Skocz do zawartości
Nerwica.com

kasiabla8

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia kasiabla8

  1. hej witam. Mam pytanie. sama pochodze z pelnej rodziny, w ktorej nie wystepowaly zadne dysfunkcje. Moj chlopak jednak pochodzi z rodziny ddrr. Z tego co czytam, wiekszosc objawow to brak wiary w siebie, banie sie wykonanie nowego ruchu. Moj partner , przynajmniej pokazuje sie z innej strony. Generalnie wiem, ze bardzo przezyl rozwod swoich rodzicow, wiele razy mi mowil, ze chcialby zeby rodzice byli dalej razem. (Mial ok 17/18 lat kiedy sie rozwiedli. Teraz 25) Co do jego syptomow, to pokazuje mi prawie, ze zawsze, ze jest osoba pewna siebie, silna.... czytalam na forum, ze osoby z ddrr chca unikac konfliktow i czesto robia wiele rzeczy w zwiazku "pod kogos". On tez sie tak zachowywal przez pewien etap naszego zwiazku. Pozniej zaczal robic sie coraz bardziej despotyczny... nieugiety.. nie reaguje teraz nawet wtedy gdy placze... Tak jakby wcale tego nie widzial i nie obchodzilo go to, ze mnie skrzywdzil.. coraz zadziej przyznaje sie do bledow i prawie w cale nie przeprasza. Wiem, ze zawsze byl wpatrzony w ojca jak w obrazek, chociaz ma do niego wielki zal o rozwod.. wiem, takze, ze czul sie gorszy i nie dowartosciowany przez niego. Z matka dalej mieszka i toczy z nia walki.. na prawde to co ja sie naslucham, w jaki sposob sie niej odzywa przerazal mnie. wiele razy próbowałam wytlumaczyc mu, ze tak nie mozna, ale rozumial to tylko na chwile. Widac, ze ma wielki zal do obojgu rodzicow. Nie potrafie go chwilami zrozumiec, albo jest prze prze slodki i kochany, moglby dla mnie wszystko a z drugiej strony czuje sie, jakby traktowal mnie jak wroga, bo chce z nim porozmawiac na "ciezkie tematy" zwiazane z naszym zwiazkiem. Tak jak kolezanka, na samym poczatku napisala, mowi mi " ze, mam przestac juz mowic , bo wiem, ze zaraz go wyprowadze z rownowagi i sie zdenerwuje" i faktycznie, denerwuje sie wtedy, rzuca strasznymi haslami i nie potrafi sie uspokoic. A MOWIE TU TYLKO I WYLACZNIE O SYTUACJACH KIEDY CHCE POROZMAWIAC!! KIEDY TEMAT STAJE SIE DLA NIEGO NIEWYGODNY CHCE GO PO PROSTU OMINAC. Tak samo nie rozumiem tego, ze albo jest ze mna blisko a czasami sie oddala, nie mowi o wielu rzeczach, widze , ze trzyma wiele rzeczy w sobie... Z jednej strony budujemy powazny zwiazek a z drugiej czuje sie, jakbym go musiala nanczyc momentami. Wiadomo, czlowiek jest tylko czlowiekiem i ja mam takze swoje granice wytrzymalosci... Czasami zadaje sobie pytanie : a kto zaopiekuje sie mna? Kiedys mi powiedzial, ze on mnie kocha i nie rozumie czemu krzywdzi osobe ktora tam bardzo kocha. Bywaly momenty w ktorych, chcial sie ze mna rozstac bo mowil, ze przytlaczam go swoja osoba, stawal sie wtedy nieobecny, zrywalismy... mijalo pare dni i dzwonil do mnie z placzem, ze jednak mnie kocha, ze to byl blad... itp.. kiedy sie schodzilismy byl wtedy tylko dla mnie... I ja tu mowie o kwestii paru dni.. a nie miesiecy ! Uwierzcie, ze jestem bardzo cierpliwym czlowiekiem, ale coraz czesciej mysle o rozstaniu, przez to ciagle pomaganie czule sie od niego uzalezniona.... Po prostu boje sie tego, ze jesli wejdziemy w zwiazek malzenski, bedzie coraz gozej.. Raz milosc, raz nienawisc i robienie na zlosc... Kocham go i na prawde chcialabym mu pomoc... tylko jak?? Dodam, ze jestesmy ze soba prawie 3 lata, wiec nie jest to juz zwiazek swiezych lotow.
×