cześć. jestem dagmara mam 20 lat. rok temu przeżywałam to samo co ty. ciągłe kręcenie w głowie, zawroty, nagłe duszczności. z domu mogłam wyjśc tylko kawałek, bo zbyt długa droga na tyle mnie męczyła, że miałam uczucie, że zaraz poprostu zemdleje. po pewnym czasie zaczęłam brać te tabletki co ty vivacor, a wtedy się pogorszyło. kłopoty ze snem, koncentracją, wszystko mnie denerowało i wzbudzało nagła złośc, której nie mogłam w żaden sposób opanować. i te ataki paniki. boże. nigdy nie przeżyłam czegoś takiego, tego uczucia nie da się w żadne sposób opisać. do dzisiaj ja sobie o tym przypomne to, aż mi się słabo robi. przez to wszystko tez straciła ochotę do życia, mój związek się rozpadał, a ja zatapiałam się w tej marnej rzeczywistości myśląc, że już nigdy nie będzie jak wcześniej. że już nigdy nie będę czuć się w pełni dobrze. dochodziło nawet do mysli samobójczych. ale porozmawiałam szczerze z chłopakiem. i ulżyło. naprawde jemu zawdzięczam to, że dzisiaj funkcjonuje jak każda kobieta. zaprowadził mnie do psychologa, który stwierdził nerwice, zapisali mi tabletki, kazali zmuszać się na dłuższe spacery i pomogło. jak ręką odjął. z dnia na dzień było coraz lepiej. oczywiście rozmowa ciągle rozmowa. musisz rozmawiać z jedną zaufaną osobą - mamą , dziewczyną. cokolwiek. komuś komu ufasz i wierzysz, że pomoże ci z tego wyjść i nie zostawi, w żadnej sytuacji. nie możesz się zamykać w sobie, bo to najgorsze co może być - wiem to po sobie. jeśli masz dziewczyne to powiedz jej to wszystko, bez nerwów, no żaden wstyd , że jest się chorym. jeśli przełamiesz juz tą bariere i porozmawiasz to wszystko zleci jak z górki. i nim się obejrzysz będziesz znów cieszył się życiem.