Skocz do zawartości
Nerwica.com

gosiak1646

Użytkownik
  • Postów

    7
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez gosiak1646

  1. Rozumiem Cię dokładnie bo mi stany lękowe też przeszły sama sobie z nimi poradziłam a później chłopak mi dał tak do wiwatu , że wróciły ze zdwojoną siłą. Spowodowane wszystko było wydarzeniem z przed kilku lat.Błąd , że nie poszłam od razu do psychologa i psychiatry. Ja też w szkole sobie radziłam jakoś wśród ludzi. A ostatnimi czasy dostawałam takich ataków lęku w szkole , że myślałam, że wybuchnę aż doszły drgawki. Więc nie czekaj skorzystaj z pomoc psychologa czy psychiatry. Ja też dostawałam ataków paniki jak miałam zostać sama w domu albo sama z kimś dla mnie mało znajomym nie z rodziny albo przyjaciół. Natomiast podstawą jest uświadomić sobie , że mam np. nerwicę i będę miała takie ataki przyjąć to za normalną część życia. Powtarzać to sobie i mi atak paniki wtedy przechodził. Życzę Ci żebyś z tego wyszła. Udaj się do psychologa i psychiatry. Ja nie żałuję i liczę na to , że będzie tylko lepiej.
  2. Poszłam na wizytę prywatnie u psychiatry dostałam leki , które będę musiała brać prawdopodobnie minimum rok rexetin cloranxen doraźny i nasenne gdybym nie mogła zasnąć. A teraz ruszam z terapią. Jest ciężko leki tak na mnie działają w pierwszej fazie bo wiadomo , że to szok dla organizmu, że nie mam siły się uczyć na egzaminy. Ja jestem świadoma absurdalności swoich ataków i reakcji i nie chce mieć jakiś psychoz Ja już żyje z myślami , że będę chora jak matka popadnę w jakąś schizofrenię i nie będę mogła teraz wrócić do szkoły gdzie zawsze się dobrze uczyłam i do pracy nie będę zdolna a jestem całkowicie sama Kto mi pomoże. Od urodzenia mam ciężkie życie ciągłe przeprowadzki i utraty najbliższych. Teraz rozstałam się z chłopakiem , który mnie głównie chyba wprowadził w tą nerwicę. Sama zdecydowałam i go rzuciłam. Dostałam ataku drgawek na zajęciach taki wstyd Ale mało kto się zorientował. Pracę też rzuciłam , której nienawidziłam i przyprawiała mnie o stres. I zaczynam myśleć o sobie. Do tej pory chciałam sobie poradzić z tym wszystkim sama. Ale teraz widzę, że nie dam rady. JA chce w końcu żyć normalnie jak kiedyś ! Mam dwadzieścia lat a nie mam siły na nic. Wykańcza mnie to. Już myślałam , że nie pójdę do szkoły , że nie dam rady.... -- 30 maja 2012, 10:49 -- Kto będzie chciał mieć taką żonę? Ja się boję relacji z kimkolwiek. Chciałabym mieć kogoś kto mnie wspiera a nie jak do tej pory palacza marihuany i wyciągacza ode mnie pieniędzy. Jeszcze mam przyjaciół , którzy się mną interesują. Ja chce w końcu z tego wyjść. To jest absurdalne co się ze mną dzieję. Chyba ktoś kiedyś rzucił złe słowo na moją rodzinę bo ciągle coś jest nie tak. Zawsze byłam wierząca i jestem. Modlę się ale chyba Bóg nie jest dla mnie łaskawy. ;(
  3. Dziękuje za rady na pewno skorzystam Ostatnimi czasy czuję się już lepiej zaczęłam bardziej wierzyć w siebie i zaczęłam robić coś dla siebie chodzę na zajęcia zumby i trochę się od tego wszystkiego odcięłam
  4. Moja mama zaszła w ciąże bardzo wcześnie kończyła szkołę a mną opiekowali się dziadkowie. Załamała się po jakimś czasie. Byłam przekładana, że tak powiem z miejsca na miejsce. Później zachorowała psychicznie aż w końcu pewnego dnia postanowiła skończyć ze sowim życiem. Tylko mogła mi oszczędzić tego widoku. Szczerze ? czuję do niej żal i nenawiśc bo ze mna było wszytsko w porządku a teraz tak się męczę ;(
  5. W ogóle nie wiem czy na te objawy wpłynął ten stres pourazowy . Z czasem objawy zrobiły się łagodniejsze. Pozostał tylko okropny szum w głowie. Przy większych nerwach się nasila i strasznie mnie przeraża. Wtedy myślę, że w końcu zwariuje. Nie potrafię być sama . Samotna noc w mieszkaniu to dla mnie najgorsze co może być. Na zajęciach jak jestem w małej grupie w małym pomieszczeniu tez od razu mam okropne lęki. Boję się tego.
  6. Najgorsze jest to , że boję się , że popadnę w jakąś chorobę psychiczną. I tak myślę, że z tego stresu dopadła mnie już jakaś nerwica. Ciągłe bóle głowy i te lęki. Ale dam radę !
  7. Witam was wszytskich. Chciałabym opisać swoją historię i dowiedzieć się co mam robić. Wszystko stało się 4 lata temu. Moja matka popełniła samobójstwo kiedy ja byłam w pokoju obok. Gdy wyszłam do pokoju zobaczyłam ją wiszącą w przedpokoju. Nie mam ojca miałam tylko dziadków. Miałam ułożone całe życie , przyjaciół, śpiewałam w chórze to było całe moje życie. Musiałam to wszystko rzucić i budować moje życie od nowa.Przez rok czułam się dobrze trochę bałam się być sama w pokoju bo ciągle miałam to przed oczami czy w dzień czy jak zamykałam oczy. W liceum zaczęło się piekło. Dostawałam ataków lęku w każdej stresowej sytuacji albo w miejscach gdzie było bardzo dużo ludzi albo grupka ludzi. Każde moje wyjście z domu i spotkanie z przyjaciółmi dawało mi ulgę. Sygnalizowałam dziadkom że coś dzieje się nie tak ale oni to olali. Nie pozwalali mi wychodzić podczas gdy moi inni znajomi przezywali swoją młodość normalnie. Później zaczął się strach przed sznurkami rurkami nożami wszytskim tym co mogło zadać ból co kojarzyło się ze śmiercią. Później natrętne myśli , że sobie coś zrobie albo zrobie komuś silnie paniczny lęk uciekałam od tych przedmiotów robiło mi się gorąco cała się trzesłam. Przestałam wychodzić zamknęłam się sama i płakałam i płakałam . Postanowiłam wziąśc się za siebie i nie poddawać się bo jestem silna i nie zrobie nic głupiego. Musiałam wyjechać na studia do warszawy . Było wszystko ok nagle spowrotem wróciło lęk przed ostrymi rzeczami przed nieznanymi ludźmi . Pójście do kościoła czy jakiegoś miejsca gdzie było dużo ludzi sklep itd. to było straszne . Bałam się najbardziej zostać sama albo zostać sama z kimś nieznajomym. Teraz dalej boję się , że zostane sama . Lęki z rzezcami przeszły teraz boję się poranków. Cała ta tragedia stała się rano w podobnym mieszkaniu. Dostaje silnego lęku cała się trzęsę i słyszę okropny szum im bardziej sie nasila tym jest gorzej . Później jest ok wszystko ustaję jak wychodzę do pracy czy szkoły. Nie weim gdzie szukać pomocy tutaj w warszawie . Chciałam pójśc do psychologa ale terminy sa tak odlegle w ramach nfz poprostu porażka. Nie stać mnie na 100 zł wydane co tygodniowo. Nie mogę sobie darować , że matka zrobiła mi taki prezent na całę życie . Ja sie nie poddam . Chce żyć normalnie ! Tylko jak mam zapał to po jakimś czasie przypominam sobie przezcież mam te lęki. Mam dopiero 20 lat .
×