Skocz do zawartości
Nerwica.com

PanProblemowski

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia PanProblemowski

  1. Cześć, mam problem (chyba lub raczej) chciałem się z Wami nim podzielić i może poprosić o dobrą radę. Mam 27 lat, mój ojciec zmarł nagle w 2006 roku, pracowałem wtedy za granicą. Po powrocie w 2009 roku, zachorowała moja mama na raka płuc, spadł na mnie ciężar opieki w czasie trwania leczenia, niestety mama zmarła w listopadzie 2010, przy mnie, w domu. Miesiąc później w styczniu dostałem telefon wieczorem od sąsiada babci, gdy przyjechałem na miejsce w progu drzwi zastałem leżącego dziadka (ojca mamy) - nie żył, pomagałem wynosić ciało dziadka pracownikom zakładu z uwagi na kręte schody w kamienicy. Przyszedł październik, dziadek ze strony ojca zmarł, asystowałem przy wynoszeniu jego ciała z domu, podobna sytuacja jak poprzednio. Pochowałem trzy bliskie mi osoby nad którymi sprawowałem opiekę. Nie mogę sobie poradzić z życiem codziennym, podczas każdej, najzwyklejszej czynności, jak pranie, sprzątanie czy nawet wspólne siedzenie przy stole ze znajomymi wracają te obrazy. Przesiaduję samotnie w domu często. Zanikły u mnie wszelkie ambicje, działałem społecznie, wypowiadałem się, pisałem - znikło wszystko. W towarzystwie jestem cichy, nie odzywam się, mam obawy co to tego, w jaki sposób moje słowa zostaną odebrane. Mam problem również ze zwykłym telefonowaniem gdziekolwiek, gdy tylko łapię za słuchawkę skacze mi tętno, denerwuję się. W towarzystwie podczas śmiechu, od razu przypominam sobie rok strat tylu ludzi. Nie odnajduję się w mojej firmie którą prowadzę, nihilizm, marazm. Mam nieduże problemy finansowe. Każde działanie które podejmuję w mojej opinii nie ma sensu, widzę śmierć, trumny, przypomina mi się ból i cierpienie które widziałem. Beznadziejność. Nie mam myśli samobójczych, jedynie problem umierania męczy mnie co dzień x-razy na dobę. Moja dziewczyna ma dużą rodzinę, moim zdaniem nie rozumie co czuję, słyszę bym wziął się w garść, ale gdy to słyszę popadam jeszcze w większy marazm.
×