Ja uważam, że jestem inny, odmieniec, dziwoląg, który zmarnował sobie życie. Chwilami mam powiedzmy dobry humor ale ten stan zaraz mija. Piszecie, że są ludzie którzy budzą się z takimi uczuciami w wieku 50 lat, dla mnie to już żadna różnica bo ja to już czas przeszły bez przyszłości - porównałbym siebie do osób, którzy są przykuci do łóżka na całe życie! Zmarnowałem przegrywając swoje życie. Jakie miałbym wyciągnąć wnioski, kiedy miałem porąbane życie, kiedy ja tylko chciałem sobie jakoś ułożyć życie? Ja już nawet nie potrafię normalnie funkcjonować, zaczynam się stresować jak mam coś do załatwienia, że coś spieprzę jak dziecko - to nie jest normalne. Nie potrafię się już niczym cieszyć, lubiłem czytać książki a teraz nie potrafię się skupić.
Dzisiaj byłem na urodzinach u znajomych, czułem się jak kretyn nie pasujący do towarzystwa. Reszta się śmiała cieszyła a ja udawałem, że dobrze się bawię miałem ochotę wyjść zaraz po przyjściu.
Jak by nie dzieci, które mnie ciągnęły do innego pokoju aby się z nimi pobawić to pewnie bym wyszedł, chociaż wtedy się uspokoiłem odstresowałem i po prostu się z nimi bawiłem i przez chwilę czułem się jak dawniej - normalnie, bo byłem troszku uśmiechnięty.
Wracałem do towarzystwa to już mnie cholera brała, jedynie co sobie obiecałem, że nie będę pił wódki, o dziwo mi się udało - ale chyba to tylko dzięki dzieciakom, reszta piła. Momentami ktoś coś głupiego do mnie powiedział, ja wiem że w żartach ale nie potrafiłem się odnaleźć i zripostować, lecz jak kretyn coś idiotycznego powiedziałem. I chwilami czułem się jak by reszta mnie traktowała jak powietrze.......
W tym towarzystwie była jedna para z dzieckiem, których bardzo ich lubię i wiem, że i oni mnie lubią. Często siebie nawzajem odwiedzamy. Zaczęli się już tylko ze mną umawiać na wyjazd w góry jak tylko cieplej się zrobi, a ja nawet nie wiem jak ja mam im odmówić, bo za cholerę nie mam ochoty nigdzie jechać......
Właśnie im w ostatnim czasie kiedy wypiłem dość dużo, to podobno się wyżaliłem, że zawiodłem się na kobietach. Powiedziała mi o tym, ja byłem w szoku miałem ochotę schować się pod ziemię, lecz mi powiedziała, że ja po wypiciu powiedziałem to co mi na sercu leży i dodała żeby każdy facet był taki jak ja. A jaki ja jestem? Beznadziejnym ponurakiem. Od tego momentu mam cholerne poczucie wyrzuty sumienia, bo powiedziałem o tym co chciałem zachować dla siebie, pewnie teraz z litości na mnie patrzą.
Boże jak ja im zazdroszczę, zaraz się rozbeczę przepraszam dobranoc.