potrafię. Muszę potrafić, nie? Ale jak mówię, teoria a praktyka...czasami...jest ciężko, gdy sobie uświadamisz pewne fakty...i gdy jesteś kompletnie sam... Ale wezmę sobie do serca te słowa, bo są naprawdę nie głupie. Miłej nocy wszystkim życzę
  12. Jestem młodym 23-letnim świrem (depresja od 5 lat, podchodzę do drugiego leczenia) i tak, chętnie bym się spotkał z innym ludżmi, którzy odstają od normy (to wy! ) Więc macie kolejnego do grupy. Pasują mi piąteki,soboty,niedzielę. Poza spotkaniem grupowym (ale to głupio brzmi), to chętnie też spotkanie w 4-oczodoły z dziewczynami w wieku 18-26 (wygląd nie ma znaczenia, bo spotykamy się pogadać:). Dlaczego dziewczyny? Bo zawsze lepiej dogadywałem się z pannami (mam podobno talent do rozmów z dziewczynami,więc głupio go marnować). I tyle. Ściskam, całuję.
  13. Oj, dawno nie pisałem. Czas umilałem sobie rypaniem matematyki (za dużo chyba zdradzam pisząc to, ale co tam ) ,młoceniem w dodatek do Herosów5 i nieudaną próbą powrotu do mojej byłej. Raz jeszcze wilekie podziękowania dla agapla. Dzięki tobie coś ruszyło. Bylem dwa razy u dwóch różnych psychologów (pierwsza była jakaś taka nijaka), mam kwalfikację na trzy-miesięczną terapię wakacyjną (pon.-pt. 9-13) i nadzieję,że się tam dostanę. Chociaż...wakacje ze świrami - mam mieszane uczucia. Ale i tak nie mam żadnych planów i z kim jechać,więc niby nic nie tracę. W przyszłym tygodniu znów psycholog i dostanę jeszcze psychiatrę (dostało mi się za mówienie o myślach samobójczych ) Wbijam,wbijam,wbijam. Muszę tylko uczynić moją egzystencję znośną... O tak. Też mam takie stany. Gdyby ktoś mi podsunął przycisk "Naciśnij, aby unicestwić siebie i sprawić,aby wszyscy cierpieli", to bym się nawet nie zawachał. Dobrze,ze to tylko stany...Zresztą wszyscy tutak mieli okazję doświadczyć moich "stanów" I pozdro dla Ciebie również. Chętnie bym poszedł,ale nie mam z kim... Nie poznaję nowych ludzi, bo nikogo nie znam. Koło się zamyka. Abstrahując jednak od tego...hmmm...chyba dyskoteka nie jest najlepszym miejscem do szukania pannien (dla mnie, znaczy się). Za szybko się przywiązuję i stąd wolałbym mieć dziewczynę na stałę. Za dużo zasad moralnych mam też wbitych do łba. Są chwilę kiedy żałuję tego... Ale jeżeli ktoś jest z Wawy i ma się ochotę spotkać (o kurczę, jak ja dawno na imprezie nie byłem), to jestem za. Poruszę to jescze we właściwym dziale tego forum. Podobno jestem wygadany Dążę do całkowitej destrukcji samego siebie. Autodestrukcja jednym słowem. Biczuję się emocjonalnie Ale mam dość już. Za dużo wycierpiałem już. A2D2 Wisisz mi pięć zeta za prawa autorskie. I co ja Ci mam napisać? Musimy "osuszyć bagna naszej duszy" i pokazać normalnym,że świry też do czegoś dochodzą...a jak się nie uda, to...eee...no....taaaa. W każdym razie...nie jestem chyba najlepszą osobą do udzielania rad. Staram się nie myśleć o przyszłości i przeszłości...i liczę,że mnie naprawią w tym szpitalu. Może uderz do psychologa? Jak to powiedziała moja psycholożka (nienawidzę tego słowa): "Leki są jak koło ratunkowe rzucone tonącemu, a my pomagamy dopłynąć do brzegu". Daję dychę,że sama tego nie wymyśliła. Trzymaj się A2D2, mimo podobieństwa uczuć i tak cierpimy samotnie... I tym miłym akcentem zakończę swojego posta. Aha, jeżeli ktoś jest z Wawy lub z Poznania(będę przez tydzień w czerwcu) to chętnie się spotkam. Chciałbym chyba (znowu chyba) poznać ludzi, którzy też...hmmm...odstają od normy [ Dodano: Dzisiaj o godz. 6:45 pm ] I jeszcze do wszystkich,których pominąłem w mojej odpowiedzi (w końcu to mój post,więc ja tu rządzę, nie? ) : dzięki za odpowiedzi. Za te miłe i za te otrzeźwiające i stawiające do pionu. O co chodzi? Nie będę mógł spać...muszę pojąć.... to metafora egzystencjalna? Raz jeszcze pozdrawiam wszystkich
  14. Wieje jak diabli. Nie mogę spać. Mam kolkwium w poniedziałek. Nie mogę się skupić na nauce cholera. W glowie krążą mi na zmianę dwie myśli: "jestem głupi, jestem głupi, nigdy tego nie zdam" "co cię obchodzi czy to zdasz czy nie" Wiem,wiem, biorę się do roboty. Dziękuję...hmmm...przeceniasz mnie chyba. Znowu "chyba". Czy wszytko musi być dla mnie takie relatywne? Szkoda, że nie słowa świadzczą o człowieku, a czyny.To jedna z myśli pod którą mógłbym się podpisać obiema rękami. Hmmm...ojej. Chyba już dość pisania. Przeraźliwie prostackie zdania mi zaczęły wychodzić. Z moich wypowiedzi wynika, że jest lepiej ze mną. Nie wiem czy to prawda. Wybornie...mam stan "wszystko mi jedno". Za pół godziny mi się zmieni. Ostatnio mam wachania nieznośne. Zaraz, ja chyba o tym pisałem już. Eeee...pas. [ Dodano: Dzisiaj o godz. 1:59 am ] Amy Lee "Labirynt Fauna"....tak, warto było zobaczyć. Ale mam pustkę we łbie. Dobra, będzie bez błyskotliwego komentarza
  15. Wybacz. Przytoczyłem dosłowne słowa. Dobre! Jeden dla psycholi, zero dla służby zdrowia. Nie mam takiej siły przebicia chyba. Podkuliłbym ogon i poszedł do domu. Postaram się nie odpuścić...jak zaproponują mi coś odległego to do nich przyjadę...tylko u mnie jest bardzo źle dopiero wieczorami. Notaben, to ciekawe...dlaczego we wszystkich przychodniach takie...no właśnie wiedźmy pracują. Onieśmielają mnie. Ja wyglądam jak 16-latek. Glos chyba też taki mam, bo jak dzwonię, to nazywają mnie "skarbeńkiem" ups!
  16. Jaka motywacja, żeby wytrzymać do poniedziałku A mam jakiś wybór... Oglądałaś "Labirynt Fauna"? Podobał Ci się? Mam nadzieję, że wiesz czemu pytam. Po co ja tu tylę piszę? Hmm...ciekawe są róznice między waszymi odpowiedziami, a odpowiedziami na http://www.psychologia.apl.pl/forum/index.php Tam nikt mi nic nie zaproponował. Mogę jedynie ćwiczyć szermierkę słowne. Nawet mi w ryja chcą zajebać (to cytat). Żyć nie umierać. Mam nadzieję, że będą cierpieć kiedy wyzdrowieję. He he.
  17. Ej! agapla! Sprawdzasz mnie? Fajnie. Są przewidziane jakieś kary? A nagrody? Postaram się dryndnąć...tyle,że zawijam się z domu o 7.00 a wracam o 17.30. Będę musiał się chyba troszkę spóźnić na zajęcia. Ale beze mnie chyba nie zaczną, nie?
  18. agapla - dzięki...właśnie chyba tego mi trzeba - poprowadzić za rączkę. Szkoda,że nie odbierają. Chciałem mieć już to za sobą... Wiem Amy Lee...wiem. Nie wiem co odpisać. Nie mam racjonalnych argumentów, które poprą moje działania. Ja po prostu mam dosyć tego co sobą reprezentuję...jestem chory i potrzebuję pomocy. Musiałem napisać co napisałem...inaczej chyba nie mogłem. Znowu "chyba"... A mnie chyba nie interesuje. A normalny człowiek nie łazi po torach [ Dodano: Dzisiaj o godz. 4:04 pm ] Motyla noga, nie odbierają. Ni hu, hu. Może jakoś przetrwam ten weekend. [ Dodano: Dzisiaj o godz. 4:11 pm ] I wszystko jasne. Pogadałem z recepcjonistą (?) o głosie który brzmiał jakby sam miał zaraz się pociąć. Mają dzisiaj strajk. Mieli właściwie. Bombowo, z tego co czytałem, to tylko kilka szpitali miało strajkować (czemu akurat oni? grrr...). Jak pech, to pech. Mam próbować w poniedziałek. Moje szczęście...
  19. Widzisz October...może wiele stracę w Twoich oczach, ale każdy chyba dąży do szczęscia. To ja cierpię, to ja jestem niesczęśliwy. Reszta na dzień dzisiejszy mnie nie interesuję. Jestem egoistą chyba... Wiem, że miliony ludzi głodują, ale to ja każdego dnia rozpaczam wieczorem, że kolejny dzień był wielką porażką mojego życia. Hehe, sam piszesz,że jesteś znieczulony na śmierć innych. I też przyznam, gdyby ktoś przyszedł do mnie i zaczął mi się żalić i opowiadać o samobójstwie, to bym go spławił. bo co to mnie obchodzi? Ja cierpię, do cholery! Przepraszam,że popadam w patetyczny ton... Wydaje mi się też, że jeśli Twoje najniższe potrzeby są niezaspokojone (patrz jedzenie,mieszkanie), to nie przejmujesz się rzeczami w stylu co ja zrobię ze swoim życiem, czy dobrze wybrałem, dlaczego nie mam na nic siły? A niestety żyje mi się chyba dość wygodnie. Czasami naprawdę żałuję, że dano mi wolną wolę i mam jakiś wybór...to wszystko komplikuje. Sorry, wymądrzam się teraz. Zdaję mi się,że moje problemy są żałosne.Mam co jeść, mam rodzinę, jestem zdrowy. I co? I właśnie nie wiem...i tak jestem nieszczęsliwy...i samotny...wiem,że patrząc na to z perspektywy, to ciężko chyba zrozumieć. Piły nie widziałem. Widziałem ostatnio "Zombie w samolocie" - polecam obejrzeć o czwartej nad ranem. Ale ok, skuszę się na Piłę. I rownież pozdrowienia Jesteś nieudanym samobójcą? Pytam z ciekawości. Nie musisz odpowiadać.
  20. Dzwonię, ale nie odbierają! Czyli pozostaje okno... Hmmm....o czym świadczy cennik na ich stronie? I gdzie jest Czerniakowska na mojej małej mapce? Ale cholera, musi się udać...jak nie teraz to kiedy? Tak szczerze...nie wiem po co o tym piszę, ale wiecie czego się najbardziej boję? Wakacji... Przerażają mnie 3 miesiące wolnego...próbowałem sobie jakieś praktyki załatwić, ale napisanie listu motywacyjnego mnie przerasta...(taaa, śmiejcie się) A jak już kiedyś napisałem - nie mam przyjaciół i znajomych (sklamałem, mam dwóch, ale jeden wyjeżdża a drugi pracuje non-stop, więc nic to nie zmienia) Dzwonimy po raz trzeci! "proszę zaczekać".... Przynajmniej nie katują mnie jakąś muzyczką...możę strajkują już?
  21. One są twarde, cholera. Zahartowane życiem. Weteranki. Jedyne co mi przychodzi to obwiesić się ładunkami wybuchowymi. Dziękuję October - masz krew na rękach Wiem, że nie będzie show. Wiem, że na świecie jest dużo więcej samobójstw, niż zabójstw i nikt o tym nie mówi. Czasami jednak myślę, że ... hmmm...to jedyny sposób, aby "coś zmienić"...ja już chyba zapomniałem jak się normalnie komunikować z ludźmi. Ale widzisz – działa. Odpisałeś, nie? agapla - czachy są teraz trendy podobno. Dzięki za tel.,dryndę. Za tydzień mówisz? To...to, niemożliwe. Nie uwierzę. A za rączkę to i owszem,przydałoby się. Nikt mnie nigdy nie chciał poprowadzić za rączkę... Heliush - no tak, to jest jakaś jakaś myśl...tyle, że ja mam takie ostre stany glownie wieczorami... normalnie po prostu czuję niemoc. Chyba jestem zbyt nieśmiały,aby robić ...hmmm.."przedstawienie". Ale co fakt, to fakt...chciałbym,aby mnie zamknęli gdzieś na miesiać, nafaszerowali prochami i wmawiali mi dzień w dzień: "jesteś coś wart, jesteś coś wart". dzięki za miłe słowa didado1 - miło,że ktoś zrozumiał...myślałem,że będziecie po mnie jeździć przyznam się szczerze. Do komputera siadałem z myślą : "ja im zaraz napiszę! "...co do okien...hmmm...ok. Myślę że można by założyc już posta z radmi jak się dostać do przychodni. Mamy już okno, wrzeszczenie o myślach samobójczych i szantaż. Tylko mi nie piszcie,że tak się zapisujecie...teraz wiem dlaczego tyle musiałem czekać i dlaczego psycholog nigdy nie ma czasu. Dzięki,że nie wywaliłeś mego posta. Róża - powinniem się wkurzyć za "nie rezygnuj,walcz",ale...hmmm...miło mi się zrobiło na taki odzew. A zatem jeszcze jedna kawa, jeszcze jeden fajek i dzwonię...tak,tak,tak, muszę zadzwonić. Dziękuję wszystkim (ale się miły zrobiłem, wieczorem będę żałował tych podziękowań pewnie)
  22. Gracja co ty robisz o 3 w nocy przy kompie? Normalni ludzie śpią o tej porze. Yep, ale mam swój rejon i nigdzie mnie nie chcą. Tak, to jest szantaż emocjonalny. Kiedyś probowałem bardziej wysublimowanych metod nacisku, ale wszystkie zawsze zawodziły. Mam problem, aby kupić bułkę w sklepie. Przeceniasz mnie. Ja naprawdę chciałbym się czymś w życiu zająć, ale...to takie trudne. Nie wiem, nie potrafię opisać. Wszytsko chyba mnie przerasta. Jestem sceptyczny, ale ok. Spróbuję. A będą mnie tam chcieli? Zawsze kierują mnie do mojej rejonówki. A zatem jutro zadzwonię i zarezerwuję (o ile uda mi się wstać z łóżka) Ja...ja chyba nie radzę sobie z państwową służbą zdrowia... Chcę, ale nie mogę...ja...ja nie jestem dobry w mówienie co czuję - musisz mi wierzyć na słowo. A z domu i tak wychodzę czasami. Moje poczucie jakiegoś źle pojmowanego obowiązku nie wygasło, więc pojawiam się na uczelni Jakoś opadło ze mnie wszystko. Ale byłem zły...nikt mi niegdy nie chciał pomóc. Jutro wstanę i wróci...godzinami będę się zbierał, aby gdzieś zadzwonić. Napotkam jakąś przeszkodę i od razu się poddam. Zobaczymy. Dzięki za odpowiedź [ Dodano: Dzisiaj o godz. 3:18 am ] Teraz mi głupio...że tak wyskoczyłem. Mam zmienne nastroje cały czas...od agresji po gigantyczny smutek. Przykro mi. Przepraszam. Ja nie powinnienem tak odnosić do ludzi. To jest wojskowa przychodnia, ta na koszykowej?
  23. ja ja i ja

    Moje ultimatum dla Was

    Witam! Witam! Witam! Tak....hmmm....jestem z Wawy (miasto kostki Bauma) i mam 23 lata. Chciałbym przedstawić 10 powodów dla których warto ze sobą skończyć. 1. Bo mam cholerną depresję od 4 lat 2. Bo każdy dzień jest koszmarem 3. Bo jestem zmęczony, tak bardzo tym wszystkim zmęczony 4. Bo nie mam przyjaciół 5. Bo nie mam znajomych 6. Bo nie mam dziewczyny 7. Bo nie widzę sposobu na poprawę sytuacji 8. Bo moje szanse na osiągnięcie szczęścia są zbiorem miary zero 9. Bo nienawidzę (tak,tak,tak) świata i mojej rodziny 10. Bo nienawidzę siebie Niech zgadnę: usłyszę teraz coś w stylu "uwierz w siebie", "poradzisz sobie" lub "weź się w garsć". Żałosne. Patetyczne. Słyszałem to wiele (powinno być tysiące dla zwiększenia dramtyzmu, ale po co kłamamć) razy. Leciałem już rok na prochach. Do psychologa nie udało mi się dostać. W mojej przychodni (sypiący się, śmierdzący budynek przepełniony nieumytymi, starymi ludźmi), że: "no, niestety psychologa to może Pan odwiedzać raz w miesiącu, ale zapiszę Pana do psychiatry". Pani psychiatra po wyżaleniu mi się jaka jest biedna, niedoceniana, ile ma pacjentów, itp dała mi receptę....i tak przez rok. Mineło już...hmmm...1,5 roku od zakończenia tej "kuracji". Nie wrócę tam już nigdy. Próbowałem na forum znaleźć "alternatywną" drogę dostania się na terpię, psychologa albo cuś. Ale niestety bezskutecznie. Lubujecie się w górnolotnych słowach otuchy, ale za grosz nie potraficie udzielić praktycznych rad. Jak większość tych którzy mnie opuścili. Albo sam ich zostawiłem...hmm...nie ma znaczenia teraz. A zatem do meritum. To takie moje ultimatum: Macie tydzień, aby mi pomóc. Do 18 maja. Nie mam pieniędzy,aby się leczyć prywatnie. Jeżeli ktoś ma ochotę przetestować moją cierpliwość ("he he, nie zrobisz tego, frajerze"), to proszę bardzo. Nasłuchałem się już tego. Nie wiem czy jest we mnie więcej smutku, nienawiści czy determinacji. Interesują mnie tylko konkretne formy pomocy. Aby było trudniej, jeżeli nazbiera się 5 postów z bzdurami w stylu "uwierz w siebie", "udało mi się", to przegrywacie. To chyba fair. Nie mam już na kogo liczyć. Chyba tylko zostało mi to bzdurne forum. Nie przedłużam, i tak uważam to za poniżające pisanie do Was i proszenie...nie, złe słowo - żądanie czegokolwiek. Całuję i pozdrawiam
×