Skocz do zawartości
Nerwica.com

Przebudzony

Użytkownik
  • Postów

    5
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Przebudzony

  1. Mam dystymię od wielu lat i najlepiej znoszę pracę, w której nie muszę za wiele robić i nie jestem narażony na stres.
  2. Przebudzony

    rozpamiętywanie

    ja w tym nie widzę jakiegoś szczególnego rozpamiętywania, tylko złość na to, że nie potrafiłaś zawalczyć o siebie i teraz też nie potrafisz. Uważasz, że jak już 7 lat minęło, to będziecie tak do końca życia bo bóg tak chciał? Moja znajoma rozwiodła się dokładnie po 7 latach i jest z tego bardzo zadowolona. Kulturalne narzekanie, że nie jesteś szczęśliwa, niewiele Ci da.
  3. Przebudzony

    strach

    to prawda, zawsze byłem nieśmiały, ale zupełnie mi to nie przeszkadzało. Depresję mam od 8 lat, ale teraz nie czuję się tak zdołowany jak kiedyś. Od niedawna nagrywam czasem jakieś wypowiedzi do kamery. Docelowo chcę zrobić vloga na Youtube, ale to jak się ogarnę. Też myślę, że takie ćwiczenia są dobre. Dzięki za odpowiedź
  4. Przebudzony

    strach

    Nie potrafię pozbyć się strachu. Rano na przykład, ogarnia mnie tak paniczny strach, że maksymalnie się przymuszam, żeby wstać i stawić czoła codziennym wyzwaniom. Boję się konfrontacji z ludźmi (jak z nimi rozmawiam, często dopada mnie stres i zaczynam się jąkać albo zacinać) - boję się ich krytyki, chociaż wiem, że nie ma się czego bać i nic mi się od tego nie stanie. Mam też przez to problem z wystąpieniami przed publicznością, których miałem już około 20. Kiedyś byłem pewny siebie i podejmowałem bardzo wiele wyzwań, a teraz zachowuję się jak c*pka, która zostaje pod kołdrą i ucieka od wszystkiego. Macie jakiś pomysł jak stanąć ponad tym strachem i znów uwierzyć w siebie? Chodzi mi o jakieś konkretne działania, miejsca w których mógłbym zmienić nastawienie do czegoś itp. Na psychoterapie chodziłem przez 3 lata i zamierzam wrócić, ale na razie chcę się ogarnąć z umową w pracy i ubezpieczeniem NFZ.
  5. Bomba, jestem w bardzo podobnej sytuacji. Też ostatnie lata siedzę przed kompem, życie przecieka mi przez palce i nic mi się nie chce. Frustracja i złość w takim stanie sięgają zenitu. Ostatnio jednak zacząłem rozkładać ten problem na czynniki pierwsze i pracować nad nim na psychoterapii grupowej. Tak samo jak Ty, bardzo pretensjonalnie podchodziłem do tej sprawy. Bo kiedyś czułem się tak znakomicie i miałem siły na wszystko, a teraz jest totalne przeciwieństwo i chcę za wszelką cenę znaleźć tą rzecz, która utrzymuje mnie w takim stanie, wyeliminować ją i będę się czuł jak kiedyś. Niestety nie znalazłem tej rzeczy przez 7 lat i myślę, że czegoś takiego po prostu nie ma. Mam pewną teorię, która mimo wszystko jest dla mnie pocieszająca i dająca jakieś perspektywy. Mianowicie, przez lata życia zbierały się we mnie różne negatywne doświadczenia, które w pewnym momencie się przepełniły i nastąpiło załamanie nerwowe, wypalenie. Tak jakbyś miał maszynę, w której w środku coś wybuchnęło i przepaliły się wszystkie podzespoły, przez co już zupełnie nie nadaje się do użytku. Nie wystarczy zastanowić się, który przycisk należy wcisnąć, licząc że zacznie działać jak wcześniej, tylko mozolnie naprawić całą maszynę. Będzie trzeba wymienić kilka podzespołów i zaprogramować maszynę na nowo. Podobnie u nas. Zmieniliśmy się może i nagle, ale na zasadzie wybuchu bomby siejącej spustoszenie. Teraz trzeba odbudowywać każdy szczegół, który nam przeszkadza. Ja np. już wiem, że muszę się nauczyć na nowo żyć. Nie potrafię funkcjonować w obecnym świecie i muszę się wszystkiego nauczyć od początku. Może i nie jest to zbyt ciekawa wizja, ale nie ma dla mnie nic ważniejszego niż świadomość, że jednak mimo takiego stanu, MOGĘ go zmienić i przestać trwać w tym letargu. Wracając do konkretów, to chyba warto sobie zadać pytanie czym dla Ciebie jest ten rozwój, w jakim kierunku chcesz poprowadzić swoje życie, co Cię przed tym blokuje i jakie są najłatwiejsze rzeczy, które możesz zrobić, żeby poprawić swój stan. Uwierz mi, że jest możliwe znalezienie chęci i sił, tylko musisz wiedzieć po co i nie wymagać od siebie za wiele. Myślę, że pisząc o tym tutaj, poczyniłeś już spory krok ku temu, żeby dowiedzieć się, co się z Tobą dzieje. Ja w podobnym stylu przedstawiłem sprawę na terapii i dowiedziałem się masy rzeczy, o których nie miałem pojęcia. Nie wiem jakie są przyczyny u Ciebie, więc nie mogę Ci zasugerować jakichś rozwiązań, ale myślę, że możesz to porozwiązywać, tylko musisz się jeszcze bardzo wiele podowiadywać o sobie, bo teraz widzę, że jest totalny chaos Miałem takie stany już klika, jak nie kilkanaście razy i zawsze dół wracał po kilku minutach, godzinach, albo dniach. Pojawiało się to, kiedy odkryłem coś nowego, co wydawało się tym odpowiednim przyciskiem, który przywraca mnie do stanu sprzed depresji. Jakaś zmiana postawy w jakiejś kwestii albo sam pomysł na tą zmianę. Niestety to tylko takie złudzenie, które powoduje euforię w stylu "wreszcie znalazłem to, co powodowało moją depresję!" i wtedy rzeczywiście się wydaje choćby depresja zniknęła i już nigdy nie wróci. Ale jak to przy złudzeniu, po krótkim czasie znika.
×