Skocz do zawartości
Nerwica.com

BrooklynBridge

Użytkownik
  • Postów

    8
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez BrooklynBridge

  1. hmmm chyba coraz bardziej Cię rozumiem, nie ma nic gorszego w związku niż nadużywanie i igranie zaufaniem.. Może właśnie dlatego, że była to jego pierwsza miłość to raz, a dwa były to czasy gimnazjalne. Na podstawie siebie mogę Ci powiedzieć, że w czasach gimnazjalnych, przy flirtowaniu używałem więcej ładnych słówek, frazesików, och i achów, serduszek niż gdybym miał to robić teraz. Może po prostu dojrzał do innego sposobu wyrażania czułości. Poza tym piszesz, że Wasz związek zaczynał się od kumpelstwa, to też wiele wyjaśnia. A tak na marginesie takie związki są chyba najlepsze Ja nie mam pojęcia, może umów się na wizytę z jakimś psychologiem. Ewentualnie ktoś mądrzejszy ode mnie coś Ci tu jeszcze doradzi. A tak na chłopski rozum biorąc to wszystko pod uwagę - czy Ty wierzyłbyś na moim miejscu, że to się nie powtórzy? Czy Tobie wydaje się to szczere, czy raczej to jest pewne, że się zawiodę znowu?
  2. naturalne, że z tego powodu jesteś zazdrosna, ale ostatecznie ustaliliście, że się nie spotka więc sprawa wydaje się zamknięta. Nie widział dziewczyny jak napisałaś od kilku lat, była to jego młodzieńcza miłość, nie możesz się dziwić, że na gadu pisał do niej same słodkości, gdy się do niej zalecał. Przypomnij sobie czy do Ciebie też na początku Waszych amorów nie pisał/mówił dużo więcej niż obecnie miłych rzeczy niż obecnie. Jednak instynkt zdobywcy prędzej czy później mija więc nie możesz oczekiwać, że teraz będzie Tobie prawił cały czas takie same komplementy. Natomiast porównywanie się do innych jest kolosalnie destrukcyjne, może poczytaj wątki na forum o tym. Gdzieś coś na ten temat tu widziałem. W tym sęk, że nigdy do mnie tak się nie zwracał - nawet na początku. Nasza miłość zaczęła się od kumpelstwa i wtedy totalnie żadnych słodkich słówek nie było... Teraz oczywiście jest dla mnie czuły itp, ale nie mówi do mnie tak jak do niej w głupich wiadomościach. I upiera się, że mu się nie podobała, choć fakty mówią inaczej. Jest to destrukcyjne i dla mnie i dla niego, ale nie jest mi łatwo to wszystko przetrawić. Zwłaszcza, że obiecywał że nie będzie do niej pisał, a potem kilkakrotnie złamał obietnicę. Boję się, że sytuacja się powtórzy. Jak mogę sobie z tym poradzić?
  3. ładna Ten facet albo bardzo Cię kocha, że z Tobą wytrzymuje, albo lubi gdy jesteś zazdrosna, albo jest debilem, że jeszcze z Tobą jest. Wrzuć na luz, bo w końcu Cię zostawi, być zazdrosnym o kogoś z kim on był, gdy z Tobą jeszcze nie był, Maaatko Boooska Chyba bardzo mnie kocha... jestem zazdrosna o to, że będąc ze mną chciał się z nią spotykać :/ Nie potrafię się z tym pogodzić i zrozumieć dlaczego. Cały czas się boję, że dalej będzie chciał, dlatego go ciągle kontroluję... Nie umiem wybaczyć, nie umiem zaufać - nie wiem jak?
  4. Nie, nie - odnośnie wyjazdu i innych takich to nie dopadają mnie dziwne myśli. Wiem, że w tym jest ze mną szczery i nie doszukuję się niczego. Ale masz rację z tym, że tymi zagrywkami - szukaniem różnych rzeczy chcę, żeby za każdym razem mówił, że ona się nie liczy, tylko ja itp... Uwierzyłabym mu, gdyby nie to, że naprawdę czuję się w jakiś głupi sposób gorsza od tej jego koleżanki. I porównuję się z nią ciągle. I myślałam, że jak zacznę wypytywać chłopaka o wszystko, to będzie mi lepiej. A jest gorzej, bo choć po każdej odpowiedzi myślę, że jest już ok i że już więcej nie potrzebuję wiedzieć. To następnego dnia, albo za kilka dni mam znowu milion pytań, którymi się zadręczam. Więc co zrobić, by uwierzyć? By zaufać? I by być szczęśliwą? Nie odzywać się i udawać, że jest ok, aż mi przejdzie? Wypytywać aż w końcu kiedyś skończą mi się pytania? Jak to zrobić?
  5. Mam tu bardziej na myśli, że obawiam się zaangażowania emocjonalnego. A także to, że nie rozumiem przyczyny, dla której chłopak kilkakrotnie zabiegał o kontakt z tamtą dziewczyną - pomimo obietnic, że ,,nie chce, nie będzie itp" i pomimo tego, że działał wbrew moim prośbom. Przez to cały czas uważam, że ona mu się cały czas sekretnie podoba. Dlatego prosiłam o wyjaśnienie mi, czy mam rację i jakie wnioski nasuwają się po przeczytaniu mojego postu. Absolutnie nie chodzi mi tu o zdradę fizyczną.
  6. Witajcie! Po raz kolejny potrzebuję waszej rady. Chłopak kilkukrotnie zawiódł moje zaufanie - porozmawialiśmy, wytłumaczyliśmy sobie wszystko i od tamtej pory cały czas stara się odbudować moje zaufanie do niego. Wie też, że to jest jego jedyna szansa i jeśli mnie zawiedzie, wtedy nie będę się bała odejść. Tym razem chodzi o mnie bo jest sprawa, z którą nie potrafię sobie poradzić. Chodzi o wypominanie przeszłości. Staram się z tym walczyć, ale za każdym razem jest tak samo - porównuję się z jego byłą przyjaciółką (nawet nie dziewczyną). O którą dotychczas byłam zazdrosna, bo pisał do niej za moimi plecami, gdy obiecał, że nie będzie. Wypominam mu, że do niej pisał w wiadomościach ,,hej piękna **" a do mnie tak nie pisał. I że jej właśnie prawił takie komplementy bez okazji, a mi nie, dopiero gdy pytam się go, czy dobrze wyglądam itp to odpowiada, że ,,bardzo ładnie" (jednak dla mnie słowo ,,piękna" znaczy więcej niż ,,bardzo ładna"...). Wypominam mu to, że ryzykował związek pisząc z nią za moimi plecami, choć podobno nie chciał się z nią widzieć. Wypominam mu to, że pamiętał o jej imieninach, a o moich nie. Wypominam mu to, że ją kiedyś miał zapisaną na nie używanym gg (zmienione imię) ,,Asia Ma ", a mnie po prostu ,,Kasia" (też zmienione) (wtedy tłumaczył się że tak zapisał ją kilka lat temu i nie chciało mu się zmieniać). On odpowiada, że za to tylko mi mówi i mówił, że mnie kocha i że to dla niego znaczy najwięcej. Jednak przez to wszystko uważam, że jestem jakaś gorsza... Że ona jest dla niego ,,tą piękną" a nie ja... I choć nie mam już powodów do niepokoju, to cały czas to wszystko nie daje mi spokoju. Mówiłam mu o tym już wiele razy, jednak raczej bez zmian. Z dnia na dzień nie przestawił się oczywiście. Jak zrozumieć, że nie mam się czego bać? I jak zrozumieć, że mam się nie porównywać? Jak poczuć się lepsza od tamtej, żeby przestać mu wypominać? Czy serio jestem jednak tą gorszą? Muszę jednak zaznaczyć, że to nazywanie jej piękną miało miejsce, gdy jeszcze nie byliśmy razem. Tak samo z tymi imieninami. Widziałam po prostu archiwum rozmów. Gdy zapytałam czemu do mnie tak nie pisał nigdy to odpowiedział, że kiedyś (gdy był młodszy) każdy tak się niby do siebie zwracał i że była tylko koleżanką, a że do mnie czuł coś więcej i nie chciał tego zepsuć pisząc tak do mnie. To jak ją miał zapisaną okryłam gdy już ze sobą byliśmy, skasował to na moją prośbę. Nie widują się także od kilku lat, nie rozmawiają ze sobą. Sama doskonale rozumiem, że to było przed tym, jak zaczęliśmy być razem i normalnie bym ,,wrzuciła na luz", gdyby nie to, że nie potrafię tego hm... przeżyć albo zrozumieć, że do jakiejś koleżanki zwracał się ,,hej piękna" itp, a do mnie nie. Nigdy. No chyba, że sama go zacznę pytać - jak wyglądam, itp. Do niej robił to spontanicznie, nikt mu nie kazał. I to mnie boli. Bo dlaczego on uważa, że mówiąc mi ,,kocham" zastąpi wszystkie inne słowa? Dlaczego w stosunku do mnie zachowuje się inaczej? Dlatego wciąż nie potrafię tego zapomnieć i ,,przebaczyć", bo czuję się jakaś taka... gorsza. Bo dlaczego jakaś koleżanka mogła mieć na co dzień takie słowa i miłe rzeczy, o które ja muszę się prosić by usłyszeć? Czy według facetów mówienie ,,kocham" naprawdę zastępuje wszystko inne? Czy to w ogóle się równa z takimi miłymi przywitaniami i komplementami, jakie ona otrzymywała? I dlatego wciąż to drążę, bo nie potrafię tego zrozumieć... A chciałabym przestać wypominać - tylko jak? Czy ktoś ma jakąś inną radę oprócz ,,wrzucenia na luz"? A co jeśli tak naprawdę cały czas potajemnie woli ją? Co jeśli zawsze to ona będzie dla niego tą ,,piękną", z którą nigdy nie był i nie będzie? To mi właśnie chodzi po głowie. Może to wymysł, ale tak właśnie myślę. Że nie mówi mi tego samego co jej, bo to ją ma cały czas w głowie i że to ona mu się podoba, a nie ja... Chodzi o to, że kiedyś coś o niej wspomniał, jakieś 2 lata temu, że odezwała się do niego znajoma ze szkoły i chciał się z nią spotkać, ale do spotkania nie doszło, bo zaczęłam marudzić coś na ten temat. Potem dowiedziałam się, że ciągle się przyjaźnili od zerówki po gimnazjum, potem zobaczyłam te archiwa, zobaczyłam jak do niej pisał... Stałam się zazdrosna i nie chciałam, żeby widywał się z nią. Obiecał, że nie będzie, powiedział, że nawet nie chce itp. Potem okazało się, że za moimi plecami z nią rozmawiał na nk - chcieli się spotkać, jednak odkryłam to i nie wyszło. Stałam się bardziej zazdrosna, bo skoro ,,nie chciał się z nią widywać" to po co ta szopka? Potem sytuacja powtórzyła się jeszcze 2 razy - obiecywał, że nie będzie, wiedział, że jestem zazdrosna, a jednak kontaktował się, by się spotkać. Ostatni raz był po naszej dużej kłótni, gdy napisał do niej na fb, dał jej swój nr, żeby pisała do niego... Jednak odkryłam to również i nic z tego nie wyszło. Dlatego cały czas panikuję. Skoro tyle razy chciał się z nią spotkać, narażał moje zaufanie, nasz związek, potęgował moją zazdrość... to może jednak to ona jest właśnie tą najlepszą... Teraz TŻ ma ostatnią szansę u mnie, obiecał że nie będzie do niej pisać i póki co się tego trzyma. Ale ja cały czas mam przed oczami te wcześniejsze chęci spotkania i cały czas mu to wszystko wypominam. Nie potrafię tego wszystkiego zrozumieć. Zapytany dlaczego mimo wszystko próbował się z nią zobaczyć odpowiadał, że czasem gdy się pokłóciliśmy czy coś, myślał, że może nic się nie stanie jak się zobaczą, czy coś w tym stylu. Ale dla mnie oznaczało to kolejną utratę zaufania. Dlatego teraz zadręczam się tym wszystkim. Co nim kierowało? Czy faktycznie ona jest tą lepszą? Jego kilka ostatnich smsów, w których poruszaliśmy ten temat (chwilowo jest za granicą, dlatego niestety nie mogę przez kilka dni porozmawiać z nim na żywo) - może dzięki temu lepiej zrozumiecie całą sytuację i jakoś mi to wszystko wytłumaczycie i wyjaśnicie... Bo nie rozumiem jego zachowania, nie potrafię zrozumieć. Wiem, że to było dawno i byłabym w stanie jakoś sobie to ułożyć w głowie gdyby nie te kilka chęci spotkania się - bo dla mnie to znaczyło wiele. I nie potrafię zrozumieć, że po prostu kiedyś sobie pisał do jakiejś koleżanki w ten sposób, a do swojej dziewczyny nie. 1 ,,jejku co mam zrobić żebyś mi w końcu wybaczyła moje durne gimnazjum? Naprawdę się staram wszystko naprawić, ale widać to mało. Powiedz proszę co mam zrobić" 2 ,,jesteś piękna i kocham cię, naprawdę się staram, żebyś mi uwierzyła. Mówię do Ciebie zawsze z uczuciem i może kiedyś to zauważysz. Przepraszam cię ale staram się jak mogę" 3 ,,naprawdę chcesz żebym ci ciągle mówił że jesteś lepsza, nie lepiej mówić że ty się liczysz tylko? Jeżeli zawsze będę mówić że jesteś lepsza od kogoś, to zawsze będziesz o tym kimś pamiętać. Dlatego nie mówię tak. Mówię, że to ty jesteś jedyna i ciebie kocham! Rozumiesz? Po prostu nie chcę w żaden sposób mówić o kimś innym, tylko o tobie!" 4 ,,To było poj... gimnazjum, byłem gówniarzem i koniec tematu i tyle! Ile mam za to przepraszać! Pisałem tak po prostu, byłem głupi i koniec!" 5 ,,do Ciebie też mówię i przede wszystkim mówię ci że cię kocham a dla mnie to jest najważniejsze na świecie! Jak to jest za mało to zerwij ze mną, bo nie wiem co więcej mam zrobić..."
  7. Wiem, że radzenie sobie samemu jest raczej mało efektowne, ale naprawdę zależy mi na tym, by przestać się tak zachowywać i dlatego zdecydowałam się poszukać rad tutaj. Jak już wcześniej pisałam, próbowałam zrobić taki kalendarz, w którym zaznaczałam dni bez głupich myśli - działało przez pewien czas. Razem z chłopakiem starałam się również znaleźć jakąś motywację, która pomoże mi zmienić swoje zachowanie - np za 2 dni bez głupich myśli wybieramy się na kawę itp. Zaczynałam od bardzo krótkich okresów, bo wiedziałam, że trudno będzie mi na samym początku wytrzymać np miesiąc. W dodatku ostatnio zauważyłam, że bardzo pomagają mi rozmowy, w których zadaję pytania odnośnie dręczących mnie rzeczy (ale nie całą lawinę tylko np 2-3) - tak było w przypadku pornografii. Chciałam zrozumieć dlaczego ją ogląda, kiedy i czego w niej szuka. I gdy uświadomił mi, że ogląda ją rzadko, gdy długo się nie widzimy, że pomaga mu rozładować stres i że nie porównuje mnie do dziewczyn grających tam - to muszę przyznać, że przestało mnie to w pewien sposób nurtować. Wydaje mi się, że teraz będzie mi łatwiej odgonić głupie myśli od tego tematu. Co jeszcze mogłabym zrobić, żeby z tym wszystkim walczyć?
  8. bardzo proszę was o radę w sprawie, z którą sobie nie radzę... Mam nadzieję, że komuś uda się przebrnąć przez ten ogromny post i powiedzieć mi, co mogę zrobić. Od samego początku. Wychowałam się przy ojcu alkoholiku (moja mama na szczęście jest normalna, ale przez zastraszenie rozwiodła się z nim i odcięła kontakt dopiero gdy miałam 18 lat) - w domu były codziennie awantury, ojciec nas bił, poniżał, wyzywał. Groził, że nas pozabija. Nie pozwalał mojej mamie na spotkania z koleżankami, bo według niego - one ją ,,buntowały przeciw niemu". Miał chore poczucie rzeczywistości - uważał, że moja mama go ze wszystkimi wszędzie zdradza, co nie miało nigdy miejsca. Gdyby mógł to najchętniej zabroniłby jej wychodzić do pracy bo zawsze robił jej awantury że niby ,,puszcza się z lekarzami" co też było kompletną bzdurą. Ogólnie był totalnym paranoikiem i psycholem... Jednak życie z nim mnie ukształtowało i to znacznie. Razem z mamą musiałyśmy trzymać się razem, by przetrwać. Dlatego zawsze podsłuchiwałam gdy wychodził z pokoju by porozmawiać z szefem o tym, by dał mu wolne np na jakiś wyjazd, albo na wizytę w szpitalu - a tak naprawdę chciał mieć wolne, by pić od rana do nocy. Dlatego też zawsze z mamą wiedziałyśmy, kiedy kłamie. A uwierzcie mi, był patologicznym kłamcą. Kłamał nawet jeśli chodzi o rzeczy, które były oczywiste - np mówił, że wypił tylko 2 piwa, pomijając fakt, że cała łazienka była pełna wymiocin a kuchnia pełna butelek. Kłamał odnośnie tego, po co mu wolne (nigdy nie powiedział, że sam wziął, tylko, że szef mu dał). Teraz dość o dzieciństwie. Skupię się teraz na moim życiu obecnie, które całkowicie różni się od tego, jakie było kiedyś. Mieszkamy z mamą same, dobrze nam się powodzi, w domu jest czysto, żadna z nas nie pije i jesteśmy dla siebie dobrymi przyjaciółkami. Po jakimś czasie mama poznała naprawdę świetnego faceta, jest dla mnie lepszy niż mój ojciec kiedykolwiek był i często spędzamy czas we trójkę. Mam też chłopaka od 3 lat, który pomógł mi przetrwać najtrudniejsze chwile, gdy płakałam z bezsilności po kolejnej domowej awanturze, w której mój ojciec chciał zgwałcić mamę... Kocham go z całego serca, świetnie się dogadujemy i jesteśmy naprawdę dobraną parą. Studiujemy inne kierunki, ale mieszkamy razem (wynajmujemy mieszkanie wraz z 2 znajomych). Wszystko byłoby pięknie, gdyby nie to, że od dłuższego czasu zauważam u siebie cechy, które miał mój ojciec i których szczerze nienawidzę. - Zdarza mi się kłamać bez powodu - głównie w celu dowartościowania się. I czuję się po tym głupio, jednak to silniejsze ode mnie. Staram się z tym walczyć i po prostu ugryźć się w język zanim powiem coś nieprawdziwego. Jednak najgorsze jest to, że nigdy mnie nikt nie przyłapał na kłamstwie - można by powiedzieć, że uczyłam się od ,,najlepszego"... Zdaję sobie sprawę z tego, że umiem kłamać i przez to prawdopodobnie robię to dalej... A chciałabym przestać. - Jestem chorobliwie zazdrosna o mojego chłopaka. I wiem, że najprawdopodobniej wynika to z mojego dzieciństwa i z tego, że mój ojciec wszędzie węszył jakieś podstępy. Tylko nie rozumiem dlaczego nadal to robię, skoro zdaję sobie sprawę z problemu? Np jestem zazdrosna o każdą dziewczynę, z którą kiedyś mój chłopak się kolegował (nie miał przede mną partnerki), o każdą z którą rozmawia, wypytuję go o to czy jakaś mu się nie podoba na studiach i to nie raz, czy dwa, a co jakiś czas (zdecydowanie za często), gdy pochwali jakąś dziewczynę że np miała na studiach jakieś zadanie dobrze zrobione to moja wyobraźnia szaleje, że on ją lubi bardziej ode mnie itp. - nie potrafię znieść myśli, że mój chłopak ogląda filmy pornograficzne - uważam że pewnie przez to mnie nie kocha, że jestem gorsza, brzydsza itp. Wiem, że robi to rzadko - załóżmy że raz na tydzień, albo rzadziej, a ja i tak panikuję. Gdy byłam młodsza mój ojciec ciągle kazał mi ściągać sobie filmy pornograficzne i zgrywać mu na telefon - pewnie stąd zostało mi obrzydzenie, choć nigdy ich wtedy nie oglądałam (do tej pory nie lubię). I choć chłopak mówi że robi to gdy np jest zły, albo po prostu długo się nie widzimy i sobie ogląda, to ja i tak nie potrafię tego znieść... - Sprawdzam chłopaka na każdym kroku. NA KAŻDYM! Sprawdzam jego maile, facebooka, sprawdzam nawet kiedy był online na jednym z portali. Gdy np mówi mi że idzie spać gdy się nie widzimy, a widzę kilka godzin później że był online na jednym z portali to czuję się oszukana - choć wiem, że to chore! W dodatku sprawdzam te jego maile itp kilka razy dziennie! Owszem, kilka razy zdarzyło się że ukrywał przede mną korespondencję z koleżanką z którą chciał się spotkać (o którą, jak wiadomo, jestem i byłam zazdrosna) i gdy to odkryłam to przepraszał. - Często robię coś czego nie potrafię określić. To jest jak jakaś seria pytań, którą bombarduję chłopaka. Np jesteśmy gdzieś razem, jest świetnie, dobrze się bawimy aż tu nagle mi coś wpadnie do głowy i koniec - zaczyna się wypytywanie typu: podoba ci się jakaś dziewczyna z uczelni? Myślisz często o innych? zdradziłbyś mnie? jestem brzydsza od X? Albo od Z? itp, itd... I najgorsze jest to, że obiecuję chłopakowi i sobie, że nie będę ciągle zadręczać nas tymi pytaniami, a na następny dzień i tak to robię! Często też zdarza się, że np wałkuję jedno pytanie tak długo, aż w końcu poda odpowiedź, która mnie ,,satysfakcjonuje". Czyli np tak długo go męczę czy podoba mu się jakaś koleżanka, aż skwituje i powie, że np ,,X jest ładna", a potem następuje kolejne maglowanie typu - porównuję się do niej i pytam czemu nie jest z nią, tylko ze mną... Czyli tylko psuję humor sobie i jemu. - Sprawdzam jego smsy, gdy tylko mam okazję. Przyznałam się do tego wielokrotnie, przepraszałam, a potem znowu to robiłam. Chłopak za każdym razem wybaczał, mówił że nie jest zadowolony ale nigdy nie zabraniał. Wiem, że naruszam jego prywatność, ale w mojej głowie roją się chore domysły o rzekomych innych dziewczynach. Zdaję sobie z tego sprawę, że moje zachowanie jest chore, maniakalne, podchodzące pod jakąś paranoję. Jednak pomimo tego wszystkiego, chłopak dalej jest przy mnie i jest naprawdę wyrozumiały. Ja bym nie wytrzymała, gdybym miała za partnera taką osobę, jaką sama jestem. Ale mimo wszystko mój chłopak ciągle powtarza, że mnie kocha, dba o mnie, troszczy się, we wszystkich jego czynach widzę, że mnie kocha i że mu na mnie zależy. To moje dziwne zachowanie po raz pierwszy objawiło się, gdy dowiedziałam się o tym, że chciał się spotkać ze swoją dawną przyjaciółką a mnie o tym nie poinformował. Potem że nie spotka się z nią jednak, bo nie chce (nie naciskałam wtedy na niego). A potem sytuacja powtórzyła się kilkakrotnie w różnych odstępach czas - fakt faktem z jego strony to było trochę niemiłe, bo wtedy jeszcze nie miałam takiej obsesji na punkcie zazdrości i liczyłam na to, że gdy powie, że nie ma ochoty się z nią widzieć, to tak będzie. No ale te kilkakrotne kłamstwa stały się dla mnie jakimś... zapalnikiem, czy coś w tym stylu. Od tamtej pory moja obsesja tylko narastała. Ogólnie na co dzień gdy nie zachowuję się w opisany przeze mnie sposób jest nam razem świetnie. Często robimy różne rzeczy wspólnie, lubimy wychodzić ze znajomymi, mam też swoje koleżanki z którymi lubię się spotykać, on ma swoich przyjaciół, mamy odrębne pasje (on lubi rysować, ja zajmuję się muzyką), mamy wspólny gust muzyczny i filmowy, wychodzimy razem do kawiarni, do kina, gotujemy dla siebie nawzajem - czyli naprawdę udany związek, który psuję tylko swoimi nienormalnymi zachowaniami. Kilka razy chłopak powiedział mi, że gdy się kłóciliśmy to miał ochotę umówić się z jakąś dziewczyną, ale nigdy tego nie zrobił. I to mnie otrzeźwiło. Że gdy nie przestanę, gdy nadal będę robić to co robię, to on w końcu odejdzie. Nie mówię, że teraz, zaraz. Ale za jakiś czas, może nawet za kilka lat. A tego nie chcę, bo wiem, że to będzie moja wina. Dlatego chcę z tym walczyć. Poprosiłam też chłopaka o pomoc. Kilkakrotnie próbowaliśmy robić coś w stylu kalendarza, na którym miałam zaznaczać dni bez takiego zachowania i w nagrodę otrzymywać np jakieś słodkości. Może to głupie i dziecinne, ale przez jakiś czas działało. Potem wszystko wróciło. Ostatnio do tego wszystkiego doszło też to, że zaczęłam się głodzić. Nie jem i kłamię wszystkim, że jadłam, bo chcę być ,,szczuplejsza i piękniejsza" dla chłopaka, by nie podobały mu się inne. Najgorsze jest to, że ja WIEM że jestem ładna i bardzo szczupła, wyglądam naprawdę dobrze i dlatego to moje głodzenie się jest jak kolejna obsesja. Na szczęście chłopak mnie pilnuje, w związku z czym nie wyglądam jak wieszak. Ale potrafię zjeść pierwszy posiłek np o 20, gdy dopiero chłopak wróci z uczelni i dowie się, że niczego nie zjadłam. Wydaje mi się, że mój umysł postrzega nie jedzenie, jako karę za to, jak się zachowuję - te obsesje. Błędne koło Więc proszę, a wręcz błagam was, byście powiedziały mi, jak mam z tym wszystkim walczyć. I doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że mam się tak nie zachowywać, że to jest złe, chore i wyniszczające. Dlatego proszę o konstruktywną krytykę. Wszystkie rady będą bardzo cenne. Zapomniałabym dodać jednej ważnej rzeczy, która działa na moją niekorzyść. W związku z tym fb, mailem itp - najprościej byłoby, gdyby po prostu zmienił hasła i mi ich nigdy nie podawał. I tu pojawia się problem - jestem bystra i interesuję się informatyką. Tak hobbystycznie. Potrafię pisać programy i inne rzeczy. I niestety jestem za dobra na hasła - mam tu na myśli to, że ZAWSZE potrafię złamać jego hasła, nawet jeśli są naprawdę skomplikowane i zawierają słowa nie istniejące np ,,webbehsys"... Dlatego gdy moja obsesja dochodzi do głosu, nic nie jest dla mnie niemożliwe... To plus, że znam się na takich rzeczach, ale jest to minusem, bo to dodatkowo nasila obsesję. Co konkretnie chcę z sobą zrobić: - Przestać kłamać w błahych sprawach - Przestać być chorobliwie zazdrosną - Zaakceptować filmy pornograficzne - Przestać się porównywać do każdej dziewczyny czy to w filmie, czy w rzeczywistości - Przestać sprawdzać jego telefon,maile itp. - Przestać potajemnie łamać jego hasła - Przestać węszyć podstęp we wszystkim, gdy nie ma do tego podstaw - Podnieść swoją samoocenę (choć wiem, że jestem atrakcyjna, szczupła i zadbana - to widzę siebie całkiem odwrotnie) - Przestać się głodzić co jakiś czas Ktoś ma jakieś rady? proszę? Zaznaczam, że najpierw chciałabym spróbować sama sobie z tym poradzić (ten system z kalendarzem naprawdę działał!) Dlatego liczę na podobne pomysły. Dopiero, gdy różne zawiodą udam się na terapię. Jednak chcę mieć pewność, że spróbowałam sama.
×