Witam wszystkich serdecznie. Jestem Kinga, mam 16 lat. Trafiłam na to forum przez przypadek, szukając pomocy w internecie. Czuję, że pomału tracę nad sobą kontrolę, nie wiem co mam robić. Nie mogę iść do psychologa z powodu zakazu mojej mamy... Ale na początek:
Gdy miałam 5 lat mój tata wyjechał do Szwajcarii... i już nie wrócił. To znaczy wrócił do kraju, ale nie do domu. Nie do nas. Ma teraz nową rodzinę, a ja go nie obchodzę. Ostatni raz widziałam go 4 lata temu. Moja mama przestała sobie z tym radzić, zaczęła pogrążać się w pracy, uzależniła się od alkoholu, do domu wracała w środku nocy... A my z siostrą siedziałyśmy same. Później było tylko gorzej. Siostra wyjechała do szkoły (mieszka na drugim końcu Polski) a ja zostałam sama. Moja mama cały czas na mnie krzyczy. Widuję ją max pół godziny dziennie- rano, gdy budzi mnie do szkoły i w nocy, gdy wróci z pracy (wtedy powie mi tylko "Ucz się!!", "Do spania!", "Daj mi spokój, jestem zmęczona"). To zabrzmi trochę strasznie, ale... znienawidziłam ją. Nie potrafi ze mną normalnie porozmawiać, nawet gdy próbuję jej coś powiedzieć jak najbardziej spokojnym tonem głosu. Robi mi wyrzuty o zupełne drobnostki (bo mam rozczochrane włosy, bo za głośno słucham muzyki, bo nie widzi żebym się uczyła, bo mam bałagan, bo zapomniałam ubrać okularów do czytania...). Z każdym miesiącem jest coraz gorzej. Jej alkoholizm ją przerósł, ale ona oczywiście nie widzi problemu. Próbowałam jej pomóc... Bezskutecznie. Tęsknię za swoją siostrą, tylko z nią rozmawiam. W szkole zawsze byłam sama. Boję się ludzi, nie potrafię nawiązywać z nimi kontaktów, najbardziej denerwuje mnie to, że jestem aż tak nieśmiała. Idąc przez miasto mam wrażenie, że wszyscy się na mnie patrzą. W klasie się ze mnie śmieją (np. że nie potrafię odpowiedzieć nauczycielowi na pytanie, że jestem-jak to oni określili- "zamulona")... Nie radzę sobie z nauką (nie potrafię się skoncentrować), moje stopnie są marne. Zawsze miałam piątki, czwórki i trójki, a teraz... teraz mam trójki i dwóje. To wszystko mnie przytłacza, czuję jak coraz bardziej zamykam się w sobie. Zadaję sobie pytanie po co żyć. Gdzie szukać pomocy... Jak już wyżej opisałam, moja mama zakazała mi iść do psychologa (chociaż bardzo ją o to prosiłam). Powiedziała: "Nie będziesz mi tu obcym ludziom rozpowiadać i wymyślać jakichś niestworzonych historii. Co sobie o nas pomyślą?!". Tak więc wylądowałam tu. Cały czas płaczę. Nocami nie mogę spać... Wszystko zrzuciło się na mnie na raz- rozwód rodziców, alkoholizm i nerwowość mamy, wyjazd starszej siostry... Teraz doszły problemy w szkole i w kontaktach z innymi ludźmi. Jedyne, co mnie trzyma przy życiu to to, że moja siostra zagroziła, że sobie coś zrobi jeśli odejdę. Tego bym nie chciała. Jak wygląda mój typowy dzień? Rano jestem budzona przez mamę (przebiega to bardzo stresująco- ona krzyczy, świeci mi światłem po oczach, wyszarpuje mnie spod kołdry...). Płaczę. Zbieram się do szkoły. Szkoła. Kolejne przykrości i upokorzenia. Wyrzuty nauczycieli. Powrót do domu. Znowu płaczę. Robię sobie kanapki. Rzucam się na łóżko płacząc lub czytając książkę (moja ulubiona to "Zielona Mila"). Wchodzę na komputer i piszę opowiadania (mogę jakieś tu wkleić.. bardzo lubię je pisać). Przychodzi mama. Krzyczy (ostatnio bardzo się wystraszyłam, bo nasze kłótnie przybierają na sile. Prawie mnie uderzyła. Później oczywiście udawała, że ta sytuacja się nie wydarzyła... a ja całą noc zalewałam się łzami. Ogólnie wszystko przyjmuję tak drastycznie- jestem zbyt wrażliwa, płaczę z byle powodu. Nie wiem czemu tak jest... Może dlatego, że jako dziecko nie zostałam otoczona należytą opieką i miłością rodziców. Moja mama wczoraj powiedziała mi, że wolałaby, żeby mnie tu nie było i że żałuje, że nie usunęła ciąży 15 lat temu...). Kładę się spać. Tak, to by było na tyle. Ten cały stan depresyjny trwa o wiele za długo, najgorsze jest to, że nie wiem co zrobić, żeby wszystko było dobrze. Moja sytuacja jeszcze nie jest taka straszna, w końcu są ludzie, którzy mają ode mnie dużo gorzej... Ale czy to zbrodnia, że marzę o prawdziwej, spokojnej rodzinie? Że chciałabym żyć tak, jak inni? Śmiać się, rozmawiać, mieć znajomych... Proszę... Tak bardzo proszę o pomoc. Boję się samej siebie. Chciałam się zabić (próbowałam zażyć tabletki nasenne, niestety sparaliżował mnie strach...). Nie wiem jak długo jeszcze wytrzymam...
Kinga