Skocz do zawartości
Nerwica.com

orzechgda

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez orzechgda

  1. Witam, przepraszam jezeli nie jest to odpowiednie miejsce na ten temat.. ale jestem bezradny i potrzebuje pomocy.. niestety sprawa jest troche skomplikowana bo nie chodzi o mnie tylko o moja Mame.. nigdy w zyciu sie tak nie balem o zdrowie Matki.. O toz od dluzszego czasu czesto klocilem sie z Mama.. niestety jest w tym duzo mojej winy bo dowiedziala sie ze popalam trawe.. na poczatku byla strasznie nerwowa, pozniej Jej przeszlo ale czasami miala napady szalu.. ja staralem sie to ukrywac ale niestety zapch marichuany jest tak intensywny ze nawet przy praniu wyczowala smrod.. W pewnym momencie doszlo do tego ze Mama zaczela mi mowic ze jestem uzalezniony bo od okolo pol roku zaczolem byc mniej ostrozny, duzo rozmawialismy na ten temat ale nie dalo sie wytlumaczyc.. co dla mnie jest kompletna bzdura.. jak chce to zapale ale potrafie odmowic.. niestety Mirka (nie chce powtarzac w kolko "Moja Mama") co jest zrozumiale w to nie wierzyla.. dla Mirki marichuana to narkotyk i zamyka to w jednym worku z amfetamina heroina itd.. bala sie ze skoncze na dworcu.. oprocz tego nie mielismy kolorowego zycia.. moj ojciec zostawil nas kiedy mialem 3 lata i od tamtej pory Mirka zyla w ciaglym stresie.. powodow bylo wiele.. ojciec ciagal nas po sadach , praca , itp itd... teraz mieszkamy w USA - nie chwale sie tym bo dal bym wiele zebym mogl wrocic do Polski.. Mama wiele razy czula sie slabo i narzekala na bole serca.. Mirka juz kiedys miala zalamanie nerwowe po rozwodze z ojcem... wrocila do normy po kilku miesiacah.. (bylem maly nie pamietam dokladnie) Tutaj zaczyna sie moj problem.. Dwa miesiace temu siedzialem wieczorem u kumpla.. no i palilismy ... w pewnym momencie zadzwonila Mama.. no i po glosie wyczula ze jestem "nacpany" zaczela strasznie histerysowac.. wpadla w szal.. w kilka sekund rozplakala sie i zaczela krzyczec ze juz dluzej tego nie wytrzyma i wylaczyla komorke.. ja niezastanawiajac sie wsiadlem do samochodu i przyjechalem do domu (okolo 20min) kiedy wszedlem do domu Mama zaczela wymachiwac rekami.. Nigdy w zyciu nie widzialem Mojej Mamy w takim stanie.. probowalem Ja uspokoic ale nadaremnie.. w pewnym momencie stracila przytomnosc.. ale po chwili sie obudzila.. zadzwonilem po karetke ale za nim przyjechali, Mama "wydobrzala".. i powiedziala ze wszystko jest ok i ze nie musi jechac do szpitala.. ale po 20 minutach dostala napadu glupawki.. Jak sie okazalo zaraz po telefonie do mnie wziela bardzo sile tebletki uspokajajace.. nie moglem ich znalesc i nie wiem jak sie nazywaja.. ale powiedziala mi o tym i zamiast pol tabletki wziela DWIE... bo bardzo zle sie czula.. jak juz mowilem nigdy nie wiedzialem Mirki takiej znerwicowanej.. powiedziala ze to tabletki uspokajajace ktore przypisal jej lekarz.. no i niedlugo po tym zasnela.. nastepnego dnia rano zadzwonilem do Niej kolo 10 rano.. i mialem wrazenie jakby byla na ostrym "haju" jakby te tabletki co wziela dzien wczesniej jeszcze ja trzymaly.. ja od razu poznalem ze znowu jest cos nie tak.. ale jak wrocilem z pracy kolo 18 to Matka wygladala i zachowywala sie calkiem do rzeczy.. w kazdym razie bylo znacznie lepiej niz dnia poprzedniego.. Ja sam troche sie uspokoilem.. no i przez kilka dnia taka sama sytuacja, wracalem z pracy do domu i Mama zachowywala sie w miare "normalnie" dalo sie z nia normalnie porozmawiac ale czasami sie powtarzala.. myslalem ze jest to przejsciowe i wkoncu polepszy.. ale niestety.. Dzisiaj musialem zostac dluzej w pracy, no i Mirka dzwonila do mnie 3 razy.. niestety nie mialem telefonu przy sobie i po godzinie napisalem SMS ze wyszedlem z pracy i niedlugo bede jak wrocilem do domu Matka znowu dziwnie sie zachowuje.. powtarza sie, zawiesza opowiada mi o czyms i zmienia temat 10 razy.. oprocz tego jest ciagle rozweselona.. jak siedzialem u siebie w pokoju to Mirka weszla i zaczela gadac 3 po 3... no i ja zaczolem jej mowic ze powinnismy pojsc do lekarza i zrobic jakies badania.. no a Mirka dalej swoje.. ze nie chce isc ze wszystko ok .. no i poklucilismy sie.. ja staralem sie nie podnosic glosu a Mama niby sie ze mna klucila ale do tego dziwinie sie usmiechala .. - takie sytuacje mialy juz miejsce wczesniej po "ataku szalu". Do wczoraj myslalem ze z Mama juz jest ok ale niestety mylilem sie.. Wydaje mi sie ze przez to ze nie odebralem telefonu Mirka myslala ze poszedlem sie "najarac" i dlatego nie odbieram.. i pewnie bardzo sie tym zdenerwowala i znowu Jej "odwalilo".. ogolnie to od tamtej pory pale bardzo zadko.. z czego jestem zadowolony bo zaczolem chodzic na silownie i spedzam wiecej czasu przy ksiazkach.. Bardzo Prosze o Pomoc .. Mam nadzieje ze wystarczajaco opisalem objawy ..
×