Skocz do zawartości
Nerwica.com

greentara

Użytkownik
  • Postów

    6
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia greentara

  1. Dzięki za szybką odpowiedź. Osoba kiedyś miała wolę terapii, ale nie zrealizowała jej. Podobnie jak większość zamierzeń i planów - znakomita większość z nich pozostawała na etapie życzeń. To takie jakby poczucie pokrzywdzenia przez życie, które nie pozwala na normalne działanie, więc-mając na uwadze cel, ja działam za tą osobę, tak jakby była dzieckiem. śmiertelnie chorym, oczywiście Proszę o każde działanie, o wstanie z łóżka, bo jest późno... Ja również mam za sobą kilka spotkań z psychologiem, najprawdopodobniej skutecznych, bo spowodowały przysięgę: Nigdy więcej terapii, wolę, sobie pomóc sam Terapia par odpada. Co mogę jeszcze? Tak bardzo mi zależy, ale nie wiem co robić. Osoba nie potrafi rozmawiać na poziomie dorosłego ja. A ja nie wyobrażam sobie życia bez Osoby...
  2. Hej hej, Bemowo musi coś w sobie mieć Też się chętnie spotkam - życie zaczęło mnie przerastać... Może pw?
  3. Witam serdecznie. Jeśli piszę w złym temacie, bardzo proszę o przeniesienie/moderację i z góry przepraszam. Może ktoś coś mądrego poradzi, bo zwyczajnie brakuje mi sił, a sytuacja, w której się znajduję zmierza ku powrotowi do koszmaru depresji, nerwicy i autodestrukcji. Naprawdę nie chcę tam wracać.. Od kilkunastu lat pozostaję w związku z osobą, która zawsze miała skłonności do depresji, a zaburzenia nerwicowe nierzadko kończyły się na ostrym dyżurze. Ja również mam za sobą ciężkie chwile i kilogramy antydepresantów przeszły przez mój organizm. Od 2 lat moje życie wygląda inaczej - walczę, by nie wrócić do przeszłości. Mam szanse na rozwój zawodowy, na odrobienie tego, co choroba zaprzepaściła mi w przeszłości. Nie skończone studia, przerywane okresy zatrudnienia - to wszystko nie powinno mieć znaczenia, gdy pojawia się realna możliwość "odrobienia" zaległości i rozpoczęcia od nowa... Niestety - sytuacja jest bardziej skomplikowana. Ta osoba nie chce zaakceptować mojej mobilizacji i zaczęła uważać mnie za wroga. Nazywa mnie pozbawionym uczuć cyborgiem, Terminatorem itp. Jest mi niezwykle ciężko spełniać zawodowe wymagania, realizować plany, ale wiem, że to moja ostatnia szansa w naszej sytuacji materialnej. Jestem na skraju wyczerpania psychicznego. Nie ma szans na współpracę, wspólne ratowanie togo, co się da, bo pojawił się nowy czynnik. Osoba uważa że jest chora na raka. Że umiera. Że to jest najważniejsze, a ja jestem ostatnią kanalią, bo ośmielam się mówić o teraźniejszości, o codziennych sprawach... Od miesięcy idzie na badania, oczywiście "w przyszłym tygodniu"... Widzę, że pogrąża się w paranoi, zaczyna pytać "Dlaczego właśnie ja"??? Widzę agresję, nie ma szans na logiczną rozmowę. Nie mam siły, próbuję wszystkich sposobów. Mam dość, a niestety od mojej sprawności intelektualnej i emocjonalnej zależy nasza materialna egzystencja. Konfrontacje kończą się płaczem w stylu dziecka i zarzutami o "nienawidzenie" i zmarnowanie życia... Bardzo się boję o nas. O tą osobę, o mnie... Bardzo się boję i jestem na skraju wyczerpania, fizycznie i emocjonalnie. Proszę o pomoc.
  4. Cześć :) Nie wiem co napisać na powitanie, ale mam nadzieję, że tu można być rozumianym i uczyć się rozumieć innych. Albo do końca zwariować Tak czy inaczej - Dzień Dobry.
×