Skocz do zawartości
Nerwica.com

ojtam

Użytkownik
  • Postów

    3
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia ojtam

  1. Ponieważ nie mogę się dodzwonić do mojego psychiatry, piszę tutaj bo potrzebuje jakiejś wskazówki. Dziś jest 5 dzień przyjmowania przeze mnie citabaxu 2x10 mg, mam duże skutki uboczne, potliwość, biegunki, drżenie całego ciała, to było do przejścia, ale wczoraj piekło mnie całe ciało, jak przy poparzeniu, trwało to chwilę, może trzy, cztery minuty ale wystraszyłam się, do tego dochodzi kłucie serca, z tąd moje pytanie, czy mam przyjąć kolejną ranną dawkę, czy może tylko na wieczór, albo odrazu odstawić całość? trochę się wystraszyłam.
  2. ojtam

    [Kraków]

    Też bym chciała dołączyć i sie z Wami spotkać, poznać kogoś z podobnymi problemami. Mi pasuje raczej każdy wieczorny termin i godzina, jak coś ustalicie to przyjdę. :)
  3. Dzień dobry wszystkim, Przeczytałam Wasze wpisy i komentarze i chyba chcę zadomowić się tutaj na dłużej, panicznie szukam zrozumienia, pocieszenia i dobrego słowa.. Ciężko jest samemu, gdy nikt w około nie rozumie, mimo że może i nawet próbuje zrozumieć to ja nie potrafię wyjaśnić, albo jak wyjaśnię to słyszę: „weź się w garść, będzie dobrze, potrzeba czasu”. Tak, czasu, ale ile tego czasu? Męczę się z depresją od 4 lat, nie potrafię dać sobie z nią rady, chociaż wydaje mi się, że nauczyłam się z nią żyć. Przyzwyczaiłam się do tego, jaka jestem, do moich nastrojów, załamań, braku siły by wstać z łóżka, przyzwyczaiłam się do swojego małego świata, do którego dopuszczona była tylko jedna osoba. Czułam się bezpieczna, otoczona opieką, nie potrzebowałam innych osób, zamknęłam się całkowicie na świat, na ludzi, każdego dnia uciekałam przed rozmową, spotkaniem, wyjściem gdzieś. Każdego dnia zamykałam się coraz bardziej, na wszystko i na wszystkich, zamknęłam się na tyle, że przestałam dopuszczać do mojego świata tej jednej jedynej osoby, która była przy mnie zawsze, w moich wzlotach i upadkach, w dobrych i złych chwilach, zamknęłam się na osobę, która chciała razem ze mną zamknąć się w moim świecie, odrzucając wszystko byle mi tylko pomóc.. Nasz związek trwał 7 lat, wspólne dorastanie, dojrzewanie, burze hormonalne, wspólne dostosowywanie się do życia, do świata, wspólne wizyty u psychiatry, psychoterapeuty żeby tylko mnie podnieść i mi pomóc. Odrzucałam tą pomoc setki razy, ale ta osoba nadal o mnie walczyła, gdy obiecywałam zmiany-wierzyła, i tak ze mną trwała.. Zbudowaliśmy razem życie, wspólne mieszkanie, wspólne problemy, wspólny świat. Myślałam, że to już tak na zawsze, w końcu tyle lat razem.. Aż końcu coś w niej pękło, pękło po 4 latach smutku, rozpaczy i walczenia o mój uśmiech, a w zamian dostając tylko łzy, nieuzasadnione pretensję i ciągłe niezadowolenie, pękło, nie wytrzymała i odeszła ode mnie, zostawiając mnie samą. Doprowadziłam do tego, że nie mam nikogo, nikogo do „zwykłej codzienności”, nie mam prawa czekać na telefon, bo nikt nie zadzwoni, nie przyjdzie, nie porozmawia. Doprowadziłam na własne życzenie do samotności, która mnie teraz przeraża, z którą nie umiem sobie poradzić. Nie mam nikogo z kim mogłabym porozmawiać, choć tak naprawdę wcześniej też z nikim nie rozmawiałam, ale wiedziałam, że ta osoba przy mnie jest, jest i zadba. Nie umiem bez niej żyć, choć z nią tez nie umiałam.. Musze stanąć na nogi, musze się podnieść i poradzić ze swoją depresją, nerwami i urojeniami raz na zawszę, muszę, bo obiecała, że gdy się z tym uporam to wróci.. Ale wiecie, samemu tak ciężko. Proszę powiedzcie mi, szukam psychiatry a w mojej małej mieścinie na ogłoszeniach znalazłam tylko lekarza psychiatrę-seksuologa, może moje pytanie jest głupie ale czy mogę do niego iść z depresją? Czy on zrozumie?
×