Skocz do zawartości
Nerwica.com

ja ja i ja

Użytkownik
  • Postów

    24
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia ja ja i ja

  1. Bo jestem próżny bethi. Jestem zajebiście próżny. Nigdy nie uważałem pychy za wadę. Mam powody uważać się za lepszego od innych, do cholery! Jestem bardziej oczytany od większościs połeczeństwa, 90% wydziału niedorasta mi do pięt, studiuję kierunek przed którym większość ludzi chyli czoła. Potrafię składać zdania złożone i nie piszę "zrobiłbym" oddzielnie, co czyni większość tych debili na forach (to nie o Was:) Mam świadomość swojego człowieczeństwa i do qrwy nędzy zasługuję na szacunek i możliwość wysłuchania. Ale nie, Ci którym opowiadam o moich potrzebach i o tym co czuję w realu (co za durne słowo) przytakują, są mili, ale nigdy nie potrafią zrobić najprostszych rzeczy o które proszę... doprowadza mnie do szału...dlaczego nie są w stanie pojąć najprostszych rzeczy... W sumie nie dziwota, że nie mam znajomych. Jak patrzę z jakimi ludźmi przyszło mi się zadawać, to faktycznie wolę być sam. Zresztą nie mam pojęcia czego chcę... A co do urody: mam lazurowe niebieskie włosy, szczupły i blondasek. Podobno bardzo ładny, ale nie przystojny. Jakbym urodził się kobietą zostałbym modelką pewnie...a tak...mimo 23 lat dalej pytają mnie o dowód jak kupuję fajki... bethi - to przyjedź. Czekam z utęsknieniem. Ja nawet nie chcę się chyba leczyć...w sumie wolałbym przerzucić szaleństwo na moją złą stronę i być bardzo zadowolony z siebie poniżając ludzi rozkoszując się poczuciem wyższości...kiedyś to były czasy...ech... [ Dodano: Dzisiaj o godz. 1:23 am ] Ależ ja nienawidzę swojego istnienia
  2. W klubie byłem kilka razy i za każdym razem było bardzo, bardzo słabo. Nudzę się w takich miejscach i chyba nie przepadam za tańcem. To, że miałem panny o niczym nie świadczy. Zawsze zabieram się za takie, które nie do końca mi się podobają. Ładne i tak mi zawsze kosza dają. Już widzę jak samemu do Londynu wyjeżdżam, znajduję pracę, mieszkanie...chyba bym resztki szacunku do siebie stracił, jakbym się z kelnerkami zaczął puszczać...potrzebuję się z kimś kochać, a nie pieprzyć. I nie bawi mnie codzienne picie, nigdy nie bawiło. W sumie nie sprawia mi frajdy większość rzeczy, które innym sprawiają frajdę...np. bezmyślne picie, melanże, oglądanie meczy z kolegami... Zresztą co Was obchodzi czy sobie poradzę, czy nie? Dobra, zakończmy ten temat. Więcej się tu nie pojawiam. Będzie co ma być. Mam już serdecznie dość pisania i braku kontaktu z żywymi ludźmi, z którymi mógłbym gdzieś wyjść i coś zrobić.
  3. AronFtvHmm...na razie mam co robić - mój mini wyjazd do Poznania, a potem sesja dwa tygodnie. Ale pomyślę. Gdybym się decydować wpaść do Rzeszowa (nigdy nie byłem), to dam znać.... korres1 jeżeli jesteś z Wawy to czuj się zaproszona na kawę. Bo chyba jesteś panną? Zresztą piwa i tak nie trawię. Możemy polecieć z winem lub wódką. Najlepsi znajomi 300km? Przynajmniej masz najlepszych znajomych...hehe...nie polepszy mi się...nawet jakbyś napisała,że nie masz. I jestem JA JA i JA, a nie JAJA. Teraz wszyscy będą sobie ze mnie jaja (ups) robić na forum...Glupi nick...
  4. A jak się idzie na podryw? Nie chodzę na imprezy, bo nikt mnie nie zaprasza... Nie mam znajomych,więc nawet nie mam z kim po mieście pobiegać... Próbuję w necie, ale coś jest ze mną nie tak... Co mam niby robić? Szturmować coś. Mogę brać się do dzieła, jasne naprzód, ale niby co mam robić, hę? Do pracy mam iść? Wyjśc poznawać nowych ludzi? Byłoby miło? Ale niby jak?! korres1 - nie powiem...rozbawiłeś mnie pozytywnie bethi hehe, ja praktykowałem szantaż na przyjaciołach,byłych dziewczynach...nigdy nie działa...ludzie nie mają pojęcia co się dzieje z ludźmi w depresji...jakaż ignorancja... I tak...chyba jestem na swój sposób pyszny (to od pychy) i dumny. Kiedyś uważałem się za lepszego od większości ludzi...teraz nic nie uważam... AronFtv no, samobójstwa nie popełniłem...nie ma jeszcze końca czerwca Miło,że się inni mną interesują...tyle,że ja potrzebuję kontaktu...hmmm...no nie-wirtualnego. Kurcze, pójść z kimś gdzieś, do teatru, do kina, na kawę...napić się...psia mać... No nic, wyjeżdżam z rodzicami teraz na mini-odpoczynek do rodziny. Do Poznania. Mam tam niby internetową znajomą. Super, jak się zaznajomimi, to będziemy się może raz na pół roku spotykać...wprost nie mogę się doczekać...chociaż lepsze to niż siedzieć w domu...moje nowe gry się za wolno ściągają
  5. Załóżmy, że z tego wyjdę. Załóżmy. I tak będę żałował do końca życia zmarnowanego czasu na studiach... I tak będę nienawidził wszystkich, którzy nie rozumieli i nie pomogli... To już za daleko poszło...mam autentycznie dość...nie mam już cierpliwości...nie mogę się nawet do nauki zebrać...stypendium przejdzie mi koło nosa...a wystarczyło posiedzieć parę godzin...jest tylko przeciętnie, źle, bardzo źle. No żesz, mogłoby być dobrze raz...ja nawet nie pamiętam co znaczy być zadowolonym... Taaa...dramatyzuję. Przejdzie. Ale chyba mam ochotę zadawać sobie ból...dawno tak nie miałem...kurcze...zostają blizny po tym...to takie symboliczne, nie? Ale mi się seksić chce....
  6. Hmmm...nie powiadamia mnie o odpowiedziach. Przegapiłem coś ciekawego? A u mnie... Chodzę do psychologa i psychiatry. Babramy się razem w mojej duszy. Nie lubię ani jednej, ani drugiej Nic się nie zmienia. Daję sobie czas do końca czerwca...albo coś się odmieni albo pieprzę to ("panie doktorze, mam problemy ze snem?" ) I tak się psychicznie nie pozbieram po wakacjach wypełnionych nudą i samotnością (bo nie mam z kim jechać i gdzie jechać). A nie chce mi się pracować przez 3 miesiące, bo... bo i po co? Mam kasę. I tak nie mam jej na co wydawać. Leży sobie na koncie... Więc gniję w domu. W sumie dalej nie widzę wyjścia z nieszczęścia i popadnięcia w stan znośności. I tyle. Tylko tyle i aż tyle.
  7. W piątek jest Masa Krytyczna. Jedyna okazja,aby zablokować miasto i być przyczyną stresu i rozpaczy tysiąca osób. Po prostu nie mogę tego przegapić Jak napisał Pratchett "Inteligencja grupy jest równa IQ najgłupszego w grupie podzielonej przez ilość jej członków" (cytat niedokładny). Mało prawdopodne, że uda nam się wszystkim spotkać...
  8. Ależ ja nie cierpię siebie w takiej "formie"...rozmemłany, leniwy, niezdecydowany, nie mających żadnych planów na życie, nieszczęśliwy...
  9. To ty agapla z Wawy jesteś? Wiesz, że jak mnie naprawią w tym klinicznym szpitalu, to masz u mnie kwiaty? Jako jedyna wyczułaś czego mi potrzeba. Empatia czy fart? lulu na moście gdzieś jjest chyba post na ten temat o ile pamiętam...i o ile mnie pamięć nie myli panna była zachwycona. Chyba nawet chciałaby to powtórzyć, gdyby miała taką możliwość (to podważa skuteczność tej terapii ) Chyba,że chcą Cię na stałe zamknąć...wtedy,możesz się u mnie ukrywać przez parę tygodni. Wymyślimy coś. Całuski [ Dodano: Dzisiaj o godz. 11:39 pm ] Aaaa...nie odpowiedziałem na pytanie. Poniżej 18-nastu mają jeszcze chyba siano we łbie i nie orientują co się w życiu dzieje (to moje zdanie,mogę się mylić, ale takie są moje doświadczenia). Powyżej 26 lat...chyba bym się peszył...za duża różnica wieku. Czułbym się chyba trochę skrępowany i ciężko by mi się było pozbyć dystansu do tej osoby. Wydaje mi się też, że...hmmm...no dobra, może przesadzam...po prostu cięzko mi sobie wyobrazić otwartą, szczerą rozmowę z kimś takim. Ale mogę spróbować w sumie. A zatem panny powyżej 26 roku życia możecie uderzać...uprzedzam ,że mimo 23 lat wyglądam na jakieś 18 Grozi wam zarzut pedofili
  10. Nie wiem. Ja nic nie wiem. Nie potrafię się zdefiniować...jak mam wyglądać, co myśleć, na czym się skupić, co mi da satysfakcję. Co mam robić? Staram się jakoś racjonalnie się poukładać. Nie potrafię teraz inaczej...
  11. Neniadt - mądre słowa. Ale pamiętaj - teoria a praktyka. Jestem matematykiem...będę matematykiem niedługo. Potrafię myśleć racjonalnie, wierz mi potrafię. Muszę potrafić, nie? Ale jak mówię, teoria a praktyka...czasami...jest ciężko, gdy sobie uświadamisz pewne fakty...i gdy jesteś kompletnie sam... Ale wezmę sobie do serca te słowa, bo są naprawdę nie głupie. Miłej nocy wszystkim życzę
  12. Jestem młodym 23-letnim świrem (depresja od 5 lat, podchodzę do drugiego leczenia) i tak, chętnie bym się spotkał z innym ludżmi, którzy odstają od normy (to wy! ) Więc macie kolejnego do grupy. Pasują mi piąteki,soboty,niedzielę. Poza spotkaniem grupowym (ale to głupio brzmi), to chętnie też spotkanie w 4-oczodoły z dziewczynami w wieku 18-26 (wygląd nie ma znaczenia, bo spotykamy się pogadać:). Dlaczego dziewczyny? Bo zawsze lepiej dogadywałem się z pannami (mam podobno talent do rozmów z dziewczynami,więc głupio go marnować). I tyle. Ściskam, całuję.
  13. Oj, dawno nie pisałem. Czas umilałem sobie rypaniem matematyki (za dużo chyba zdradzam pisząc to, ale co tam ) ,młoceniem w dodatek do Herosów5 i nieudaną próbą powrotu do mojej byłej. Raz jeszcze wilekie podziękowania dla agapla. Dzięki tobie coś ruszyło. Bylem dwa razy u dwóch różnych psychologów (pierwsza była jakaś taka nijaka), mam kwalfikację na trzy-miesięczną terapię wakacyjną (pon.-pt. 9-13) i nadzieję,że się tam dostanę. Chociaż...wakacje ze świrami - mam mieszane uczucia. Ale i tak nie mam żadnych planów i z kim jechać,więc niby nic nie tracę. W przyszłym tygodniu znów psycholog i dostanę jeszcze psychiatrę (dostało mi się za mówienie o myślach samobójczych ) Wbijam,wbijam,wbijam. Muszę tylko uczynić moją egzystencję znośną... O tak. Też mam takie stany. Gdyby ktoś mi podsunął przycisk "Naciśnij, aby unicestwić siebie i sprawić,aby wszyscy cierpieli", to bym się nawet nie zawachał. Dobrze,ze to tylko stany...Zresztą wszyscy tutak mieli okazję doświadczyć moich "stanów" I pozdro dla Ciebie również. Chętnie bym poszedł,ale nie mam z kim... Nie poznaję nowych ludzi, bo nikogo nie znam. Koło się zamyka. Abstrahując jednak od tego...hmmm...chyba dyskoteka nie jest najlepszym miejscem do szukania pannien (dla mnie, znaczy się). Za szybko się przywiązuję i stąd wolałbym mieć dziewczynę na stałę. Za dużo zasad moralnych mam też wbitych do łba. Są chwilę kiedy żałuję tego... Ale jeżeli ktoś jest z Wawy i ma się ochotę spotkać (o kurczę, jak ja dawno na imprezie nie byłem), to jestem za. Poruszę to jescze we właściwym dziale tego forum. Podobno jestem wygadany Dążę do całkowitej destrukcji samego siebie. Autodestrukcja jednym słowem. Biczuję się emocjonalnie Ale mam dość już. Za dużo wycierpiałem już. A2D2 Wisisz mi pięć zeta za prawa autorskie. I co ja Ci mam napisać? Musimy "osuszyć bagna naszej duszy" i pokazać normalnym,że świry też do czegoś dochodzą...a jak się nie uda, to...eee...no....taaaa. W każdym razie...nie jestem chyba najlepszą osobą do udzielania rad. Staram się nie myśleć o przyszłości i przeszłości...i liczę,że mnie naprawią w tym szpitalu. Może uderz do psychologa? Jak to powiedziała moja psycholożka (nienawidzę tego słowa): "Leki są jak koło ratunkowe rzucone tonącemu, a my pomagamy dopłynąć do brzegu". Daję dychę,że sama tego nie wymyśliła. Trzymaj się A2D2, mimo podobieństwa uczuć i tak cierpimy samotnie... I tym miłym akcentem zakończę swojego posta. Aha, jeżeli ktoś jest z Wawy lub z Poznania(będę przez tydzień w czerwcu) to chętnie się spotkam. Chciałbym chyba (znowu chyba) poznać ludzi, którzy też...hmmm...odstają od normy [ Dodano: Dzisiaj o godz. 6:45 pm ] I jeszcze do wszystkich,których pominąłem w mojej odpowiedzi (w końcu to mój post,więc ja tu rządzę, nie? ) : dzięki za odpowiedzi. Za te miłe i za te otrzeźwiające i stawiające do pionu. O co chodzi? Nie będę mógł spać...muszę pojąć.... to metafora egzystencjalna? Raz jeszcze pozdrawiam wszystkich
  14. Wieje jak diabli. Nie mogę spać. Mam kolkwium w poniedziałek. Nie mogę się skupić na nauce cholera. W glowie krążą mi na zmianę dwie myśli: "jestem głupi, jestem głupi, nigdy tego nie zdam" "co cię obchodzi czy to zdasz czy nie" Wiem,wiem, biorę się do roboty. Dziękuję...hmmm...przeceniasz mnie chyba. Znowu "chyba". Czy wszytko musi być dla mnie takie relatywne? Szkoda, że nie słowa świadzczą o człowieku, a czyny.To jedna z myśli pod którą mógłbym się podpisać obiema rękami. Hmmm...ojej. Chyba już dość pisania. Przeraźliwie prostackie zdania mi zaczęły wychodzić. Z moich wypowiedzi wynika, że jest lepiej ze mną. Nie wiem czy to prawda. Wybornie...mam stan "wszystko mi jedno". Za pół godziny mi się zmieni. Ostatnio mam wachania nieznośne. Zaraz, ja chyba o tym pisałem już. Eeee...pas. [ Dodano: Dzisiaj o godz. 1:59 am ] Amy Lee "Labirynt Fauna"....tak, warto było zobaczyć. Ale mam pustkę we łbie. Dobra, będzie bez błyskotliwego komentarza
×