Witam, mam 22 lata i od kilku lat zmagam się ze skrupułami, nerwicą natręctw. POlega to mniej więcej na tym, że mam natrętne myśli i wykonuje natrętne czynności. Sytuacja ta pochałania praktycznie większość mojej uwagi w ciągu dnia. Moje myśli dotyczą tego, że pójde do piekła(co jest dokładnie przez moje myśli wytłumaczone dlaczego), a czynności natrętne mają na celu mnie od tego piekła ratować. W praktyce natręctwa polegają na tym, że mam przymus robienia tego czego nie chce robić, czyli musze wykonywać różne bezsensowne czynności(ciągłe wracanie się, bieganie po schodach itd), które są ogromnie męczące, oraz mam nakaz powstrzymywania się od rzeczy, które chce zrobić(pójść spotkać się ze znajomymi, obejrzeć film itd). Mój proces myślowy jest bardzo skomplikowany więc nie będę go tu przytaczał, ale wszystko to ma mnie ratować przed piekłem.
Mam też myśli, mówiące mi, że jeśli coś zrobie, coś coc chiałbym zrobić, a nie powinienem według moich myśli, lub czegoś nie zrobie co powinienem zrobić według moich myśli to będę musiał wykonywać pewne inne natręctwa, które mają mnie uratować przed piekłem, na które się skazałem wykonując, lub nie wykonując tych czynności. Teraz na przykład mam taką sytuację, że znajomi wyciągają mnie na tygodniowy wyjazd w góry na sylwestra. Bardzo chciałbym z nimi pojechać, ale natrętne myśli zabraniają mi tego, mówiąc że jeśli to zrobie to będę musiał wykonywać pewne natręctwo, którego się ogromnie boję, ponieważ okres kiedy je wykonywałem jest dla mnie traumą. Chciałbym więc prosić o rade, czy lepiej sprzeciwić się natrętnym myślom i pojechać narażając się na przykre konsekwencje, czy lepiej zostać, ale przynajmniej być spokojnym, choć wiem, zę będę czuł ogromny żal, zę nie pojechałem.
Wiem, zę powinienem pójść do psychologa. Chciałbym jednak zaznaczyć, ze chodziłem na psychoterapie, ale nadal głęboko siedze w problemie, ponieważ najlepszym lekartwem na natręctwa jest ich nie wykonywanie, sprzeciwianie się im, a ja tego nie potrafie zrobić. Nie potrafie zaryzykować. Mówie zaryzykoawć, ponieważ mój problem polega na tym, ze ciągle nie mam pewności, czy moje myśli są prawdziwe, czy nie. Rozmawiałem z wieloma księżmi na ten temat, jednak wtedy pojawiały się wątpliwości, ze może nie do końca dokładnie wytłumaczyłem im moje myśli, więc może źle mnie zrozumieli, więc nie mogłem im zaufać.