Skocz do zawartości
Nerwica.com

madziak12341

Użytkownik
  • Postów

    9
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia madziak12341

  1. Mam problem, otóż niedawno zaczęłam terapię w nurcie psychodynamicznym, miałam dwie konsultacje i mam już wyznaczone stałe godziny. Wczoraj w ostatniej chwili odwołałam pierwszą sesję i czy w takim razie będę musiała płacić za ta godzinę na której nie byłam? I jeszcze jedno pytanie czy jak terapeuta wystawia rachunek pod koniec miesiąca to płaci sie odrazu?
  2. no tak najlepiej jechać stale na koniku "to wina rodziców" -,-
  3. Ale wiecie, że po takiej terapii (wstępnej) trzeba kontynuować leczenie (prywatnie).. no chyba, że wystarczy wam pogaduszka z psychologiem raz na ruski rok
  4. Witam Mam zaburzenia obsesyjno-kompulsywne, prócz tego zaburzenia osobowości. Odbyłam półroczną terapię na oddziale zaburzeń osobowości i według zaleceń powinnam kontynuować terapię wglądową, ale zastanawiam się, czy natrętne myśli, czynności, lęki nie powinno się leczyć behawioralnie. Te natręctwa mi nie pozwalają normalnie funkcjonować, jestem ciągle rozdrażniona, a jak nie zrobię, bądź nie pomyślę czegoś co dyktuje mi podświadomość, co jest zupełnie pozbawione sensu, to mam wrażenie, że coś się złego wydarzy, np. oślepnę, przytyję. Uczę się teraz do matury i naprawdę jest mi ciężko skupić się na nauce, jeśli co chwilę muszę wstawać do stołu i poprawiać obrus, alb 20 razy zapalać i gasić światło dopóki nie poczuję w środku chwilowej ulgi, bo jeśli tego nie zrobię to np. oślepnę i w ten sposób nie zdam, bo nie będę mogła się uczyć.. to chore.. W przeszłości brałam neuroleptyki niby na lęki, na "posklejanie mnie" jak to tłumaczył lekarz, ale brałam duże dawki i przez to też wkręcałam sobie choroby psychiczne, jak schizofrenia. . Nie wiem jak już walczyć z tymi natręctwami, we wtorek zaczynam terapię analityczną, a ja nie wiem czy to jest najlepsza forma pomocy, do tego ona jest bardzo kosztowna
  5. ja na swój termin czekałam 7 miesięcy cierpliwie i nie rościłam dlaczego tak długo..
  6. Boże.. dziewczyno jak ty panikujesz z powodu niedojechania na oddział (co wcale nie jest trudne) to nie wiem jak ty dasz radę tam w przypadku zakwalifikowania -.-
  7. Witam, mam problem, otóż niedawno skończyłam pracę (byłam w ruchu) przez co troszkę schudłam jedząc mniej, teraz od kilku dni jestem bez pracy (na razie) i praktycznie w żadnej aktywności, ot czasami posprzątam, wyjdę z psami, jem stosunkowo niedużo a bardzo boję się, że przytyję (mam z tym problem natury psychicznej), czy jeśli będę ograniczać jedzenie to nie przytyję? Przeraża mnie myśl, że za kilka tygodni przytyję. Przykładowo w dzień jem rano 2 kromki razowego z serem, na drugie śniadanie płatki, na obiad lekkostrawna zupa, w tym przewijają się wafle ryżowe sonko, alb jogurt z musli. Boję się strasznie, bo po każdym "małym" posiłku przeglądam się w lustrze i mam wrażenie, że przybyło mi wagi Im dłużej jestem w domu tym bardziej boję się z niego wyjść i spotkać choćby z koleżanką. Czuję się jak beczka mimo, że przy wzroście 165 ważę 54 kd. To mnie przerasta, bo po domu (jak czuję, że jestem za gruba) to chodzę owinięta kocem, albo spędzam dużo czasu przed lustrem, macam swoje uda, brzuch, etc.), a czasami boję się wejść na wagę, że mi podskoczy kilo, albo więcej
  8. nie ma co liczyć, że pół roku spowoduje widoczne zmiany. Ludzie idą na oddział, myśląc że tam wszystko się zmieni, bo to w końcu pół roku "intensywnej" pracy nad sobą, są zrozpaczeni i są w stanie wszystkiego się chwycić a zarazem wydaje im się że są w pełni zmotywowani, a ta motywacja często zostaje zachwiana w czasie pobytu. Sama odbyłam leczenie tam rok temu i z pewnością nie jest to miejsce przemian i cudów, ludzie są różni i ciężko odnaleźć się wśród różnorodnych zaburzeniowców, którzy wytykają ci co robisz nie tak w sposób czasami zbyt dosadny i albo to przyjmiesz, przemyślisz co jest trudne bo to się słyszy często jest bolesne i chybione albo negować wszystko co będzie odbierane jako brak chęci do zmiany
×