Skocz do zawartości
Nerwica.com

Qlimaxer1990

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia Qlimaxer1990

  1. Witam, mam wielki problem. Nie wiem co mama ze sobą zrobić, jak sobie pomóc. Mam prawie 22 lata, jestem mężczyzną. Problem opiera się głównie ma mnie i na matce. Otóż matka od dawna żałuje, że mnie urodziła, czesto mnie wyzywa od najgorszych, od brudasów, od synków tatusia. Jesteśmy pełną rodziną, lecz ona nienawidzi mnie i taty (jego nie wiem za co) mnie za to, że jestem inny. Mam swoje gusta, swoje zajęcia. Tańczę, ćwicze sztuke walki, uprawiam sport, naprawiam komputery, gromadze notatki, robie kolekcję filmów. Jej się nic we mnie nie podoba, cokolwiek zrobię to źle. Nawet jak coś zrobie dobrze to jej się nie podoba. Brat jest podobny do niej, też mnie obwinia, że nie jestem jak on (cwaniak, który by wszystkich ustawiał, bił, Kochał się z trzema kobietami, które by o sobie nie wiedziały i o tym, że są z nim) Ja taki nie będe, jestem sobą, jestem dobrym człowiekiem. Często wybuchają kłótnie, ojciec sie nie stawia bo nie chce dostać po tyłku. To przez nią nie zdałem bierzmowania (mówiła, że i tak mnie nie zechce żadna Kobieta), teraz żałuję, że sie nie uczyłem do niego, przez nią mam lęki, wszystkiego się boję. Całymi dniami siedzę w domu i nic nie robie. Pracy nie mogę znaleźć, bo nic nie umiem, nigdzie dziwnie mnie nie chcą. Jestem sam jak palec, nie mam przyjaciół, znajomych. Miałem 5 lat temu paczkę przyjaciół, lecz zostawiłem ich, bo cały czas by tylko pili, lub gadali o piciu. nienawidzę pić i tego tematu wogóle. Ostatnio poznałem wymarzoną Kobietę, jestesmy razem, choć czuję, ze robię błąd, że kręci jak wszystkie, ostatnio mówi, że trafiła do szpitala, miałem moment w którym nie wierzyłem jej, choć jej o tym nie mówiłem, chyba się wczoraj potwierdziło, nie jest tak naprawdę tam. Ona leży sama na sali (mówiła) ok, zadzwoniłem do niej, porozmawialiśmy, opowiadała, że robią jej ciągle badania nie wiedza co jej jest. Nagle? usłyszałem dźwięk połączenia z drugiego telefonu, bardzo wyraźny, tak jakby była w domu, potem głos jakby ojca i np, brata młodego. Nic jej nie mówiłem o podejrzeniach. Za rok obiecała, ze mnie do siebie zabierze, że zamieszkamy razem. Przed wigilia obiecała, że mnie odwiedzi w te ferie, teraz mi mówi ze nie przyjedzie bo nie ma pieniedzy, wczesniej mnie przekonywała, że ma, że nie będzie z tym żadnego problemu. (Mieszkamy po 2 stronach Polski). Okłamała mnie chyba conajmniej dwa razy. Ale cóż, nie przejmuję się tym, każda mnie okłamała w życiu. Wracając do tematu matki .. nie mam gdzie sie wyprowadzic, gdzie zamieszkać. dalsza rodzina z niewiadomego mi powodu odsunęła się od nas. Pracy nie mam, pieniędzy na własne mieszkanie. Chce sie stad wyniesc jak najszybciej. Ale jest jeszcze jeden problem, nie poradze sobie w życiu, nie umiem załatwiać spraw urzędowych, kompletnie jestem w tym temacie zielony. Gdy miałem pójść do urzędu pracy z umową o prace - pracowałem miesiąc na stadionie, tamci z urzędu wciskali kłamstwa, że to zła umowa, ze jakaś podrobiona, że tak naprawde nie pracowaem. 16 kwietnia skonczylem pracowac a 16 maja dopiero sie wyrejestrowałem (nikt mi nie powiedzial ze umowe o dzielo trzeba zglaszac) Oczywiscie ojciec ze mna był, rozmawial z nimi za kazdym razem, ostatnia rozmowa a raczej kłotnia w tym urzedzie byla dla mnie nie zrozumiala, jakies sprostowania .. nawet nie wiem co to jest i nie moge pojąć. Jestem ogólnie mało pojęty, mało rozmowny. Mam wielki problem z rozmawianiem, Jestem cichy, przytakuje tylko, nikt nie chce sie ze mną kolegować. Czesto mam problemy z wysławianiem się, zapominam słow, zaczynam się jąkać, moje wyznania do Kobiety, noje uczucia wydaja się przez to sztuczne, jakby nie płynęły prosto z serca. To wszystko przez Matkę. Błagam o pomoc, nie wiem co mam zrobić, żeby przestać cierpieć, co noc tylko płacze a za dnia śpię ostatnio. OD kwietnia zacząłem palić papierosy. Na psychologów żadnych mnie nie stać a najbliższy publiczny szpital psyciatryczny (jeśli chcecie zebym skontatowal sie z kims takim) znajduje sie z tego co wiem w Warszawie, to 120 KM ode mnie, skąd ja wezmę pieniadze na bilet skoro nigdzie mnie nie chca? Czyje ze przed wiekiem 30 lat albo umrę albo stanę się bezdomny, bo nie umiem sobie poradzić w życiu. Poradźcie mi co mam począć? Błagam!!!;( PS: Przepraszam za błędy, trzęsą mi się ręce i płacze pisząc to
×