Bomba, jestem w bardzo podobnej sytuacji. Też ostatnie lata siedzę przed kompem, życie przecieka mi przez palce i nic mi się nie chce. Frustracja i złość w takim stanie sięgają zenitu. Ostatnio jednak zacząłem rozkładać ten problem na czynniki pierwsze i pracować nad nim na psychoterapii grupowej.
Tak samo jak Ty, bardzo pretensjonalnie podchodziłem do tej sprawy. Bo kiedyś czułem się tak znakomicie i miałem siły na wszystko, a teraz jest totalne przeciwieństwo i chcę za wszelką cenę znaleźć tą rzecz, która utrzymuje mnie w takim stanie, wyeliminować ją i będę się czuł jak kiedyś.
Niestety nie znalazłem tej rzeczy przez 7 lat i myślę, że czegoś takiego po prostu nie ma. Mam pewną teorię, która mimo wszystko jest dla mnie pocieszająca i dająca jakieś perspektywy. Mianowicie, przez lata życia zbierały się we mnie różne negatywne doświadczenia, które w pewnym momencie się przepełniły i nastąpiło załamanie nerwowe, wypalenie. Tak jakbyś miał maszynę, w której w środku coś wybuchnęło i przepaliły się wszystkie podzespoły, przez co już zupełnie nie nadaje się do użytku. Nie wystarczy zastanowić się, który przycisk należy wcisnąć, licząc że zacznie działać jak wcześniej, tylko mozolnie naprawić całą maszynę. Będzie trzeba wymienić kilka podzespołów i zaprogramować maszynę na nowo. Podobnie u nas. Zmieniliśmy się może i nagle, ale na zasadzie wybuchu bomby siejącej spustoszenie. Teraz trzeba odbudowywać każdy szczegół, który nam przeszkadza. Ja np. już wiem, że muszę się nauczyć na nowo żyć. Nie potrafię funkcjonować w obecnym świecie i muszę się wszystkiego nauczyć od początku. Może i nie jest to zbyt ciekawa wizja, ale nie ma dla mnie nic ważniejszego niż świadomość, że jednak mimo takiego stanu, MOGĘ go zmienić i przestać trwać w tym letargu.
Wracając do konkretów, to chyba warto sobie zadać pytanie czym dla Ciebie jest ten rozwój, w jakim kierunku chcesz poprowadzić swoje życie, co Cię przed tym blokuje i jakie są najłatwiejsze rzeczy, które możesz zrobić, żeby poprawić swój stan. Uwierz mi, że jest możliwe znalezienie chęci i sił, tylko musisz wiedzieć po co i nie wymagać od siebie za wiele. Myślę, że pisząc o tym tutaj, poczyniłeś już spory krok ku temu, żeby dowiedzieć się, co się z Tobą dzieje. Ja w podobnym stylu przedstawiłem sprawę na terapii i dowiedziałem się masy rzeczy, o których nie miałem pojęcia. Nie wiem jakie są przyczyny u Ciebie, więc nie mogę Ci zasugerować jakichś rozwiązań, ale myślę, że możesz to porozwiązywać, tylko musisz się jeszcze bardzo wiele podowiadywać o sobie, bo teraz widzę, że jest totalny chaos
Miałem takie stany już klika, jak nie kilkanaście razy i zawsze dół wracał po kilku minutach, godzinach, albo dniach. Pojawiało się to, kiedy odkryłem coś nowego, co wydawało się tym odpowiednim przyciskiem, który przywraca mnie do stanu sprzed depresji. Jakaś zmiana postawy w jakiejś kwestii albo sam pomysł na tą zmianę. Niestety to tylko takie złudzenie, które powoduje euforię w stylu "wreszcie znalazłem to, co powodowało moją depresję!" i wtedy rzeczywiście się wydaje choćby depresja zniknęła i już nigdy nie wróci. Ale jak to przy złudzeniu, po krótkim czasie znika.