Jurand, wiem, ze post jest "nie dzisiejszy", ale odniosę się do niego w Twoim mózgu powstało połączenie, które informuje Cie o błędzie (wypadek, lęk o bliskich, śmierc), ale tak naprawdę tego błędu nie ma, to Twoje urojenie, to tzw rytuały, dzięki, Którym myślisz, że czujesz się lepiej, ale tak naprawdę jest gorzej... jedynym wyjściem z nerwicy natręctw jest udanie się do naprawdę dobrego specjalisty i dobra terapia, terapia wstrząsowa, będzie ciężko, ale jeżeli przyłożysz się to pokonasz to gówno jak ja.
Mówię to do Wszystkich chorych, bo to jest choroba i nie oszukujmy się
Trzeba sobie to głośno powiedziec i przyznac się przed samym sobą, że z tym nie da się normalnie życ!
Strach przed brudem, przed śmiercią, chorobami i tysiącem innych rzeczy... ja np byłam uzależniona od mycia, nie podawałam nikomu rąk, bo się brzydziłam, czułam się brudna, myłam ręce co 5 min... lekarz kazał mi nie myc się trzy dni, płakałam, wyłam, ale nie robiłam tego, musiałam zacząc podawac ręce komukolwiek, nawet nieznajomym, wyłam, ale robiłam to ... przyzwyczaiłam się, czuję, że jest to nadal paskudne, ale robię to i nie boję się tego, nie panikuję gdy przechodzę obok śmierdzącego kibla w tunelu, nie mam potrzeby umycia się odrazu, funkcjonuję normalnie i życzę tego każdemu choremu na nerwicę
pozdrawiam