Coraz częsciej myśle o smierci ale to chyba komfort na ktory nie potrafie sobie pozwolic. Mam zone i synka , w małzenstwie nie byłem chyba nigdy szczesliwy.
zawsze brakowało mi odwagi zeby to przerwac, nie miałem gdzie sie podziac bo moja rodzina nie istenieje . Potem pojawił sie mój synek , cudowne uczucie było jak w bajce ale dziecko odebrało juz chyba kazde uczucie jakim mnie darzyła, od 4 lat śpię w oddzielnym pokoju ona śpi z synkiem. Nigdy nie umiała okazywac mi uczuć bo jak twierdziła juz taka jest.
3 lata temu poznałem kobiete , na poczatku była to rozmowa po paru miesiacach przerodziła sie w cos cudownego , kochała mnie dawał mi tyle czułosci i miłosci a ja nadal nie umiałem odejsc od zony i syna. Strasznie kocham swoje dziecko i nie wyobrażałem sobie zycia bez niego , bałęm sie zmain bałem sie ze go utrace...teraz straciłem ja , kobiete która tak kocham ona nie wytrzymała psychicznie braku mojej decyzji , nacisku mamy. Ja dopero pare miesiecy temu zobaczyłem ze dla synka zawse bede ojcem i tylko odemnie zalerzy jak bardzo sie w to wtopię. Ja trace na zawsze , gdy prosiła mnie o spokuj po rozstaniu ja pisałem jej setki smsów i błaganiem o szanse czasem z wyrzutami ...zniszczyłem ja dziewczyna korzysta z porady psychologa , mówi ze kocha mnie nadal ale nie umie zyc ze mna ze nigdy nie bedzie ze mna . teraz musze zyc sam , z trudem spedziłem wigilie i swieta ale wczoraj był najgorszy dzien. Po nie pisaniu do niej przez pare dni znowu zadreczyłem ja i zjebałem jej i sobie sylwestra. Boje sie zycia bez niej , bez dziecka . Kazdy dzien od miesiecy to walka , nie umiałem do niej nie pisac nie walczyc o nia a to ja tylko zrazało bo nie dałem jej spkoju , czasu na odzyskanie spokoju...pewnie gdybym sie wyciszył i wziął rozwód dopiero wtedy zaczął o nia walczyc ... teraz skrzywdziłem syna i osobe która kocham . Ja straciłem i synka w duzym stopniu...nie umiem sobei z tym poradzic . co dzien mysle o smierci ale ona poweidział ze gdy to zrobie to i ona sie zabije...nie moge synka tak zwesc ale czasem nie mam sił...jestem dnem