Skocz do zawartości
Nerwica.com

odmieniec2012

Użytkownik
  • Postów

    4
  • Dołączył

Treść opublikowana przez odmieniec2012

  1. odmieniec2012

    Odmieniec?

    @zatracony Ja nie wiem czy mam depresję czy jej nie mam. Puki co to ja nie mam zamiaru iść do nikogo, kto mógł by to potwierdzić. Ja po prostu delikatnie mówiąc jestem cholernie nieszczęśliwy. A na pewno to nie mam zamiaru truć się jakimiś sztucznymi chemikaliami co miało by mi poprawić samopoczucie. Nie szczęśliwość z życia i dystymia w moim przypadku to odmienne stany. Fakt jestem bardziej teraz niż dawniej nerwowym, może mam niższą samoocenę, może i straciłem sens życia, ale na pewno nie mam zaburzeń osobowości, nie mam myśli samobójczych - ja pragnę żyć, ale chcę się z kimś dzielić moim życiem a nie być samemu. Wracam po pracy do domu do pustych ścian, nie mam do kogo gęby otworzyć. Dla tego mnie irytują spotkania ze znajomymi bo po prostu im zazdroszczę i dla mnie to jest ciężkie przeżycie. W pracy w śród obcych osób, to powiedzmy że jakoś w miarę się czuję bo mam gębę do kogo odezwać. Czy ja jestem pewnym że byłbym dobrym mężem i ojcem? Ja jestem z natury spokojną osobą, nie kłótliwą, z wyczuciem taktu do sytuacji, jestem ugodowy, nie na widzę kłótni ani krzyków, ja nawet z nikim jeszcze się nie pokłóciłem bo to nie w moim stylu. Więc uważam, że byłbym w miarę dobrym mężem, może nie idealnym, ale z którym można przejść przez to cholerne życie. Czy byłbym dobrym ojcem? Jeśli Bóg obdarzył by mnie dzieckiem to na pewno bym był dobrym ojcem - ja kocham dzieci, lubię przebywać w ich towarzystwie. Dzieci mnie lubią. Tylko mnie na imprezach ciągną abym się z nimi bawił nikogo więcej, a są to dzieciaki od 2 do 8 lat.
  2. odmieniec2012

    Odmieniec?

    Ja uważam, że jestem inny, odmieniec, dziwoląg, który zmarnował sobie życie. Chwilami mam powiedzmy dobry humor ale ten stan zaraz mija. Piszecie, że są ludzie którzy budzą się z takimi uczuciami w wieku 50 lat, dla mnie to już żadna różnica bo ja to już czas przeszły bez przyszłości - porównałbym siebie do osób, którzy są przykuci do łóżka na całe życie! Zmarnowałem przegrywając swoje życie. Jakie miałbym wyciągnąć wnioski, kiedy miałem porąbane życie, kiedy ja tylko chciałem sobie jakoś ułożyć życie? Ja już nawet nie potrafię normalnie funkcjonować, zaczynam się stresować jak mam coś do załatwienia, że coś spieprzę jak dziecko - to nie jest normalne. Nie potrafię się już niczym cieszyć, lubiłem czytać książki a teraz nie potrafię się skupić. Dzisiaj byłem na urodzinach u znajomych, czułem się jak kretyn nie pasujący do towarzystwa. Reszta się śmiała cieszyła a ja udawałem, że dobrze się bawię miałem ochotę wyjść zaraz po przyjściu. Jak by nie dzieci, które mnie ciągnęły do innego pokoju aby się z nimi pobawić to pewnie bym wyszedł, chociaż wtedy się uspokoiłem odstresowałem i po prostu się z nimi bawiłem i przez chwilę czułem się jak dawniej - normalnie, bo byłem troszku uśmiechnięty. Wracałem do towarzystwa to już mnie cholera brała, jedynie co sobie obiecałem, że nie będę pił wódki, o dziwo mi się udało - ale chyba to tylko dzięki dzieciakom, reszta piła. Momentami ktoś coś głupiego do mnie powiedział, ja wiem że w żartach ale nie potrafiłem się odnaleźć i zripostować, lecz jak kretyn coś idiotycznego powiedziałem. I chwilami czułem się jak by reszta mnie traktowała jak powietrze....... W tym towarzystwie była jedna para z dzieckiem, których bardzo ich lubię i wiem, że i oni mnie lubią. Często siebie nawzajem odwiedzamy. Zaczęli się już tylko ze mną umawiać na wyjazd w góry jak tylko cieplej się zrobi, a ja nawet nie wiem jak ja mam im odmówić, bo za cholerę nie mam ochoty nigdzie jechać...... Właśnie im w ostatnim czasie kiedy wypiłem dość dużo, to podobno się wyżaliłem, że zawiodłem się na kobietach. Powiedziała mi o tym, ja byłem w szoku miałem ochotę schować się pod ziemię, lecz mi powiedziała, że ja po wypiciu powiedziałem to co mi na sercu leży i dodała żeby każdy facet był taki jak ja. A jaki ja jestem? Beznadziejnym ponurakiem. Od tego momentu mam cholerne poczucie wyrzuty sumienia, bo powiedziałem o tym co chciałem zachować dla siebie, pewnie teraz z litości na mnie patrzą. Boże jak ja im zazdroszczę, zaraz się rozbeczę przepraszam dobranoc.
  3. odmieniec2012

    Odmieniec?

    @ovverdose Ja już nie mam siły kompletnie na nic. Jak bym miał coś w sobie niby wspaniałego, to pewnie nie czuł bym się zagubiony, bezradny w tym pochrzanionym nic nie znaczącym życiu. Ja przez te lata pewnie że chciałem wykorzystać moje życie jak najlepiej. Wszystkie zawody w relacjach z dziewczynami to mnie jeszcze bardziej dobijało. Dla mnie nie ma nic ważniejszego jak mieć własną rodzinę, wspierać się trudami jak i cieszyć się życiem. Człowiek według mnie nie jest stworzony po to, aby egzystował we świecie samemu lecz być z kimś. Chyba, że Pan Bóg stwierdził inaczej co do mojej osoby. Nawet nie potrafię już chodzić do kościoła. Tak masz racje, moje życie to jedna wielka monotonia, i tak będzie do końca moich dni. @Bellatrix Kiedy ja się naprawdę czuję jak odmieniec. Tylko że życie do 30 a po 30 to jednak jest różnica nawet sprawność fizyczna daje już o sobie znać. Tak skupiam się tym co mam - tylko co ja mam? Nie mam nic! Ja już naprawdę nie potrafię w normalny sposób funkcjonować. Jak już wspomniałem unikam kontaktów ze znajomymi - chociaż jak pójdę to się chociaż przez moment pobawię się z ich dzieckiem 4 latką - to jest jedna z niewielu chwil że się uśmiecham i jestem bardziej radosny. A po powrocie do domu to mam ochotę zacząć płakać................... Mam w sobie taką pustkę.
  4. odmieniec2012

    Odmieniec?

    Piszę tutaj bo nie wiem co mam o sobie myśleć - a myślę o sobie delikatnie mówiąc źle. Mam już aż 31 lat, szczupły cholerny okularnik najpiękniejsze wydawało by się lata młodzieńcze już za mną, a piękne niby te lata nie były, bo moje problemy towarzyszą mi już od kilku lat, lecz teraz są one nie do zniesienia. Często mam ochotę płakać jak dziecko. Mieszkam z rodzicami nie mam własnej rodziny, a bardzo pragnę mieć żonę, dziecko. Boję się samotności, jestem z tych nieśmiałych. To co mnie jeszcze kilkanaście tygodni choć troszku mnie cieszyło to teraz mnie denerwują, na nic nie mam ochoty na niczym nie potrafię się skupić, jestem ciągle smutny, zły, zdenerwowany, mam wyrzuty sumienia że najpiękniejsze lata spieprzyłem. Jedynie w pracy i u znajomych robię dobrą minę do złej gry. Nawet nie mam ochoty już do moich znajomych chodzić - są to moi najlepsi znajomi ale nie wiem jak to nazwać, ale chyba zazdroszczę im bo mają siebie i dziecko, po prostu unikam ich jak tylko mogę. Czuję się ten jako gorszy od innych taki nieudacznik, odmieniec który nie ma tego co mają inni od lat od szczenięcych lat, a ja? A ja mam już tyle lat, że na pewne rzeczy już jest za późno, dałem sobie już święty spokój ze wszystkim. Ja już nie dążę do niczego, bo nie mam już siły na nic. Ten wiek co mam to mnie przeraża, cholernie mnie przeraża, że już wszystko za mną. Ostatnio nawet złamałem zasadę, którą dałem samemu sobie już dawno temu, że: cokolwiek by się stało nie będę nadużywał alkoholu - przegrałem i z tym. Od początku roku w zasadzie codziennie robię sobie drinka a nawet dwa. Jedynie trzymam się zasady - że nie pójdę do łóżka z pierwszą lepszą i tak do dnia dzisiejszego ( chyba to jedynie z tego jestem troszku dumny z siebie, że potrafię się powstrzymać i nie zepsuć jakiejś dziewczynie życia - lecz czy to jest uzasadnione? ) Tak tylko bez celu wegetuję w tym cholernym świecie. Ostatnio na imprezie troszku dużo wypiłem z całego towarzystwa zostali tylko naprawdę moi najlepsi znajomi, kolega też sporo wypił jego żona nic nie piła bo i było ich też dziecko i kiedyś po imprezie któregoś dnia mi powiedziała, że jak wypiłem to powiedziałem jej co sądzę o jej małżeństwie, a ja nic nie pamiętam co powiedziałem, lecz mi powiedziała pewne zdanie, które mi nie daje spokoju: żeby każdy facet był taki jak ty. A ja te słowa często słyszę, lecz co to zmienia w moim pochrzanionym życiu? Przepraszam za te bzdury co napisałem.
×