Skocz do zawartości
Nerwica.com

askim

Użytkownik
  • Postów

    2
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez askim

  1. Witam wszystkich. Szukałam podobnego wątku ale nie znalazłam więc postanowiłam załozyć nowy :) Przez ponad pół roku chodziłam do psychologa i walczyłam ze napadami paniki (scisk w gardle, dusznosci, myśli, że zaraz umre...) i strachem przed uduszeniem się. No i po jakiś 4 miesiącach napady się zmniejszyły i na sile i na częstotliowści, a potem jak już nawet się pojawiały to umiałam sobie z nimi radzić. Gdy tylko przestałam chodzić do mojej pani psycholog, wszystko wróciło, jednak nie miałam możliwości pójść do niej ponownie, wiec stwierdziłam, że spróbuję sobie poradzić z tym sama. Zajęło to sporo czasu, bo aż pół roku, ale znów potrafie nad sobą panowac i napady paniki zniknęły (tz nareszcie do mnie dotarło, że na pewno przez to nie umrę). Tyle że pojawił się nowy probem i nie jestem pewna czy jest to jakoś związane z tym co przechodziłam wcześniej, a mianowicie, zaciskają mi się szczęki, muszę co jakiś czas nabierać bardzo głębokie wdechy, czuję jakbym miała jakąś wodę w krtani i za nic nie daje rady tego wyksztusić a język mam taki napięty że mam wrazenie, że jest ze trzy razy większy i przy tych głębokich wdechach musze go lekko wysunąc na wierzch, bo czuję, że zapycha mi gardło (ale tak na prawdę jest normalny, bo sprawdzałam w lusterku ) no i oczywiście ścisk w gardle. Tak się dzieje samo, bez względu na to czy jestem zła, smutna, wesoła, w domu czy w szkole. I tu pojawia się moje pytanie, czy to się dzieje w mojej głowie i mogę to zbagatelizować, czy to może być jakaś choroba i powinnam się udać do lekarza? Bo to jest dość uciążliwe zwłaszcza ten napięty język i to uczucie wody w krtani, ale fakt, że może to być wywołane przez moją wrodzoną nadmierną nerwowość może mi pomóc się samej z tym uporać, bez niepotrzebnego fatygowania lekarzy :) Z góry dziękuję za wszystkie odpowiedzi.
  2. Często przeglądałam to forum i nic sama nie pisałam, ale po przeczytaniu Twojego postu aż założyłam sobie konto żeby móc Ci odpisać. Mam dosłownie to samo co Ty. Cały czas boję się, że dostanę alergii i się uduszę. Jak tylko mam cos nowego zjeść to jest tragedia bo ja dosłownie czuję potem jak mi się gardło zaciska. Często chodze do łazienki i patrze czy nie puchnie mi język albo gardło. Najgorzej jest jak czuję jakieś mrowienie w krtani to wtedy dostaję szału że nie moge sobie tam zajrzeć (bo za glęboko) i sprawdzić czy jest spucnięte czy tylko sobie znów wmawiam, chociaz w głebi duszy wiem że to nie jest prawdziwe, ale trudno jednek w to uwierzyc jak się czuje, że sie nie może oddychać... Tak samo jest z nowymi lekami, często ich nie biorę, albo własnie biorę tak, żeby przy pierwszym zażyciu ktos przy mnie był i w pore mógł zadzwonic po karetkę jak sie zacznę dusić. Chodziłam na terapie do pani psycholog przez około 8 miesięcy i na prawdę pomogło. Musiałam przerwać terapię, bo się wyprowadzałam daleko na studia, a panią psycholog miałam obok rodzinnego miasta. Z resztą myślalam, że juz się wyleczyłam bo czułam się wtedy tak świetnie jak jeszcze nigdy. Leków nigdy nie brałam, chciałam sobie poradzic z tym sama i podobno (nie wiem czy to jest prawda, czy nie, wiec na mnie nie krzyczcie) jeśli ktoś da sobie radę z tym bez leków to potem są mniejsze prawdopodobieństwa do nawrotów. Z resztą ja bym się tych leków bała, więc same te leki by mnie stresowały i doprowadzały do tego, że bym znów sie dusiła. Niestety za wczesnie przerwałam terapię i napady leku wróciły, i to mocniejsze. Staram się z tym radzić sobie na razie sama, wmawiać że jestem silna. Ale chyba czas jednak znów sie wybrac do jakiegoś psychologa. Wiesz co mi pomaga w takim napadzie lęku przed uduszeniem? Mówię sobie (jak czuje, że się duszę): Ej przecież mozesz oddychać, więc czemu boisz się że sie udusisz? I że już miałam takie uczucie tysiące razy i jescze jakoś ani razu nie umarłam więc teraz pewnie tez nie umrę. A nawet jak sie uduszę to trudno, będzie mi już wtedy wszystko jedno ;p A co do pszczół to też się ich boję, zwłaszcza że je połknę i jakbym mogła, to bym też nosiła ze sobą wszedzie strzykawke z adrenaliną i jeszcze milionami innych leków na alergie czy opuchliznę. Wiem co czujesz, dokładnie wiem co czujesz... Pozdrawiam i zyczę poprawy. Dasz sobie z tym radę! Obiecuję! Będę trzymac kciuki. -- 29 sty 2012, 00:44 -- Pomaga mi też wygadanie sie przyjaciólce z tego co się ze mną dzieję. Jakos jak na głos powiem co się ze mną dzieje, to dociera do mnie irracjonalność moich objawów i zachowań.
×