Skocz do zawartości
Nerwica.com

kari00

Użytkownik
  • Postów

    4
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez kari00

  1. kari00

    Zapytanie

    Mam nadzieję, że jutro zadzwonię, chociaż, za każdym razem jak mam dzwonić to wmawiam sobie, że w tej chwili na pewno jest zajęty. Dzisiaj też mam wyjątkowo dobry humor, więc to tez poniekąd oddala mnie od tej wizyty, ale było tak źle, że chyba po prostu muszę tam iść, bo jak znowu będzie źle to już nie będę w stanie. Ja też jestem strasznie wrażliwa, czasami jedyny sens swojego życia odnajduję w pomaganiu innym, póki co w takich drobnych sprawach, martwię się, interesuje co się dzieje itd. Również zastanawiałam się nad jakąś "działalnością charytatywną" pomocą, ale boję się, że będę tam ciągle płakać, nie wytrzymam. Trzymaj się ciepło :)))
  2. kari00

    Zapytanie

    Własne cierpienia niezwykle uwrażliwiają na problemy innych ludzi, człowiek wie czego potrzebują inni, bo samemu mu tego brakuje... Uściskałabym Cię kochana gdybym mogla. Studia... Eh... Ja mam za tydzień ważny egzamin, ale kompletnie się nim nie przejmuje i nie uczę, bo inne rzeczy wszystko mi przesłaniają. Jutro mam nadzieję zdobędę się w końcu na telefon do psychiatry, dzisiaj juz prawie to zrobiłam, boję się tylko, że zada mi jakieś intymne pytania na które nie będę chciała odpowiedzieć, będę się krępować. Takie pytania padają na pierwszej wizycie?
  3. kari00

    Zapytanie

    Dzięki, chyba takiej odpowiedzi potrzebowałam. U mnie nie wiem skąd to się wzięło, chociaż mam kilka podejrzeń... Na pewno stopniowo narastało, aż w końcu osiągnęło apogeum, coś pękło nie wiem... Ostatnio było bardzo źle, ale dzisiaj czuje się zupełnie dobrze. Z tym spaniem to jest tragedia, nie wiem czy to lenistwo czy problem psychiczny, ale po ostatnim ataku lęku, wmówiłam sobie, że mam raka, że to koniec, przepłakałam całą noc potem spałam przez cały dzień a w nocy gniłam w łóżku, bo nie byłam w stanie robić nic innego poza leżeniem. Teraz też schowałabym się przed wszystkim i przeleżałam w łóżku resztę życia, nic mi się nie chcę, na nic nie mam ochoty. W nocy siedzę w internecie, nic nie robię, wegetuje a dnie przesypiam. Ledwo udaje mi się przychodzić na zajęcia. Nie chcę wszystkiego stracić. Boję się, że lekarz odeśle mnie to psychologa, na terapie raz w tyg, czy nawet więcej razy w tyg a za każdą wizytę 100zł, pieniędzy po prostu na to nie mam... Jeszcze raz serdecznie dziękuję Ci za odpowiedz, mam nadzieję, że się nie poddajesz, pamiętaj człowieka można zniszczyć nie pokonać, mam nadzieję, że znajdziesz radość, szczęście i spokój- życzę Ci tego z całego serca. Pozdrawiam
  4. kari00

    Zapytanie

    Witam, (mam nadzieję, że komuś będzie chciało się przeczytać to co napisałam i udzielić porady) Postaram pokrótce opisać mój problem, z którym nie wiem do kogo powinnam się zgłosić. W ostatnim czasie (przez około tydzień-dwa) miałam sile napady lękowe o podłożu hipochondrycznym- (lęk w skali 1-10 wynosił jakieś 8 czy 9pkt) płakałam przez całą noc, przeżywałam paniczny strach. Wszystko mnie wzrusza, płaczę prawie codziennie jeśli nie częściej, ciężko mi wstać z łóżka, wyjść z domu, raz zdarzyło mi się spać a właściwie leżeć w łóżku przez cały dzień i całą noc. Już nawet spotkania z przyjaciółmi nie poprawiają mi humoru, jest mi smutno, nie cierpię, ale po prostu nie potrafię być wesoła. Jestem w stanie prowadzić, jeśli nie normalne to jakiekolwiek życie, ale kompletnie nie mogę skupić się na nauce, rzeczach ważnych, nie interesuje mnie to co powinno, na niczym mi nie zależy. Od wczoraj jest jakoś lepiej, jednak wciąż nie mogę się uczyć, doskwiera mi kompletny brak koncentracji, nawet gdy nic złego się nie dzieje odczuwam niepokój, NIEZWYKLE martwią mnie dla nikogo nic nie znaczące błahostki, wszystko wyolbrzymiam. Nie wiem czy moje problemy nie wynikają ze zwykłego LENISTWA i hm... Swoistego charakteru. Mój problem uniemożliwia mi normalne życie zwłaszcza naukę, nie wiem czy powinnam zwrócić się do psychiatry czy psychologa. Wolałabym umówić się na wizytę u psychiatry jednak nie wiem czy moje problemy nie są zbyt nieistotne i wyolbrzymione, z drugiej strony myślę jednak, że potrzebowałabym leków, które umożliwią mi normalne funkcjonowanie, a nie bierną i beznadziejną egzystencję, a także lekarza... Mieszkam sama, utrzymuje mnie moja matka, z którą chyba nie łączą mnie żadne realne więzi emocjonalne, nie chce mówić jej o wizycie, boję się jednak, że leczenie będzie kosztowne. Znalazłam w internecie na str czegoś w rodzaju poradni psychologicznej tel do psychiatry, jest napisane żeby dzwonić bezpośrednio do os, z którymi chcemy się skontaktować... Mam tak po prostu do niego zadzwonić i spróbować się umówić? Nie wiem... Eh. Dzisiaj jest jakoś lepiej, właściwie zupełnie dobrze. Podsumowując: Czy ja mam realny problem, czy po prostu wymyślam, żeby uciec przed obowiązkami? Czy psychiatra nie uzna moich problemów za zbyt błahe?
×