Ciężko jest mi określić moją sytuację.
Problemy z ojcem alkoholikiem: znęcanie fizyczne i bardziej psychiczne trwa/ trwało bardzo długo.
Żyję w dwóch światach.
Mam 23 lata wspaniałego męża, pracę, studia, grupę wspaniałych znajomych, częste spotkania, wyjazdy, wakacje wszystko jest wspaniałe jakby z obrazka. Mieszkam z teściami - cudowni ludzie.
I jest drugi świat... ojciec, który nie chce dać mi spokoju. teoretycznie nic mnie już z nim nie łączy... ale to jest taki człowiek, od którego cięzko jest się odciąć. Aktualnie żyjemy w konflikcie: co jakieś pół roku są awantury z jego strony, później przez kilka miesięcy kontakt z nim jest ograniczony (moja mama aktualnie wyprowadziła się od niego), po tych kilku miesiącach zwykle wracamy do stanu "pozornej dobroci" i tak dzieje się od dwudziestu lat....
cała ta sytuacja jest chora.
Tym razem postawiłam się i otwarcie powiedziałam, że nie chcę utrzymywać z nim kontaktu... że te czasy kiedy mówi mi co mam robić minęły. Że nie mamy nic wspólnego ze sobą. I tego chcę się trzymać....
Ale dzwoni... nie odbieram, pisze smsy, a nawet maile. Nie odzywam się.
Wiem, że pisanie z nim kłótnie i tłumaczenie pewnych spraw nie ma najmniejszego sensu. Jest to człowiek pełen nienawiści, który po prostu musi zatruwać komuś życie.
Nie chcę zmieniać nr tel... oprócz niego maja go jeszcze dziesiątki innych osób, nie chcę uciekać w ten sposób.
gdy widzę, na tel połączenie od niego, albo smsa od razu zaburza się moje pełne harmonii życie. Życie pełne szczęścia i radości które wypracowałam sobie sama z moim mężem.
Gdy pomyślę o nim zaczyna się inny świat pełen łez, smutku i strachu.
Nie wiem na jak długo starczy mi sił?
Chcę założyć własną rodzinę mieć dzieci... ale wiem, że dopóki nie uporam się z tą sytuacją nie mogę myśleć o własnych dzieciach. Nie mogę narażać nikogo na takie coś.
Zmienność mojego życia jest po prostu wykańczająca.
Jak oddzielić te dwa światy?
Wiem, że opisałam tę sytuację bardzo chaotycznie proszę o pytania w razie jakiś niejasności.
Proszę o porady jak uwolnić się od tego złego świata i zacząć w pełni żyć moim wspaniałym życiem????
Jeśli chodzi cechy DDA... owszem z moja samooceną bywa czasem kiepsko... ale właśnie w sytuacji kiedy jest źle z ojcem, lęki - owszem są zawsze praktycznie przed każdą nową nieznaną czynnością ale staram się z tym walczyć. Mam przecież wspaniałego męża obok, który codziennie zapewnia mnie o tym że jestem bardzo wartościowym człowiekiem.
Mam do napisania jeszcze wiele... ale nie chciałabym na samym początku zanudzać wszystkich forumowiczów...
proszę o opinie.